6

400 38 3
                                    

Ten dzień uważałam za jeden z moich najlepszych dni. Ucieczka przed wściekłymi fankami Harrego było chyba najważniejszym punktem tego dnia, który sprawiał mi serdeczną radość. Odczuwając swój sarkazm w moich myślach zaśmiałam się, patrząc się na plakat Harrego, który o dziwo nadal wisiał w moim pokoju. Postanowiłam odwrócić wzrok od tego idioty i spojrzałam na moje nogi. Ledwo co mogłam ruszać stopami, a o reszcie to już nie wspomnę.

To był idiotyczny dzień.

Do pokoju weszła moja mama, która patrzyła na mnie maminym wzrokiem. W dłoniach miała parę worków mrożonego jedzenia. Ubrana była dzisiaj w dresy, co mnie bardzo zdziwiło.

-Dzisiaj dresy?- spytałam zaciekawiona.

-Biegałam.- odpowiedziała mama i głośno się zaśmiała. Od samego przyjścia do domu śmiała się ze mnie razem z tatą, jednak obaj zgadzali się co do złego zachowania Harrego i zabronili mi się z nim spotykać. Podziękowałam im wtedy za to serdecznie. – Jak się czujesz?

-Czuję się, jakbym przebiegła dwa maratony.

Z tyłu zauważyłam mojego tatę, który także ubrany był w dresy. Przewróciłam oczami na ten widok, a gdy wszedł do pokoju moi rodzice wybuchli zadowoleniem śmiechem.

-Kolejny...- westchnęłam, a moje ramiona opadły od bezwładności i głupoty moich rodziców. – Jeżeli dobiegniecie do skrzynki na listy za płotem krzyknijcie, pogratuluję wam.

-Oj mała, mała. – powiedział w końcu tata. Podszedł do mnie powoli, aby potem poprawić spodenki i usiąść się obok mnie. Położył swoją ciężką dłoń na mojej głowie i zaczął ją lekko gładzić. – Przecież wiesz, że biegniemy mu wpierdolić.

Tym razem i ja się zaśmiałam, tylko moi rodzice potrafią mnie tak rozśmieszyć. Pamiętam, gdy byłam młodsza. Gdy przychodziłam z miną smutnego psa oni rozweselali mnie do takiego stanu, że zapomniałam po chwili o moich smutkach.

-Chętnie wam pomogę, gdy moje nogi wrócą do poprzedniego stanu.

-Nie zapędzaj się.- odparła mama, która potem położyła mrożonki na moje obolałe nogi. Syknęłam, czując niesamowitą ulgę.- Chodź kochanie, ona ma chyba dosyć naszych żartów.

-Biegnę!

Z radosnym śmiechem moi rodzice wyszli z mojego pokoju po cichu zamykając drzwi. Do rąk wzięłam słuchawki, które leżały obok mnie na łóżku i podłączyłam do telefonu. Myśląc co mogę posłuchać przypomniał mi się cudowny śpiew Harrego tego ranka. Od razu postanowiłam włączyć:" Steal my girl". Pogrążona w przecudownym kawałku zamknęłam na chwilę oczy myśląc o tym Harrym, którego poznałam wczoraj. Uroczy, miły, zabawny, a nawet romantyczny. Jego cudowne loki czułam na moim policzku, a oddech na mojej brodzie. Czułam na sobie jego wzrok, żyłam po prostu wczorajszym dniem.

Nagle poczułam, jak ktoś zdejmuję moją słuchawkę z ucha. Otworzyłam szeroko oczy, a wtedy ujrzałam Harrego, we własnej osobie.

Od razu postanowiłam krzyknąć, aby tylko moi rodzice przybiegli mi z pomocą, jednak gdy tylko wzięłam oddech Harry zatkał mi usta swoją wielką, delikatną dłonią.

-Cii, tylko nie krzycz.- wyszeptał. Oderwałam jego dłoń z moich ust i zmarszczyłam brwi, patrząc na niego jak na kompletnego głupca.

-Co ty tu robisz?- odszeptałam pełna pretensji.

-Chciałem cię przeprosić.

-Ty? Przeprosić? Moje nogi są jak z waty i ty właśnie na nich siedzisz.

Dokładnie, siedział na nich. Spojrzał się na swoje krocze i od razu zszedł z moich nóg, siadając na podłogę.

-Dlaczego to zrobiłeś?

Color ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz