Chapter forty-two

896 28 11
                                    

Ciężko oddychając zerwałam się do pozycji siedzącej, jednocześnie uświadamiając sobie, że to wszystko było tylko kolejnym złym snem. Przecierając zaspaną twarz westchnęłam pod nosem, po czym zmusiłam swoje wciąż obolałe po wczorajszym treningu ciało do ruchu. Nim zdążyłam się obejrzeć mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie zerknęłam na wyświetlacz od razu tego żałując.

Florence: Widzimy się dzisiaj w naszej knajpce. Nie zgub się po drodze, bo sama po ciebie przyjdę...

Przewracając oczami odblokowałam telefon, po czym kliknęłam na miejsce przeznaczone na odpowiedź i zaczęłam pisać:

My to znaczy kto dokładnie?

Odpowiedź przyszła od razu.

Ty, ja, Taylor i Nick.

Z jednej strony poczułam niewyobrażalną ulgę, gdy nie dostrzegłam w wiadomości jego imienia, ale skoro miało go nie być pytanie brzmiało inaczej. Nie został zaproszony, czy może raczej mieli plany z Bellą?

Odpychając od siebie kolejne negatywne myśli odłożyłam telefon planując w głowie, ile czasu do wyjścia mi pozostało. W międzyczasie wygrzebałam z szafy wygodny outfit, po czym skierowałam się prosto pod prysznic. Po dwudziestu minutach byłam już ubrana w bieliznę i dresy, a włosy rozczesałam i pozostawiłam do wyschnięcia. Czując jak zaschło mi w gardle zdecydowałam się na opuszczenie swojego pokoju, co zrobiłam naprawdę niechętnie. W drodze powrotnej z kuchni, gdy byłam już praktycznie przy drzwiach od mojego pokoju po korytarzu rozległ się rozbawiony głos Belli. Zaciskając usta w wąską linię schowałam się za ścianą i skupiłam się całą sobą na wypowiadanych przez nią słowach. Dziewczyna wydawała się wypełniona entuzjazmem.

— Wiesz, że kiedyś będziesz musiał jej powiedzieć? Naprawdę już nie mogę się doczekać, aż będziemy mieć to wszystko za sobą.

Starając się nie wyciągać pochopnych wniosków lekko wychyliłam głowę chcąc dostrzec reakcję Nate'a. Jak się okazało usta szatyna były rozciągnięte w szerokim uśmiechu. Blondynka wyglądała jak zwykle czarująco, nieważne co nosiła, ale czego można było się spodziewać po wybrance Nate'a. W końcu miała okazać się lepsza ode mnie. Wpatrując się w nich, dopiero po krótkiej chwili uświadomiłam sobie jak bardzo zraniona się czułam. Tak cholernie pragnęłam, aby był z powrotem mój. Tylko to się tak naprawdę liczyło. Nim zdążyłam się obejrzeć Bella zarzuciła mu na ramiona swoje ręce, a szatyn mocno ujął ją w talii i jednym zwinnym ruchem uniósł jej ciało i wciągnął do pokoju, zatrzaskując za nimi drzwi. Czując jak do oczu napływają mi łzy, pociągnęłam nosem, po czym mocniej zaciskając palce na szklance skierowałam się do swojego pokoju powtarzając sobie w myślach, aby się nie rozpłakać.

Czas dzielący mnie od wyjścia dłużył się niemiłosiernie. Przez pozostałe godziny siedziałam wpatrując się w przestrzeń, jednocześnie zastanawiając się czy doszło między nimi do czegoś więcej, tworząc przy tym niesamowite scenariusze, w których Nate ostatecznie ze mną zrywał i wracał z Bellą do Londynu, albo gorzej – decydował się na pozostanie w LA i wynajęcia z nią mieszkania. Jakaś część mnie wiedziała, że najprawdopodobniej przesadzałam, ale to wszystko było silniejsze ode mnie. Po prostu ta cała niepewność sprawiała, że nie czułam się już pewna naszej relacji, ani uczuć, które łączyły mnie z szatynem. Z dnia na dzień moja pewność siebie nieustannie malała jednocześnie pozbawiając mnie chęci do walki. Już wkrótce miałam stać się wrakiem człowieka i nawet to nie przerażało mnie tak bardzo, jak strata szatyna.

— Dobrze się czujesz? — Głos Florence od razu ściągnął mnie na ziemię, uświadamiając mi jednocześnie, gdzie się znajdowałyśmy.

Wzdychając ciężko skinęłam tylko głową i spojrzałam z utęsknieniem połączonym z cierpieniem w kierunku miejsca, które zajmowałam kiedyś z Natem po szkole. Wciąż nie byłam w stanie odezwać się w taki sposób, aby mój głos nie zadrżał. Przed oczami nieustannie miałam widok Belli zarzucającej swoje ręce na ramiona chłopaka, którego tak bardzo kochałam.

Till Death Do Us Part - Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz