Usłyszałam Wonderwall w wykonaniu chłopców. Mogę już oficjalnie umierać.
- Dziękuję - odzywam się do telefonu, dławiąc się łzami.
- Płaczesz? - pyta Harry.
- Nie. To pewnie jakieś zakłócenia w moim telefonie - wymyślam szybko jakąś wymówkę, żeby fakt, że płaczę nie wyszedł na jaw.
- Taa - mówi wcale nie przekonany, ale nic o tym nie wspomina. - Przepraszam, muszę już kończyć. Cześć.
- Cześć.***
Budzi mnie odgłos dzwonka do drzwi. Sięgam po telefon, aby sprawdzić godzinę - jest 1:25. Kto normalny odwiedza ludzi o tej porze? No właśnie normalny ten ktoś na pewno nie jest. A jak to jakiś morderca, albo złodziej?
Morderca czy zabójca nie dzwoniłby do drzwi, jestem głupia.
Otworzyć czy nie?
Przecieram zaspane oczy i podnoszę się z łóżka. Dzwonek ponawia się i do tego dochodzi walenie drzwi. Ten osobnik na pewno musi być jakiś walnięty. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie poszła teraz tego sprawdzić.
Na palcach docieram do holu i sprawdzam przez wizjer kto to jest. Zamieram. To Nathan.
Ponownie uderza w drzwi, a ja jak oparzona odskakuję od nich. Wygląda na wkurzonego.
Boję się otworzyć, ale jakiś instynkt każe mi to zrobić.
Niepewnie przekręcam zamek w drzwiach i uchylam powłokę. Widzę go przed sobą, ma rękę pochyloną, tak jakby zamierzał dalej walić w drzwi. Jego wzrok jest rozbiegany, oczy przekrwione i źrenice rozszerzone. Brał coś. Po co ja mu otwierałam.
- Nadine. Nadine. Nadine - wypowiada z... ulgą? Tak to chyba to. Dopiero teraz dostrzegam przestraszonego sąsiada, który wraca z powrotem do mieszkania. Czyżby Nathan go nastraszył?
- C-co tu robisz? - obejmuję się ramionami, gdyż na klatce schodowej jest chłodno, a jestem ubrana tylko w bluzkę na ramiączkach i krótkie szorty.
- Przyszedłem do ciebie - wchodzi do mojego mieszkania, przez lukę obok mnie.
Nie mogę nic innego zrobić jak zamknąć za sobą drzwi. Wzrokiem szukam przedmiotu, którym w razie wypadku mogłabym się obronić. Leży tutaj na szafce tylko i wyłącznie torebka, którą od czasu do czasu potrzebuje, ale za to w pierwszej szufladzie mam gaz pieprzowy. Może być przydatny.
- Przyszedłeś, ale po co? - opieram się o mebel, tak żebym szybko mogła dostać się do mojej broni.
- Musisz do mnie wrócić - mówi błagalnie, podczas gdy chodzi zdenerwowany przede mną. Dłonie ma zaciśnięte w pięści. Dlaczego nie wzięłam telefonu?
- C-co? - jąkam się zaskoczona jego słowami.
- Musisz do mnie wrócić - zatrzymuje się tuż przede mną. Jedną dłoń zaciskam na uchwycie szuflady. -
J-ja... Oszalałem... Po prostu nie wytrzymuję.
Nie odzywam się, bojąc, że wypowiem coś nieodpowiedniego.
- Wróć. Wytrzymałem ten ostatni czas, ale więcej nie dam rady. Pamiętasz jak było nam ze sobą dobrze? - uśmiecha się nieco przerażająco.
Jak mogłam go kochać? Stop. Ja go nie kochałam. Może na początku to było dość mocne zauroczenie w nim, a później to już raczej przyzwyczajenie.
- Nie, nie pamiętam - te słowa wypływają ze mnie bez mojej zgody. W jego oczach pojawia się czysta furia. Naprawdę się boję.
- Jak możesz tak bezczelnie kłamać? - podchodzi do mnie i zaciska mocno dłonie na moich ramionach. - Było wszystko w naszym związku zajebiście, gdyby nie ten głupi wypadek.
- Głupi wypadek? - prycham, czując przypływającą do mojego ciała odwagę. - Gdybyś nie był taki szurnięty...
Nie kończę zdania, bo dłoń Nathan'a zamachuje się i ląduje na moim policzku. Szeroko otwartymi wpatruję się w niego. Policzek piecze mnie niemiłosiernie, ale nie mogę go nawet rozmasować. Otwieram szufladę, ale jak pech to pech - uderzam się w uda. Jestem na serio głupia.
Syczę z bólu w nogach i on dopiero wtedy dostrzega co zrobiłam. Zauważa w środku gaz pieprzowy, na co przymruża na mnie oczy.
- Czy ty chciałaś użyć tego przeciwko mnie? - nie muszę odpowiadać, bo i tak zna odpowiedź. Brutalnie potrząsa moimi ramionami. - Ty suko! Ja dałem NAM drugą szansę, a ty tak się odwdzięczasz!
Dał nam drugą szansę? Powiedział to tak jakby to ja byłam winna zakończenia naszego związku.
Łzy pieką mnie pod powiekami, ale i tak odzywam się:
- Ty dajesz nam drugą szansę? - pytam się nie zwracając na łamiący się mój ton głosu. - Jeżeli jesteśmy już przy tym temacie, to już raczej ja powinnam rozważać tę możliwość, ale ja nawet nie chcę tego robić. Już od dawna nie ma nas.
- Co ty do cholery pieprzysz?! - krzyczy i trzęsie mną, tak, że uderzam się plecami o mebel. Boli jak nie wiem co, ale nie mogę okazać słabości w takim momencie. - Beze mnie jesteś nikim! Nikim! Rozumiesz to? W sumie nawet nie wiem dlaczego z tobą chodziłem. Ach już pamiętam. Byłaś nawet dobra w łóżku. Gdybyś nie przespała się ze mną na początku naszego związku, to zerwałbym z tobą. Gdyby nie to nasz związek byłby totalnie nudny.
To boli bardziej niż mój policzek, plecy i ramiona.
- W sumie dobrze, że spowodowałem ten głupi wypadek, miałem powód, żeby od ciebie uciec. Długie związki są przereklamowane.
- Jak śmiesz tak mówić ty sukinsynie!
- Jak mnie nazwałaś?! - to brzmi prawie jak ryk. Już się nie kontroluje, jego dłoń formuje się w pięść i zderza się z moją twarzą. Pewnie jego celem było podbicie mojego oka, ale trafia w mój nos. Czuję ból, ale nie obchodzi mnie krew spływająca po moich ustach. Nathan zszokowany wpatruje się we mnie rozszerzonymi źrenicami, tak jakby dopiero teraz dotarło do niego co zrobił. Drzwi z mocnym szarpnięciem się otwierają, a w progu pojawia się policjant. Widząc mój stan odciąga ode mnie Nathan'a.
Za nim pojawia się młodszy mężczyzna w mundurze. Co oni tutaj robią?
- Dostaliśmy zgłoszenie o zakłóceniu ciszy nocnej zapewne przez tego chłopaka. Twój sąsiad powiedział również, że jest on agresywny i możliwe, że pod wpływem narkotyków - odpowiada na moje niezadane na głos pytanie. - Pobił cię. Proszę pozwolić z nami, zawieziemy panią do szpitala. Ma pani zapewne złamany nos. Złożysz na niego oskarżenie?
Starszy z nich skuwa Nathan'a w kajdanki.
Ledwie co jestem w stanie zaprzeczyć głową.
Młodszy policjant wyjmuje z kieszeni chusteczki i podaje mi je. Pojadę do szpitala, bo nos cholernie mnie boli i w końcu nie należy bagatelizować takiej sprawy jak jego złamanie nawet, gdy nie mam ochoty do końca życia stąd wychodzić.______
Jeśli spodobał ci się rozdział daj gwiazdkę/napisz komentarz :)
Może trochę przesadziłam w sprawie z Nathan'em, ale chciałam, żeby było ciekawie xD