Podziwiając uroki południowej Francji, zastanawiałam się ile jeszcze będziemy musieli uciekać. W końcu co miało zmusić Jasona do rezygnacji? On nie miał nic do stracenia.
Zaciągając się świeżym powietrzem, poruszyłam ramionami i podniosłam się z krzesła. Pogoda była naprawdę piękna. Tak samo jak miejsce, w którym chwilowo mieszkaliśmy. Nate był naprawdę ostrożny, co czasami mnie irytowało, bo potrzebowałam jego towarzystwa. Nie chciałam siedzieć sama, mimo że jak każdemu zdarzało mi się potrzebować chwili dla siebie. Coś w głębi mnie podpowiadało mi, że tylko dzięki niemu mogę odzyskać jakąś część wspomnień. To Nate był moją ostatnią deską ratunkową.
Starając się nie hałasować, weszłam do środka, zastanawiając się czy chłopak już wstał. W końcu było dość wcześnie, a ja i tak nie mogłam spać. Przy okazji udało mi się zobaczyć wschód słońca, który w tej części Francji naprawdę zapierał dech.
— Jesteś pewien? — Po korytarzu rozniósł się szorstki ton głosu chłopaka, na który zadrżałam. Coś musiało się wydarzyć. — Dobrze. Będziemy w kontakcie. Dzięki stary.
— Wszystko w porządku? — spytałam niepewnie, po czym zmierzyłam go pytającym spojrzeniem.
— Nie do końca — syknął przez zaciśnięte zęby.
— Nate co się dzieje? — Wiedząc, że dopóki nie poznam prawdy nie będę w stanie skupić się na niczym innym, postanowiłam działać. Musiałam wyciągnąć od niego prawdę. — Powiedz mi. Proszę.
— Ta policja to jedno wielkie gówno. Nie są nawet w stanie znaleźć czegokolwiek na Jasona i jego parszywego ojczulka. Razem są silniejsi, dlatego z Maxem planowaliśmy pozbyć się jednego z nich. Osłabienie ich mogłoby wszystko ułatwić i dać mi okazję do zakończenia tego wszystkiego. Gazety już huczą o waszym rozstaniu. To tylko kwestia czasu, gdy Jason nas odnajdzie. Co więcej jesteśmy tutaj sami. Owszem jestem wyszkolony co do takich sytuacji, ale fakt, że ceną jest twoje życie wszystko utrudnia, Virginio.
— Tak mi przykro, Nate — szepnęłam czując nadchodzące wyrzuty sumienia. — Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym pomóc.
— Nie pamiętasz niczego na temat jego ojca, prawda? — spytał z nadzieją w głosie. Tak bardzo chciałam mu pomóc. Dać coś co mogłoby polepszyć naszą sytuację. W końcu mieszkałam w jego domu. Mogłam coś wiedzieć. Tylko musiałam sobie przypomnieć.
— Sarah i Connor zawsze wydawali mi się najlepszymi ludźmi na całym świecie. Nie wiem jakim cudem to przegapiłam — wytłumaczyłam wzruszając ramionami.
— Nigdy nie zachowywali się podejrzanie w moim towarzystwie. Po co Connor miałby pomagać Jasonowi w jego posranych interesach?— Vee — zaczął Nate, patrząc na mnie ze współczuciem — Connor i Sarah nie są jego rodzicami. Adoptowali go. Jason współpracuje ze swoim biologicznym ojcem - James'em. Mężczyzną, który kilka lat temu cię porwał.
— Cco? — zająknęłam się, czując jak do oczu napłynęły mi kolejne łzy. — Ale jak to?
Ciężko oddychając chwyciłam się stojącej w pobliżu sofy i przymknęłam powieki. W głowie czułam nieprzyjemne pulsowanie, jakby ktoś nieustannie czymś w nią uderzał. Moje serce biło w przyspieszonym tempie, a ja walczyłam o każdy oddech. Nigdy nie sądziłam, że moje życie stanie się, aż tak popierdolone. Co jeszcze mnie czekało?
— Virginio — szepnął Nate, opierając dłoń na moim ramieniu. — Dobrze się czujesz?
— Nie mogę oddychać — wychrypiałam łapczywie nabierając powietrza.
— Musisz się uspokoić. Odzyskaj kontrolę nad swoim ciałem. No już. Wiem, że potrafisz — wychrypiał wprost do mojego ucha, delikatnie obejmując mnie w pasie.
CZYTASZ
Till Death Do Us Part - Save Me
RomancePART 2 ❤️🩹 - Zrobię wszystko, aby ją odzyskać i uczynić moją. Nawet jeśli będzie mnie to wiele kosztowało - wychrypiał ze smutkiem w głosie, po czym opuścił pomieszczenie. Tego dnia Taylor zrozumiał, że jego najlepszy przyjaciel podjął ostateczną...