27

403 33 3
                                    

*perspektywa Harry'ego*

- Chodź, zaopiekuję się tobą - wypowiadam, mając to doskonale na myśli. Chcę się nią zająć, żeby wróciła do normalnego stanu, a potem jak się uspokoi, dowiedzieć się prawdy. Prowadzę ją do następnego pomieszczenia, który okazuje się salonem. Jest tutaj ciemno z powodu zasłoniętych rolet, więc włączam światło, na co twarz Nadine się krzywi. Nadal drży w moich ramionach i teraz zasłania dłońmi swoje opuchnięte oczy. Ponownie je gaszę, na co dziewczyna oddycha z ulgą.
- Jesteś może głodna? - pytam, a ona kiwa głową. - Gdzie jest kuchnia?
Wskazuje na białe, masywne drzwi, które są lekko uchylone.
Idę tam z nią. Sama z trudem usadawia się na krześle, a ja podchodzę do lodówki. W środku jest prawie pusto; znajduje się tu tylko karton z mlekiem i słoik nutelli. Szukam więc dalej w innych szafkach. Pustka.
- Hm... Zamówię pizzę.
Zamawiam pizzę i informuję dostawcę, że jeżeli dojedzie pod podany adres w ciągu 10 minut dostanie duży napiwek.
- Chodź pod prysznic. Jedzenie niedługo będzie.
Unosi się niepewnie i wskazuje, żebyśmy wyszli z kuchni, a ja prowadzę ją do jej pokoju. Ona siada na swoim łóżku, które nie jest pościelone, gdyż ja, żeby się nie zmęczyła, wybieram jej ciuchy z szafy. Żeby czuła się wygodnie, wyjmuję jej czarne dresy i obszerną bluzę. Bielizna, ciekawe czy pozwoli mi ją wybrać...
- Styles - mówi słabym głosem.
- Siedź.
Otwieram szufladę, w której są skarpetki - biorę czarną parę i idę dalej. W następnej znajduje się bielizna.
- Zamykam oczy - informuję ją i z przymkniętymi powiekami, biorę pierwszy lepszy komplet.
- Harry - gdyby nie to, że jest zmęczona, zabrzmiałoby jak warczenie. Patrzę na to co wziąłem - koronka, szczerze, nie spodziewałem się. Teraz świadomie wybieram sportowy zestaw. Wszystko układam na kupkę i wchodzę do łazienki, po czym kładę ją na szafkę. Wracam z powrotem po Nadine i prowadzę do łazienki. Pewnie jest w stanie chodzić, ale chcę jej pomóc jak tylko potrafię. W końcu od czego są przyjaciele?
Zdejmuję z ciężkim sercem z  niej sweter i od razu na jej ramionach widać siniaki w kształcie czyichś dłoni. Zaciskam szczękę, żeby nic nie powiedzieć i kontynuuję czynność.
Pewnie krępuje ją to, że ją rozbieram, ale ja chcę tylko dla niej dobrze. W chwili, gdy ściągam z niej leginsy, zauważam ponownie fioletowe plamki u dołu jej pleców. Gdy dowiem się kto jej to zrobił, zamorduję go.
- Dam sobie radę - odzywa się, dając mi do zrozumienia, żebym wyszedł z łazienki.
Niepewnie wracam do pokoju. A jak coś jej się tam stanie?
Zamknij się, Styles, ona tylko weźmie prysznic.
No właśnie, a co, gdy się poślizgnie i upadnie?
Wariuję. Żeby doprowadzić się do tego stanu, żeby ze sobą rozmawiać?
Słysząc szum wody, uspokajam się. Dla zabicia nudy przeglądam zdjęcia na szafce. Na jednym jest ona, jakiś chłopak i dwójka starszych ludzi - to zapewne jej rodzice. Na następnym, jest ona i ten chłopak, tulący się do niej. Na ostatnim też jest ona, tylko z samymi rodzicami. Czyżby ma chłopaka i ja o tym nie wiem? Okłamała mnie. A z resztą, to jej życie, może być z kim chce i robić co chce, ja jestem tylko jej przyjacielem.
Po kilku minutach słyszę dzwonek do drzwi. Pizza przyjechała, czyli wyrobili się w te 10 minut.
Idę otworzyć im drzwi, płacę z nadwyżką i zabieram opakowanie. Odkładam go na łóżku dziewczyny i czekam aż skończy brać prysznic.

***

Po zjedzeniu połowy pizzy przez Nadine, wezwaliśmy lekarza, który zdjął jej tę całą tamponadę (kto wymyśla takie nazwy?), bo jak się okazało musiał to zrobić specjalista. Ja tam się nie znam. Nie wspomniałem jej, że zapłaciłem mu za wizytę, bo sam nie chciał przyjechać, gdyż twierdził, że tego nie robi. A tu niespodzianka, powiedziałem mu o pieniądzach, a ten w niecałą godzinę się tu pojawił. Doprawdy niewiarygodne. Zdjęcie tego czegoś bolało ją, ale ona uznała, że zakładanie było gorsze.
Teraz siedzę na jej łóżku, a ona leży na boku i ma położone nogi na moich.
- Powiesz mi kto ci to zrobił? - pytam, przerywając ciszę.
Wyraźnie zaciska wargi i przymyka powieki, po czym kręci przecząco głową. - No dobrze, więc następne pytanie. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz chłopaka?
Wyraźnie sztywnieje, słysząc moje słowa.
- Jakiego chłopaka? Ja nie mam chłopaka - wypowiada szybko.
- A ten na zdjęciach na szafce? Nie jestem przecież ślepy.
- T-to mój były.
- To dlaczego nie wyrzucisz ich? Zazwyczaj, gdy ktoś z kim zrywa, nie zostawia po nim pamiątek.
Nie powinno mnie to interesować.
- To są zwykłe zdjęcia. Zostawiłam je z pewnych powodów - odpowiada, przełykając głośno ślinę.
- Jakich?
- Moich rodziców.
Dziwne, ale później się tego dowiem.
- A to jak się przytulacie, jesteście tutaj sami.
- Na to akurat w ogóle nie zwracam uwagi. Nie interesuje mnie, szczerze to nawet o nim zapomniałam - mówi zupełnie szczerze, a ja jej w to wierzę. Zazdrość opuściła moje ciało... Stop. Jaka zazdrość? Ja nie byłem i nie jestem zazdrosny. To zupełnie inne uczucie, tylko nie wiem jakie.
- T-to on - szepcze, zaciskając mocniej powieki, skąd wydostają się pierwsze łzy.
- Co on? O co chodzi? - przysuwam się do niej jeszcze bliżej i ścieram jej łzy z policzków.
- To on mi t-to zrobił.
- Twój były?
W odpowiedzi kiwa głową.
- Podaj mi tylko jego nazwisko, a już nie żyje - warczę. Co za damski bokser! Zabiję go, jak go znajdę to zabiję. Jaki normalny facet bije kobietę?
- Nie. I tak już jest w areszcie. Chyba - odpowiada cicho.
- Zamknęli go? Dobrze, że na niego doniosłaś.
- Nie doniosłam na niego - z trudem to wypowiada. - Policja weszła do mieszkania, gdy on tu był i mi to zrobił. Był pod wpływem narkotyków.
- Dlaczego tego nie zrobiłaś? Zasługuje na to, żeby siedzieć w pierdlu. Załatwiłbym ci najlepszego adwokata w kraju, który by go zniszczył. Wystarczy tylko, że pójdziesz na policję, to dla twojego dobra - nakłaniam ją.
- Nie. I proszę, nie wracajmy do tego tematu.
- Niech ci będzie - mówię z niechęcią i przytulam ją na pocieszenie.

______

Jeśli spodobał ci się rozdział daj gwiazdkę/napisz komentarz :)

fan's life || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz