Harry's POV***
-Dlaczego ona to zrobiła? -powiedziałem po już długiej ciszy, która panowała w aucie przez jakąś połowę drogi. Trochę się uspokoiłem. Tym razem byłem cały zdrętwiały. Najwidoczniej mój szok nadal nie przeszedł i moje ciało nie radzi sobie z nim zbyt dobrze.
-Nie wiem, ale znam parę powodów.- Alex spojrzał na mnie na chwilę, po czym ponownie skupił się na drodze.- Harriet już drugi raz chciała popełnić samobójstwo.
-Co?- moje powieki momentalnie się rozszerzyły. Harriet? Ona... Najwidoczniej za dobrze jej nie znałem.
-Harriet kiedyś... Zgwałcili... Przez to cięła się regularnie. Przestała, gdy o mało co się nie wykrwawiła na śmierć. - milczałem, ponieważ po czasie po raz kolejny rozeszła się fala szoku i niedowierzania. Ciało bardziej zdrętwiało, a mięśnie bardzo mocno się napięły. Pierwsze co pomyślałem? Zabije go, nie ważne, że już ma swoją karę, po prostu uduszę go własnymi rękoma. Skurwysyn skrzywdził mój skarb. Nie daruję mu tego. -Dowiedziałem się wtedy o tym po jakimś miesiącu i myślałem na pewno tak samo jak ty. Złość, gniew, szok i poczucie winy, że nie mogłeś zapierdolić skurwysyna przy okazji... Nie ważne... Możliwe też, że chciała się zabić, dlatego, że wszyscy się od niej odwrócili. Przyjaciele, nawet ojciec.
Kurwa. To przeze mnie. Dziewczyny były zajęte przygotowaniami. Na pewno Harriet dzwoniła do nich, ale nic mi o tym nie mówiły. Dlaczego nie odebrały? Mogły odebrać, przynajmniej odebrać. Rozumiem, niespodzianka niespodzianką, ale ona przeżyła coś okropnego. Bardziej okropnego, niż ten gwałt.
A co do ojca, to on szczerze jest popierdolony. Rozumiem, że mnie nienawidzi, ale dlaczego zostawił sam Harriet? Musiała przeżywać piekło. Czuła się na pewno niepotrzebna i zbędna w życiu swojego ojca. Do tego na pewno pożarło ją poczucie winy. Robiło mi się nie dobrze na samą myśl, że do tego dopuściłem.
-Dziewczyny pomagały mi w koncercie charytatywnym dla Harriet. -Alex momentalnie spojrzał się na mnie jak na zbawiciela aka idiotę. Ja niestety mówiłem całkiem poważnie.
-Kurwa, mogłeś mi powiedzieć wcześniej...
-Nie wiedziałem jak. Ojciec Harriet zabronił mi się z nią widywać, do tego sama Harriet nie chciała mnie widzieć, więc... Miałem wparować tak sobie do domu?
-Racja. -powiedział to patrząc na mnie dokładnie, po czym skupił się ponownie na drodze.
Postanowiłem napisać esemesa do jednego z chłopaków. Dziewczyny muszą o tym wiedzieć. Pewnie będą się obwiniać, ale z pewnością wszystko sobie wytłumaczą i się pogodzą. Mam taką nadzieję, bo sobie tego kurwa nie wybaczę. To ja im dałem pracę, którą musieli zrobić. To przeze mnie. Nie dziwię się, że zerwała ze mną jakikolwiek kontakt. Jestem po prostu skurwysynem..
Kliknąłem na Liama i napisałem:
Stary! Nie obchodzi mi ile już zrobiliście. Harriet jest w szpitalu. Przyjedźcie pod szpital obok tej chińskiej restauracji. Opowiem wam wszystko, czego się dowiedziałem i obmyślimy dalsze plany z tym koncertem. Ma przyjechać cała ekipa, niezwłocznie.
Alex powiedział mi, gdzie dokładnie leżał Szpital. Niestety jemu zajęło to z piętnaście minut, bo tłumaczył całkowity objazd. Gdy podał mi słowo: ''Chińska restauracja'' wszystko doszło do porozumienia.
Gdy tylko Alex zaparkował na parkingu szpitala, automatycznie wyszedłem i wziąłem większość walizek Harriet, jakie wziął ze sobą Alex z jej pokoju. Razem weszliśmy do szpitala. Od razu, gdy wszedłem, zauważyłem ojca Harriet. Był zagubiony i błąkał się po korytarzu. Gadał coś do starszej pani w różowym sweterku.
Podeszliśmy do nich powoli. Na początku chciałem przypierdolić ojcowi Harriet, za to, co zrobił, jednak się rozmyśliłem. Dostał już największa karę jaką jakikolwiek rodzić mógłby zostać.
Przystał, gdy tylko mnie zauważył.
-Co on tu robi? -powiedział nagle zatrzymując się przede mną i badając mnie niesamowicie złym wzrokiem. Położyłem walizki obok starszej pani i lekko się do niej uśmiechnąłem. Ona odwzajemniła uśmiech, po czym od razu skierowałem wzrok na ojca Harriet. Ze szczęśliwego grymasu twarzy powstał wkurwiona mina mohera.
-Jesteś z siebie zadowolony?
-Nie rozumiem. - zdziwił się na mój gest, co mnie bardzo wkurwiło.
-Dlaczego nie rozmawiałeś z Harriet, przez tak długi czas?- Jego twarz po prostu nagle pobladła. -Myślisz, że dlaczego chciała się zabić? No chyba nie przez swoje kalectwo. Była sama. -patrzył na mnie, jak na wariata. Mi to jednak odpowiadało. Wolałem, żeby już mnie nie oceniał jako starego Harrego. Dzięki Harriet narodził się nowy i niech się z tym pogodzi.-Nie odzywałeś się do niej przez ten długi czas. Zostawiłeś ją samą ze swoimi problemami!- wykrzyczałem to na cały szpital. Nie obchodziła mnie mina innych, którzy na pewno mnie znają. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, jakim on jest skurwysynem.
Jego mina, była bezcenna. Po prostu on dopiero zrozumiał, że zostawił ją na pastwę losu. Zrozumiał, jaki błąd popełnił. Pogubiony złapał się za tył głowy i trochę się oddalił. Jego wzrok patrzył w dół. Usiadł się obok starszej pani, która była przerażona całą tą sytuacją i schował twarz w dłonie. Był zszokowany, co dało mi tą jebaną satysfakcję.
Usiadłem się obok jej ojca i zacząłem mówić dalej:
-To nie jest tylko pana wina. -nadal mia twarz w dłoniach.- Przeze mnie dziewczyny nie rozmawiały z Harriet, ponieważ były zajęte całą tą charytatywną akcją. Przepraszam...
-Za co mnie przepraszasz, chłopcze?-powiedział nagle i spojrzał na mnie zapłakanymi oczami. Zdjął okulary, żeby tylko je przetrzeć.- Przepraszasz mnie za to, że jestem beznadziejnym ojcem?
-Nie jest pan beznadziejnym ojcem. Po prostu stracił pan jedną z najważniejszych osób, jakie pan miał i pan się trochę... Zagubił. Nie wiedział pan, co ma pan ze sobą robić. To jest tak jak ze mną. Pewna osoba odwróciła moje życie do góry nogami. Tak samo zmieniła pana ta sytuacja.
-Masz rację.- zamilkł na chwilę. Myślał nad czymś ważnym. -Jednak nie jesteś taki, jak myślałem.
-To Harriet mnie zmieniła. -powiedziałem, lekko się śmiejąc, po czym przybiłem grabę z ojcem Harriet. Nie spodziewałem się takiego toku wydarzenia. Myślałem, że się tu pobijemy. Dobrze, że tak się stało, a nie inaczej.
-Harry. -powiedział nagle Alex, który znikąd stanął naprzeciwko nas. Spojrzałem na niego, tak samo jak pan obok mnie. - Co zamierzasz zrobić z tym całym koncertem? - chłopak usiadł obok mnie i zbadał nas dokładnie.
-Będę musiał go przełożyć...
-Czekaj. Wpadłem na coś zajebistego.
W tym momencie przerwał nam lekarz, mówiąc, że Harriet, mimo dużej straty krwi żyje i już się wybudziła.
Poczułem wielką ulgę.
———————————-
Hej! Wiem, że nikt z was tego nie czyta... trudno.
Jutro testy, jupi... Więc nie wiem, czy wstawię na tych testach jakiś rozdział. Mam jeszcze sporo nauki... Sama nawet nie wiem, po co się uczę. W szkole, do której chcę iść, nie liczą się testy :D
Życzcie mi powodzenia! A... I ja życzę gimnazjalistom very good napisania testu!
![](https://img.wattpad.com/cover/30992214-288-k234749.jpg)
CZYTASZ
Color ✓
RandomA co jeśli tak zwany ''idol ludzi'' nienawidzi swoich fanów? RACZEK cover by: kurwaanonim story by: kurwaanonim cover update : 08.01.2016