OLEJ TESTY, DAJ ROZDZIAŁ! WSZYSTKO DLA WAS KOCHANI <3
Johnny's POV ***
Od dobrych dwóch tygodni od wyjścia ze szpitala nie rozmawiam z Harriet . Nie mogę spojrzeć jej w oczy, po tym, jak ją potraciłem. Przeze mnie nie może chodzić i możliwe, że nigdy nie będzie. Do tego uśmierciłem jej matkę. Kurwa, jestem po prostu beznadziejny i nie chcę patrzeć w jej oczy. To jest takie trudne do zrozumienia?
Nie trzymamy się za dobrze finansowo. Ciągle nie ma kupca na teatr. Jest on w dobrej lokalizacji, więc nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie został sprzedany. Mogliby tam zrobić kino czy jakieś tam inne rzeczy.
Sama operacja nóg Harriet kosztowała mnie wiele pieniędzy. Do tego nasz pobyt i leczenie to była też spora, trzycyfrowa sumka.
Siedziałem w kuchni i piłem kawę z ulubionego kubka mojej żony. Sowa. Kochała je razem z Alexem...
-Zobacz, jaka śliczna. -powiedziała Rose trzymając mała Harriet na rękach. Urodziła się tydzień temu, ale dla mnie rośnie jak na drożdżach.
-Śliczna po mamie.- odpowiedziałem i lekko pogłaskałem mojego cukiereczka po policzku. Jej policzki były różowe. Na pewno zobaczyła seksi tatuśka.
-A nie po tacie?
-A mozie po mnie?- powiedział nagle Alex trzymając w ręku zabawkową gitarę. Wraz z Rose brechtaliśmy się z naszego synka.
-Tak syne...
-Harriet to nasza mała sówka.- przerwał mi nagle Alex. Mały mówiąc to, podskoczył trzy razy przez co przybliżył się do Harriet i spojrzał na małą z wielkim zainteresowaniem.
-Sówka? Dlaczego?- powiedzieliśmy razem z Rose ze zdziwieniem. Często nam się to zdarza. Alexa nigdy nie dało się zrozumieć. Nie jest on trudnym dzieckiem. Po prostu mały ma swój świat i tyle.
-Bo śpi ja sowa.- Chłopak zaśmiał się głośno.
Takich momentów nigdy się nie zapomina. Momentów z Rose nigdy nie zapomnę. Jej pięknych oczu, które zawsze otulały mnie miłością. Tak samo jej ręce, które na powitanie lądowały na moich policzkach. Uśmiech, który mówił:'' Witaj w domu.''. Zapachu jej potraw, które czekały na mnie po długiej papierkowej robocie w teatrze.
-Weź się w garść. -powiedziała moja teściowa, która siedziała obok mnie. Przerwała moje myśli o Rose, przez co się oburzyłem. Nigdy mnie nie lubiła, tak samo, jak ja jej. Gdy już miała otworzyć gębę i zacząć gadać, zadzwonił mój telefon. Wziąłem go do ręki i spojrzałem na moją teściową.
-Słucham?
-Tu Harry. - na sam jego głos się zdziwiłem. Po jaką cholerę on do mnie dzwoni? Jeszcze jego brakowało. Kolejna znienawidzona przeze mnie osoba. - Musi mi pan pomóc.
-W czym? Mam odganiać twoje fanki? -chłopak się zaśmiał, chyba nie zrozumiał mojego chamstwa.
-Robię, a raczej już prawie zrobiłem koncert charytatywny dla Harriet. -zdziwiłem się, na sam pomysł. On nigdy nie odwali się od mojej córki? Niech zostawi ją w spokoju, bo wyrwę mu flaki obcinaczką do paznokci. - Mamy już gotową cała scen...
-Chłopcze, po co to robisz? - i wtedy zamilkł. Tak jakby nagle zacięła mu się płyta. Najwidoczniej wymyślał preteksty, abym się zgodził. Gówniarz.
-Kocham pana córkę. - w jego głosie było słychać ostojski spokój, ale na same te słowa buzowało się we mnie, przez co walnąłem ręka o stół. Teściowa podskoczyła z przestraszenia i spojrzała na mnie zdenerwowanym wzrokiem.
-Johhny!- krzyknęła teściowa, którą miałem głęboko gdzieś.
-Jeszcze raz powiesz, że kochasz...
-Kocham Harriet nad życie do kurwy nędzy. -postanowiłem tym razem ja zamilknąć. Chciałem usłyszeć jego argumenty, które na pewno wymyślał w ostatniej chwili.- Nawet nie wie pan, jak ją kocham. Nigdy nie czulem czegoś takiego do żadnej, ale to żadnej kobiety. Niech pan mnie zrozumie.
-To może wystaw ją ponownie na swoje fanki? To jest ta twoja jebana miłość?
-Nie panowałem nad sobą! Na każde słowo fan, fanka, wpadałem w szał. Do tego Harriet jest jedną z nich, przez co ciągle skakało mi ciśnienie, ale...
-Ale? - chłopak znowu się zaciął i milczał dość długo. Zdążyłem wziąć łyk kawy, zanim zaczął znów trakotać.
-Kocham pana córkę nad życie. Nie wiem jak to opisać, po prostu jeszcze nigdy nie dażyłem takim uczuciem kogokolwiek. Jestem arogantem, ale dla niej zrobię wszystko. Chce się zmienić i pokazać jej to, co wymuszała ode mnie codziennie. Pokochać osoby, które były ze mną od zawsze.
-No powiedzmy, że mnie przekonałeś. -nie miałem zamiaru kłócić się z tym chłopakiem, ponieważ myślałem, że za chwilę wpadnę w cholerny szał i rozbije tą cholerną szklankę.
-Więc pomoże mi pan, czy nie?
Nagle po moim domu rozległ się krzyk. Głośny krzyk mojego syna. Rozłączyłem się i pobiegłem w stronę krzyku. Krzyk był najgłośniejszy w pokoju Harriet. Wybiegłem do jej pokoju cały w nerwach. Rozejrzałem się po pokoju, ale był pusty. Dopiero po chwili odwróciłem głowę na bok i zobaczyłem Alexa, który siedzi sobie na nogach z telefonem w ręku. Postanowiłem wejść do łazienki, mimo tylu myśli, które mnie otaczały. Przeraziłem się, gdy w progu zobaczyłem nieprzytomna Harriet całą zakrwawioną i poranioną ma rękach. Krew była wszędzie. Na dywanie, na szafkach i na kafelkach.
Moje nogi same się ugięły, a oczy momentalnie się rozszerzyły. Byłem po prostu przerażony i zszokowany całą tą sytuacją. Przecież przed chwilą widziałem ją całą!
Po co ona to zrobiła? Chciała mnie zostawić samego z tym wszystkim? Dlaczego znowu to zrobiła?! Obiecała tego nie robić!
-Rusz kurwa swoją dupeczkę i pomóż mi ratować Harriet!- krzyknął nagle Alex płaczliwym głosem, co wybudziło mnie z mojego przemyślenia i wielkiego przerażenia.
Od razu pobiegłem po apteczkę, która zawsze jest w szafie mojej żony. Szybko i sprawnie znalazłem ją i wyjąłem ją z szafy. Wróciłem do łazienki Harriet po drodze spotykając zapłakana teściowa.
Uklęknąłem przed Harriet, przez co miałem całe kolana we krwi. Z trudem otworzyłem apteczkę, ponieważ trzęsły mi się ręce i moje oczy były całe we łzach. Szybko opatrzyłem jej rany i mocno ją przytuliłem. Bezwładnie opadła w moje ramiona. Zacząłem krzyczeć z płaczem. Darłem się na cały ryj, aby tylko uciekły ode mnie te złe uczucia.
Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu, która odepchnęła mnie od Harriet.
Ambulans przyjechał.

CZYTASZ
Color ✓
РазноеA co jeśli tak zwany ''idol ludzi'' nienawidzi swoich fanów? RACZEK cover by: kurwaanonim story by: kurwaanonim cover update : 08.01.2016