Jego usta uchylają się. Dokładnie lustruje moje ciało, co nie uchodzi mojej uwadze.
- Cześć, Nadine - odpycha się od muru, o który się wcześniej opierał. Ed chyba specjalnie odwraca wzrok od naszej dwójki i przygląda się czujnie ulicy.
- Umm... To gdzie idziemy? - udaję wyluzowaną, przynajmniej próbuję. Tak na serio jestem w cholerę zestresowana.
- Może na początku pójdziemy na kawę? Jeżeli ją w ogóle lubisz - czy on się denerwuje? A może mi się tylko wydaję.
- Może być - wzruszam ramionami.
Wchodzimy do środka, a za nami idzie jego ochroniarz. Przecież jeżeli on tu z nami jest to bardziej ktoś może odkryć, że w pobliżu znajduje się jakaś sławna osoba. Jednak nic nie wspominam o tym Harry'emu. Udajemy się na drugie piętro budynku, gdyż tam znajduje się część reastauracyjna. Wchodzimy do mało zatłoczonego pomieszczenia.
- Ja może zamówię, a ty zajmij miejsce, okay? Wtedy nikt nie rozpozna twojego głosu - proponuję, choć wątpię, żeby starsza kobieta za ladą, którą swoją drogą znam, wiedziała kim jest Harry Styles.
Kiwa głową z małym uśmieszkiem na ustach.
Z tylnej kieszeni wyjmuje portfel i wyciąga z niego kilka banknotów, które podaje mi.
- Chcę zapłacić za siebie - krzywię się niezadowolona, gdyż dał mi o wiele za dużo pieniędzy.
- Ja stawiam. I nawet nie waż się płacić za siebie ze swoich pieniędzy - mówi poważnie. - Weź mi cappuccino.
Oddala się do stolika w kącie. To znów bardzo przewidywalne zachowanie jak na gwiazdora. Ed siada kilka metrów od niego.
Zbliżam się do lady i witam z kobietą. Zamawiam moją ulubioną kawę i tą dla Harry'ego, po czym daję za nie pieniądze. Opieram się o mebel i czekam.
- A kim jest ten młodzieniec, z którym przyszłaś, Nadine? - pyta Elizabeth.
- To mój znajomy - odpowiadam z nikłym uśmiechem, a ona po chwili kładzie dwie filiżanki z parującymi napojami przede mną.
- Miłego dnia.
- Nawzajem - zabieram je i idę do stolika, przy którym siedzi Harry. Zajmuję miejsce na przeciwko niego i podaję mu jego zamówienie.
- Dzięki.
Zapada cisza. Tego się właśnie obawiałam, że nie będziemy mieli o czym rozmawiać.
- Nie przejmuj się Edem. Nie będzie nam przeszkadzał - odzywa się, gdy przyłapuje mnie na tym, że przyglądam się jego ochroniarzowi.
- Nie sądzisz, że ktoś może cię właśnie przez niego rozpoznać?
- I tak pewnie później zlecą się fanki - wzrusza ramionami.
- Zdejmiesz te okulary? Przez to bardziej się właśnie czuję, że spotkałam się z jakimś gwiazdorem, który próbuje się zamaskować.
Postanawiam mówić to co mam na myśli, bo przez to może nie będziemy skazani na ciszę przez tą moją głupią nieśmiałość.
- Przepraszam, zapomniałem - zdejmuje je i chowa do kieszeni. Od razu lepiej. Mogę znowu zobaczyć jego piękne oczy.
I teraz prawda uderza we mnie. Przede mną siedzi Harry Styles. Umówił się ze mną. Mam ochotę po prostu skakać z radości, ale nie mogę. Pewnie pomyślałby, że jestem jakąś wariatką.
- Tylko proszę cię. Nie mów, że mam piękne oczy, tyle razy już to usłyszałem... - wzdycha pocierając ręką swoje czoło.
Rumienię się, bo przecież przed chwilą o tym pomyślałam. Zasłaniam skutecznie moje policzki włosami, co mi się chyba udaje, bo Harry nic nie zauważa.
- Nie zamierzam - odpowiadam cicho, wypijając kilka łyków z kubka. - Spotykałeś się kiedyś jeszcze z fankami?
- Nie, ty jesteś pierwsza - uśmiecha się. O matko. Niedługo chyba zemdleję z wrażenia.
- Nie uważasz, że to trochę za wcześnie na to chociażby 'przyjacielskie spotkanie'? Znamy się dość krótko, znaczy ty znasz mnie krótko, ja nie.
- Może - wzrusza ramionami, przeczesując swoje włosy. - Po prostu chciałem się zobaczyć się z kimś normalnym, jest tyle pojebanych ludzi na tym świecie.
Właśnie usłyszałam, jak Harry przeklina.
Jest mi teraz za gorąco w tym swetrze, więc podwijam trochę rękawy.
- A chłopcy?
- Oni to co innego. Są moimi przyjaciółmi. Choć czasami zachowują się jakby byli nieźle jebnięci - śmieje się cicho.
Dlaczego mnie tak torturuje?
Czy on chce mnie zabić?
Czy robi to specjalnie?
Właśnie poznaję prawdziwego Harry'ego, a nie wykreowanego przez media celebrytę.
Chcę się napić jeszcze kawy, ale okazało się, że już mi się skończyła.
- Zapomniałem, powiedzieć, że słodko dzisiaj wyglądasz.
Proszę zadzwonić po karetkę!
Moje policzki są już zapewne całkowicie pokryte czerwienią i przez to potrzebuję więcej powietrza.
- Dzięki - mruczę w odpowiedzi patrząc się na pustą filiżankę i nieśmiało się uśmiecham.
- Nadal jesteś nieśmiała jak na meet and greet. Czy my się może kilka miesięcy temu widzieliśmy? Nie wliczając właśnie tego dnia, w którym był koncert - marszczy brwi i wygląda jakby się nad czymś mocno zastanawiał. - W grudniu wpadłem na jakąś fankę.
Ma niezłą pamięć.
Powiedzieć mu prawdę, czy nie? Pewnie gdy mu to wyznam, obrazi się, że mu nie powiedziałam, ale jednak wolę być szczera.
- To byłam ja - oświadczam, spuszczając wzrok na blat stolika i udając nagłe zainteresowanie tym przedmiotem.
- Naprawdę? Było powiedzieć, może nie zachowywałbym się jak dupek. Przepraszam za tamto moje zachowanie, ale akurat byłem wtedy trochę zdenerwowany - tłumaczy się.
Myślałam, że się zdenerwuje, a jednak mnie zaskoczył.
- Po prostu nie chciałam zawracać ci tym wszystkim głowy.
- A właśnie. Dlaczego płakałaś?
- Tamten dzień był dla mnie ciężki. Możemy porozmawiać o czymś innym? - pytam, dokładnie przyglądając się jego twarzy.
- Jasne - jego wargi rozciągają się w uśmiechu. Dobrze, że nie naciska. Nie byłabym wstanie opowiedzieć mu o tym wszystkim.
- Dlaczego w ogóle nazwałeś to spotkanie przyjacielskim? - zmieniam temat. Pewnie brzmię jakbym miała wyrzuty, że otwarcie nie zaprosił mnie na randkę.
- Dlatego, że musimy się lepiej poznać. To taka relacja fanka - idol, więc ja nic o tobie nie wiem, tak jak wspominałaś, a chcę cię lepiej zapoznać, a to spotkanie może się temu przysłużyć - wyjaśnia Harry. Jestem taka głupia. - Widzę, że tak samo jak ja skończyłaś pić, więc może teraz pójdziemy gdzie indziej?______
Jeśli spodobał ci się rozdział daj gwiazdkę/napisz komentarz :)
