Chapter twenty-six

1.1K 46 47
                                    

Następnego dnia humor Jasona był jeszcze gorszy. Tuż przed swoim wyjściem przyszedł do mnie i po zdaniu kilku głupich pytań o to, czy dalej kocham Nate'a, albo czy byłabym w stanie być z nim, gdyby nie Nate, zostawił mnie w ciemnej piwnicy bez śniadania, za to z nowymi obrażeniami za brak oczekiwanych odpowiedzi. Jakiś czas po jego wyjściu odwiedził mnie zmartwiony Brandon i na sam widok mojej twarzy bardzo się zdenerwował. Mimo wszystko zapewniłam go, że nic mi nie będzie. Chłopak pędem udał się po obfite śniadanie i woreczek z lodem, po czym dotrzymywał mi towarzystwa do południa.

— Jesteś pewien, że to dobry pomysł? — spytałam niepewnie, gdy brunet prowadził mnie na górę.

— Jason powinien wrócić dopiero za kilka godzin — wyjaśnił, posyłając mi pocieszający uśmiech. — Gorący prysznic na pewno dobrze ci zrobi.

— Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła — szepnęłam kręcąc głową.

— Do usług, Vee — mruknął posyłając mi oczko, po czym zatrzymał się przy jakiś drzwiach. — Pomyślałem, że najbezpieczniej będzie jak użyjesz mojej łazienki.

Po tych słowach wyciągnął klucz i otworzył drzwi prowadzące do jego pokoju. Uśmiechając się, pokiwałam głową i weszłam do środka. Brandon zamknął za nami drzwi, po czym wyciągnął z szafy świeży ręcznik i jakieś ciuchy, które podobno zostawiła mu Blythe. Dziękując od razu ruszyłam do łazienki, nie chcąc marnować ani minuty.

Prysznic niestety niewiele zmienił, ponieważ przez cały ten czas stresowałam się tym, czy akurat dzisiaj Jason nie zdecyduje się wrócić wcześniej. Gdy byłam już odświeżona, Brandon zaproponował, żebyśmy wyszli na podwórko, abym złapała trochę świeżego powietrza. Mimo mojej niepewności chłopak zapewnił, że będziemy na tyle blisko, aby w każdej chwili mógł odprowadzić mnie do piwnicy. Kiedy tylko udało nam się opuścić dom, odetchnęłam głęboko, ciesząc się promieniami słonecznymi. Przez pomieszczenie, w którym przebywałam miałam wrażenie, że nie widziałam nieba od miesięcy.

— Wiesz co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? — rzuciłam spoglądając na chłopaka, który również się uśmiechał.

— Co?

— Od mojego domu dzielą nas tylko dwie przecznice — wyjaśniłam kręcąc głową z niedowierzaniem. — Na początku naprawdę liczyłam na to, że tym razem ojciec zachowa się tak jak powinien, ale ponownie się zawiodłam. Mimo wszystko i tak jestem zaskoczona, bo tuż przed moim porwaniem poznał mnie z chłopakiem, za którego zamierzał mnie wydać.

— Co ty gadasz? Twój ojciec planował ci życie? — spytał z zaskoczeniem.

— Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo — mruknęłam śmiejąc się. — Jeśli kiedykolwiek uda mi się uwolnić od Jasona, nie wrócę do domu. Wyjadę jak najdalej stąd i zacznę wszystko od nowa. Zmienię tożsamość i zadbam o to, aby nikt nie był w stanie mnie odnaleźć.

— Cholera — syknął Brandon przysłuchując się słowom w słuchawce.

— Co się dzieje? — spytałam lekko spanikowana. Nie chciałam, aby chłopak miał przeze mnie jakiekolwiek problemy.

— Nastąpiły jakieś komplikacje, jestem im potrzebny. Przykro mi, ale musimy wracać, Virginio — oznajmił zawiedzionym tonem. — Jeśli nie uda mi się dzisiaj do ciebie wpaść, zrobię to jutro z samego rana. Trzymaj, przyda ci się.

Na widok małej latarki, uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Gdy brunet zamknął za sobą drzwi, opadłam na materac i wzdychnęłam. Z racji, że praktycznie nie spałam tej nocy, ukryłam latarkę w materacu, po czym odszukałam najmniej niewygodną pozycję i zasnęłam szybciej, niż się tego spodziewałam.

Till Death Do Us Part - Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz