Dziewczyny, które nie miały szans spotkać chłopców, wypytywały mnie jak było. Pokazywałam im zdjęcia i autografy. Widząc moją zapłakaną twarz, przytulały mnie. Płakałam, bo uświadomiłam sobie, że to nigdy więcej mi się nie przydarzy. Nie będę miała szansy być blisko nich, nie licząc koncertu. Ale opanowałam się.
Teraz stoję praktycznie pod sceną i przytulam się wraz z moją przyjaciółką. Mamy przygotowane telefony, żeby robić zdjęcia i nagrywać filmiki, dla fanek, które nie mogą być tutaj. Zaczyna robić się ciasno. Wszyscy się pchają jakby nie mieli miejsca. Patrzę za siebie i widzę jak jakaś blondynka przepycha się przez tłum, uderzając każdego po kolei łokciem w brzuch. Chce też przedostać się pomiędzy mną a Megan, ale my blokujemy jej drogę.
- Nieładnie się przepychać - grzecznie ją upominam.
- Odsuńcie się - warczy na nas.
- Czy aby w dobrym miejscu się znajdujesz? - za nami pojawia się ochroniarz. Dzięki Ci! - Proszę pokazać bilet.
- J-ja. Już stąd idę - wycofuje się.
- Dziękujemy.
- Nie ma sprawy - uśmiecha się do nas miło.
Zamiast spokojnie siedzieć na miejscu i czekać aż się wszystko zacznie, stoimy zniecierpliwione słuchając piosenek, które puszczają. Gdy zbliża się godzina koncertu, nikt już nie siedzi. Wszyscy są podekscytowani i jest bardzo głośno.
Chłopcy są spóźnieni o kilkanaście minut. To tak bardzo w ich stylu. Zawsze zastanawiało mnie to co oni robią przed koncertem, że nie są na czas.
W końcu puścili początkowy filmik. Wszyscy piszczą, a mi się wydaję, że tylko ja jestem opanowana. Przecież jeszcze nic się nie stało. Ale mentalnie już fangirluję jak szalona.
Gdy cała piątka znajduje się na ogromnej scenie, nie słyszę nawet własnych myśli. Podskakuję uradowana z Megan.
- Cześć Los Angeles! - krzyczy Liam. - Jak się macie?
Piski rozbrzmiewają w moich uszach. Ja nie zareagowałam tak na jego głos, gdy pierwszy raz go zobaczyłam.
Chłopcy do nas machają - pisk.
Śpiewają - też pisk.
Śpiewamy każdą piosenkę z chłopcami. Nie omijam żadnego słowa, gdyż znam je wszystkie na pamięć.
- Za chwilę zaśpiewamy You & I. Dedykujemy ją wam - odzywa się Harry. Fani szaleją, a ja dławię się w łzach. Tak bardzo ich kocham. Są dla mnie całym światem. Chyba każdy mnie rozumie.
I nagle zamieram. Harry Styles puszcza mi oczko, albo mi się tylko wydaję. To nie może być prawda.
- Ty szczęściaro - krzyczy do mnie Megan i potrząsa mną.
To na pewno nie było do mnie. Są tu tysiące fanek, do których mógł być przeznaczony ten gest.
Więc jedynie wzruszam ramionami i śpiewam dalej.
Koncert mija nadzwyczajnie szybko. Pod koniec zalewam się łzami uświadamiając sobie, że być może nigdy już ich nie zobaczę. Chłopcy żegnają się z nami i schodzą ze sceny, a ja z Megan stoimy jeszcze w tych samych miejscach przez kilka minut. Niedowierzając, że to już koniec.