Chapter seventeen

1.3K 50 34
                                    

Nie mając pojęcia gdzie jestem, gwałtownie zacisnęłam dłonie w pięści i zmusiłam się do otworzenia oczu. Wtedy zrozumiałam, że znajdowałam się w samochodzie Jasona. Nim zdążyłam się obejrzeć samochód zatrzymał się pod ogromnym budynkiem, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy.

— Co to za miejsce? — spytałam niepewnie.

— Moje biuro — wyjaśnił otwierając przede mną drzwi. — Chciałbym, abyś poznała ważnych ludzi.

— Ale po co to wszystko Jason? Naprawdę źle się dzisiaj czuję — jęknęłam wchodząc do windy. Gdy drzwi się zasunęły chłopak przycisnął moje ciało do ściany, jednocześnie uniemożliwiając mi ucieczkę, po czym przesunął nosem po moim policzku.

— Przestań się stawiać, Virginio. Nie wiem czy pamiętasz, ale umówiliśmy się na coś. Pozwoliłem ci pojechać na pogrzeb, ale po powrocie miałaś ostatecznie zapomnieć o tym pokrzywdzonym chłopaczku i zacząć współpracować. Nie zapominaj o tym, że jesteś moją narzeczoną.

— Nie mogę oddychać — szepnęłam walcząc ze sobą. Brakowało mi powietrza, a przed oczami ponownie zaczęły pojawiać się plamki.

— Nie zawiedź mnie, mała. Chyba, że chcesz, abym zabrał się za Josephine — mruknął uśmiechając się niebezpiecznie. W jego oczach dostrzegłam coś szalonego.

— Będę posłuszna — jęknęłam czując jak do oczu napływają mi łzy.

— Grzeczna dziewczynka — mruknął z uznaniem, po czym odsunął się, a ja łapczywie zaczęłam nabierać powietrza do płuc.

Kiedy tylko wysiedliśmy z windy, Jason pociągnął mnie długim korytarzem, praktycznie do jego samego końca. Potem skręcił w lewo i otworzył jedne z trzech par drzwi. Niektóre fragmenty pomieszczeń dalej nie były wykończone. Wydało mi się to trochę podejrzane.

— Virginio poznaj Jamesa Traynora — rzucił brunet wskazując mi na jakiegoś mężczyznę, a ja zamarłam na sam widok jego twarzy. To on. To mężczyzna, który zaplanował moje porwanie. Drżąc zacisnęłam dłonie w pięści i zaczęłam głębiej oddychać, aby nie stracić nad sobą panowania. Nie mogłam dać mu tej satysfakcji — mojego ojca.

— Kogo? — szepnęłam oszołomiona. — Przecież twoimi rodzicami są Sarah i Connor.

— Tak się składa, że zostałem przez nich adoptowany, a moim biologicznym ojcem jest James. Matka zmarła jakiś czas temu — wyjaśnił wzruszając ramionami.

— To niemożliwe — szepnęłam z przerażeniem. — To jest twój ojciec?

— Wiem, że to on stał za twoim porwaniem. Na początku miałem mu to za złe i to właśnie wtedy zdecydowałem się od ciebie odsunąć, ale doszedłem do wniosku, że to wcale nie miało sensu. Tak więc zaczęliśmy współpracę — wyjaśnił Jason wzruszając ramionami jakby nigdy nic.

— Co jest waszym celem? — zapytałam z trudem przełykając ślinę.

— Nasze małżeństwo, maleńka — mruknął z ekscytacją. — Gdy staniesz się moją żoną dostanę twoje udziały w firmie, a potem sam ją przejmę. Twój ojciec zostanie z niczym.

— Kim ty jesteś? — jęknęłam z niedowierzaniem. Naprawdę łudziłam się, że gdzieś w głębi dalej znajduje się ten sam Jason, którego pokochałam, ale najwidoczniej on naprawdę przepadł na zawsze.

— Jesteś taka naiwna — zadrwił ze mnie James, uśmiechając się złośliwie. — Jak myślisz kto zlecił zabójstwo ojca twojego kochasia?

— Czemu to zrobiliście? Nie wystarczę wam ja? — jęknęłam zalewając się łzami. Mimo że w głębi siebie czułam, że to prawda, dalej liczyłam na to, że moje podejrzenia będą błędne.

Till Death Do Us Part - Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz