Na początku nie wiedziałam, co odpowiedzieć, chociaż spodziewałam się, że zapyta mnie o to. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego wyraz oczy był troskliwy, mój jednak był pełen obaw.
-Serio? -powiedziałam nagle a on uśmiechnął się i złożył ręce w błaganiu.- Jestem twoją fanką, Harry.
-Mało mnie to obchodzi, Harriet.
-Harry... Proszę cię...
To nie jest tak, że nie chcę iść z Harrym na tą randkę. Po prostu wiem, że nie należę do jego małego, aroganckiego świata. Do tego jest wiele "cudownych" dziewczyn w szkole i w tym całym gwiazdorstwie, które wręcz o nim marzą. Co taka ja, Harriet Habbits, ma robić z takim kimś jak Harry Styles?
On najwidoczniej na prawdę mnie lubi. Jeżeli mówi takie rzeczy to raczej musi coś do mnie czuć, prawda? A jeżeli on tylko się ze mnie nabija? Przecież jestem jego fanką, a on nienawidzi swoich fanek. Co za jebany skurwysyn!
-Harry, kochanie. Jest jeden, mały tyci problemik w naszym... hah... związku. Jestem twoją fanką, a jak tak dobrze ciebie znam, to ty nienawidzisz swoich fanów, prawda?- gdy wymawiałam te słowa, wpadłam na genialny, ale to genialny pomysł.- Jeżeli pokochasz swoje fanki tak samo jak mnie, to chętnie się z tobą umówię.
-Co?
-Na ten czas, Heri, będziemy wrogami. Znienawidzisz mnie tak, jak nienawidzisz swoje fanki. -zaśmiałam mu się prosto w twarz i seksownie wyszłam ze schowka. Harriet 1:0 Harry. To ja to wygram. Albo wreszcie pokocha swoje fanki, albo ja zginę z jego życia, na zawsze. Jeżeli mu tak bardzo na mnie zależy, powinien szybko pokochać swoje fanki. Można powiedzieć, że sama też wpakowałam się w tarapaty. Przecież jak spełni mój warunek będę musiała się umówić z tym czubem. Traktuję Harrego jak pieska. Za dobrze spełnione zadanie dostanie nagrodę.
Gdy zadowolona szłam do biblioteki, zauważyłam, że znowu fanki Harrego mierzą mnie wzrokiem. One na prawdę mnie nienawidzą. Dlaczego? Sama jestem jedną z nich i z wielką przyjemnością zapoznałabym je z Harrym, jednak nie zrobię tego, ponieważ nie chcę, żeby jakakolwiek z nich płakała z jego powodu. Dobrze, że jestem silna i nie płaczę z tego powodu. Już dawno udało mi się z tego wyrosnąć.
-Hariett!- krzyknął dobrze znajomy mi głos. To Dorothy.
-Co się stało?- powiedziałam prawie łapiąc za klamkę od drzwi biblioteki. Gdy spojrzałam na jej minę, lekko się przestraszyłam.
-Meg stanęła w obronie dziewczyny. Jacyś chłopacy się nad nią znęcali. Teraz się z nimi bije!
-Coo?! Przecież jeszcze jedna bójka i ją wywalą!
-Wiem o tym, więc proszę, chodź ze mną. Ona posłucha tylko ciebie.- Bez namysłu rzuciłam się w bieg.
Meg jest wspaniałą przyjaciółką i wspaniałą osobą. Może wpada ciągle w bójki, ale robi to z konkretnego powodu. Zawsze walczy o czyjąś wolność. Jednak za każdym razem jej wrogiem jest ta sama osoba. Ron z równoległej klasy. Wielki, napakowany bejsbolista zwany damskim pakerem. Dziewczyny się go po prostu boją. Raz Meg trafiła przez niego do szpitala.
Jeżeli znowu Meg będzie z nim walczyć nie wybaczę sobie tego. Nie lubię, gdy z nim walczy lub rozmawia. On się nie zmieni i ona sama nie powinna tego zmieniać. Rozumiem, że chce ochronić kogokolwiek, ale sama niczym nie wskóra.
Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce moje obawy się sprawdziły. Meg biła się z Ronem. Obok nich płakała dziewczyna. Już trzeci raz stanęła w jej obronie. To nad nią Ron najczęściej się znęca, ponieważ jest to jego była dziewczyna. Jest ona także byłą przyjaciółką Meg, a raczej... byłą dziewczyną Meg. Meg jest Biseksualna. Uwielbia niewinne dziewczyny, jednak nigdy nie podwalała się do Elizabeth. Sytuacja między Meg a Elizabeth jest całkiem inna.
-Przestańcie!- wtrąciłam się nagle i o mało co nie upadłam na ziemię, ponieważ próbowałam się zatrzymać. Byłam niczym pendolino. Potrzebowałam z 30 metrów, aby się zatrzymać.
-Harriet, proszę odejdź.- powiedziała Meg wycierając krew ze swoich czarnych ust.
-Dobrze.- podeszłam do niej i wzięłam ją za rękę.- Idziesz ze mną.
-No, no, noo.- powiedział nagle Ron, a ja zatrzymałam się w połowie kroku. Ciarki mnie przeszły, gdy tylko usłyszałam jego ciężki głos.
Jego blond włosy lekko opadały mu na czoło. Miał przerażające, niebieskie spojrzenie. Niczym sokół. Jego karnacja przypominała pomarańcze. Widać, że ten koleś lubi dbać o siebie. Ubrany był dosyć modnie. Biała bluzka, jasne jeansy i długie trampki, które dla mnie były tragedią.
-Mała Harriet. Witaj.- powiedział nagle.- Gdzie jest twój Harry? Nie latasz za nim, tylko czepiasz się w nieswoje spraw...- w tym momencie szturchnął go Harry. Zrobiłam wielkie oczy. Co on tu robi?!
Okazało się, że Harry jest wyższy od Rona o parę centymetrów. Trochę to niektórych zaskoczyło.
Harry dał mi znak, abym odeszła. Spojrzałam mu w jego piękne oczy i poczułam kłucie w brzuchu. To... miłość? Nie. To nie miłość. Nie lubię, jak ktoś obrywa za mnie.
-Meg. Schowaj się. -powiedziałam waląc ją w ramię.
-Co?! Chyba postradałaś zmysły. Zostaje!- od razu gdy wypowiedziała: ''Zostaje'' , spojrzałam się na nią wzrokiem, którego nigdy nie widziała. To był wzrok nienawiści i złości. Zazwyczaj staram się unikać takich oto min, ale obecna sytuacja wzięła za wygraną.
Meg od razu schowała się w tłum. Wiedziała, że gdy jestem w takim stanie, potrafię zrobić rzeczy, za które potem muszę odpowiadać karą grzywny.
Harry popatrzył się na mnie i zrobił wielkie oczy.
-Posłuchaj pedale. To są moje sprawy, bo chodzi tu o moją najlepszą przyjaciółkę, rozumiesz? Ciągle to ona dostaje za ciebie i nie długo wyleci ze szkoły.
-Ma za swoje, parszywa dziwka. -powiedział to, po czym chciałam się na niego rzucić, jednak Harry złapał mnie w ostatniej chwili. Szarpałam się, ale Harry nie dawał za wygraną. Słyszałam, jak z tyłu Meg krzyczy moje imię, jednak kompletnie to olałam. -No Harry. Powstrzymaj swoją lalunie.
-I co? Myślisz, że tym mnie wkurwisz?- powiedział to ledwo dysząc, ponieważ ja nie dawałam za wygraną. Nawet nie wiem skąd się wzięło ode mnie tyle siły.
-Myślę, że jak skrzywdzę twoją lalunię, to dopiero się wkurwisz.
-Co tu się dzieje?!- krzyknął męski głos z tyłu. To był mój wychowawca. Wszyscy spojrzeli się w jego stronę. -Harriet, Ron i Harry. Idziemy do dyrektora, natychmiast!
W tym momencie spojrzałam na Meg, która wpatrzona była tylko we mnie. Dałam jej znak, żeby się nie wychylała. To jest jej wymarzona szkoła i nie chcę, żeby bez powodu z niej odeszła.
Po chwili wychowawca zaprowadził nas na dywanik.
============
dopiero zauważyłam, że zjebałam...
NA POCZĄTKU NAPISAŁAM, ŻE MAJĄ ZIME TERAZ KURWA NOWY ROK SZKOLNY
BO JA POTRAFIĘ!
Zmienię to i owo. Przepraszam ;;
![](https://img.wattpad.com/cover/30992214-288-k234749.jpg)
CZYTASZ
Color ✓
RandomA co jeśli tak zwany ''idol ludzi'' nienawidzi swoich fanów? RACZEK cover by: kurwaanonim story by: kurwaanonim cover update : 08.01.2016