'Czy może rodzina De Flon jednostronnie mściła się na rodzinie Carthia?'
Nawet jeśli tak, nie było możliwości, aby markiz Carthia nie był nieświadomy tego faktu.
"Naprawdę?"
"Dlaczego miałbym cię okłamywać?"
"Naprawdę, na serio nic się nie stało?"
Z podejrzliwą miną, Markiz uśmiechnął się i spojrzał na nią. Jego oczy były poważniejsze niż zwykle, jakby próbował uchwycić jej umysł. Yurina spojrzała niecierpliwie w jego stronę.
Powiedziała, że stara się kontrolować swoją mimikę, ale domyślała się, że nie może go oszukać z jego starymi oczami.
"Czy wyszłaś i spotkałaś się z nim dzisiaj?"
To było oczywiste pytanie, ale nie spodziewała się, że tak szybko zostanie rozpoznana. Yurina próbowała się tego pozbyć, ale gdy zdała sobie sprawę, że to nie zadziała, przytaknęła.
"Tak."
"Co on ci zrobił? Czy to dlatego zadajesz to pytanie?"
Jego wyraz twarzy i głos sprawiły, że dopiero wtedy poczuł złość. Ale był to raczej wyraz gniewu ojca na człowieka, który dotknął jego cenną córkę. Yurina potrząsnęła szybko głową, patrząc na jego wyraz twarzy.
"Nie, to nie to. On po prostu chciał twierdzić, że jest sponsorem Ray'a. Nie obchodziło go, że Ray był sponsorowany przez rodzinę Carthia i poprosił go, aby przybył do De Flon. Zastanawiał się, czy rodzina Carthia zrobiła to celowo."
"Nie martw się. Nie musisz się nad tym zastanawiać."
Markiz ostrożnie wziął Yurinę w ramiona i poklepał ją po plecach.
"To musiał być wspaniały dzień. Ale musiałaś być bardzo zaskoczona. Nic się nie stało, nic się nie stało. Bo masz swojego ojca."
Jak mam się nie martwić? Jak mam to zrobić...
Zamknęła oczy, pozostawiając swoje ciało czułemu dotykowi . Ramiona markiza były tak szerokie i niezawodne, że mogły zapobiec wszelkim ostrym falom wiatru.
Yurina przylgnęła do niego, wtulając się w szyję Markiza.
Zostawiłam mu wszystkie problemy, jakbym naprawdę była 10-letnim dzieckiem, a teraz chciałam tylko odpocząć w jego ramionach.
*****
Raynard kręcił się przed drzwiami Yuriny, trzymając obiema rękami pudełko z prezentem wielkości dłoni.
'Powinienem to dać.'
Westchnął mały, spoglądając w dół na pudełko w swojej dłoni. To był prezent dla Yuriny, który Betsy i on kupili sami, kiedy poszli wcześniej na główną ulicę.
Nie wiem, czy Yurina ma cenniejsze klejnoty niż to, ale chciałem coś sprezentować jej, która przez ostatnie trzy miesiące była warta dawania z siebie wszystkiego. Zebrał się więc na odwagę i szepnął do Betsy.
"Markiz kazał mi powiedzieć ci, że jeśli jest coś, co chcę na prezent urodzinowy to mogę to kupić. Więc jeśli tak jest , to czy mogę za to kupić Yurinie prezent?"
Nieoczekiwanie Betsy wyglądała na zaskoczoną, ale zaraz potem zaprowadziła Raynarda do sklepu, który był popularny wśród szlachty w wieku Yuriny.
Pierwotnie, zaraz po wyjściu ze sklepu, miałem zamiar dać jej prezent, ale przegapiłem odpowiedni moment, aby spotkać dziwnego szlachcica w sklepie. Po tym wydarzeniu, nastrój Yuriny wydawał się nieco przygnębiony, więc nie mogłem nawet dać jej prezentu.

CZYTASZ
Wychowałam obsesyjnego sługę [Tłumaczenie pl]
FantasyWalczyłam z bohaterką o miejsce cesarzowej. Ja, Yurina Carthia, nikczemność, umieram z rąk maga. Więc zanim bohaterka go złapie, postanowiłam znaleźć młodego maga w sierocińcu, aby go sponsorować i przyciągnąć na swoją stronę. „Ray, chcę, abyś zapam...