Chapter twenty-seven

1.1K 43 46
                                    

Nathaniel's POV

Ciężko oddychając zerwałem się do pozycji siedzącej i z trudem powstrzymałem się od jęku. Miałem wrażenie, że całe moje ciało wręcz płonęło. Jakby każda jego część została wrzucona do ognia. Co było grane do cholery?

— Wreszcie się obudziłeś — jęknął Taylor siedzący w rogu pomieszczenia ze śpiącą Florence na kolanach.

— Co się stało? — spytałem zachrypniętym głosem.

— Byliście na imprezie firmowej. Jason i jego zgraja cię zaatakowali. Ledwo uszedłeś z życiem, Nate. Miałeś ogromnego farta, że na czas dotarłeś do szpitala — wyjaśnił szatyn. Mimo wszystko, oprócz ulgi na jego twarzy towarzyszyło jakieś inne uczucie. Nie byłem jednak w stanie odczytać jakie.

— Najważniejsze, że się obudziłem — mruknąłem wzruszając ramionami. — Co z Vee? Jej stan jest poważny? Kiedy będę mógł się z nią zobaczyć?

— Nate — zaczął szatyn, kręcąc głową ze smutkiem. — Przykro mi, ale Virginia została porwana. Przyjąłeś strzał na siebie. Upadłeś, a oni postrzelili cię jeszcze dwa razy. Wtedy dopadli Vee i zaczęli cię kopać i atakować, dopóki nie straciłeś przytomności. Gdy ją straciłeś, zabrali Virginię i zostawili cię na pastwę losu.

— Muszę ją odnaleźć — szepnąłem ciężko oddychając. To niemożliwe. Ten skurwysyn znowu ją porwał. I to była moja wina.

— Byłeś w śpiączce od trzech dni. Nie żartuj sobie nawet ze mnie. Taylor odsyła cię do Londynu, lot mamy z samego rana.

— Co ty pierdolisz, Tay? — warknąłem napinając się. W jednej chwili poczułem jak moje ciało ponownie zaczyna mnie boleć. Musiałem mieć wiele szwów. — Virginia jest w niebezpieczeństwie, a ja mam wracać do Londynu? Po cholerę?

— Tam jest twój dom.

— Mój dom jest tam gdzie ona — syknąłem zrywając wszystkie przyczepione do mnie kable.

Niestety jak się potem okazało, ojciec Virginii nie chciał słuchać tego co miałem mu do powiedzenia. Jedyne co zrobił to przeprosił za to, że moje życie zostało narażone, poradził mi, abym zapomniał o jego córce i wszystkim co się jej przytrafiło i wrócił do swojego życia, regenerował się i odzyskiwał siły. Obiecał, że jeszcze tego wieczoru odpowiednia suma zostanie przelana na moje konto. Taylor również nie chciał słuchać. Praktycznie siłą zostałem wsadzony w prywatny samolot ojca Virginii i odesłany do cholernego Londynu, który bez niej nie miał dla mnie sensu. Po utracie rodziców, nie miałem nikogo więcej. To ona była moją rodziną.

Regeneracja mojego ciała trwała kilka dni, podczas których udawałem, że zacząłem godzić się z zaistniałą sytuacją, a tak naprawdę, gdy Taylor opuszczał moje mieszkanie, ćwiczyłem nocami, jednocześnie uodporniając się na ból. Musiałem stać się niezniszczalny, jeśli chciałem ją odzyskać i to właśnie ustawiłem sobie za nowy cel. Gdy wreszcie udało mi się go osiągnąć, wykorzystałem swoje kontakty i zaopatrzyłem się w odpowiednie wyposażenie, po czym z drobną pomocą Maxa namierzyłem miejsce, w którym przebywała Virginia. Jak się okazało, przebywała zaledwie dwie przecznice od jej domu, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Jej ojciec wcale jej nie szukał. Aż ciężko było mi w to uwierzyć, ale on naprawdę się poddał.

— Myślisz, że nie domyślam się co planujesz? — spytała Cherie w noc przed moim wylotem. Dziewczyna siedziała w fotelu w rogu mojego salonu, wpatrując się w coś za oknem.

— Co masz na myśli? — Udając, że nie mam pojęcia o czym gada, spuściłem wzrok i wlepiłem go w swoje dłonie, będąc myślami w zupełnie innym miejscu.

Till Death Do Us Part - Save MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz