Harry's POV***
Siedziałem w poczekalni cały podenerwowany i zestresowany. Jak mogłem dopuścić do tego cholernego wypadku? Jak mogłem pozwolić jej odejść ode mnie na pół kroku? Obiecałem jej, że będzie przy mnie kurwa bezpieczna. Jestem najgorszym skurwysynem na ziemi.
Pobiegłem prosto w stronę Harriet, leżała parę metrów dalej, wstrzelona, niczym z procy. W mojej głowie ciągle była scena przelatującej Harriet o parę metrów dalej. Była niczym szmaciana lalka.
Gdy do niej podbiegłem leżała nieprzytomna na ziemi. Jej nogi były dziwnie wygięte na inne strony. Podszedłem do niej i od razu co, to sprawdziłem jej oddech. Nie oddychała...
Ta chwila ciągle chodziła mi po głowie, co powodowało u mnie płacz. Cały aż dygotałem. Czułem się pusty w środku, niczym piłka do nogi. Moje serce także czuło się puste. Niby żyłem, ale umarłem w sobie.
-Już jesteśmy.- powiedział nagle Niall. Wziąłem głowę do góry i ujrzałem Liama, Louisa, Nialla i Zayna. Louis usiadł obok mnie, tak samo jak Liam. Przy nich znowu poleciały mi łzy. Oni wsłuchiwali ich w ciszy.
-Dlaczego ja do tego dopuściłem?- powiedziałem nagle łkającym głosem i zakryłem dłonią usta, aby nikt nie słyszał mojego płaczu.
-Stary to nie jest twoja wina. - Zaczął Liam. Poczułem jego rękę na moim ramieniu. - To jest albo jej wina, albo kierowcy.
-Jak jej wina, jak było zielone do kurwy nędzy.
-No to wina kierowcy... - od razu po tych słowach zamilkł. Moje łzy nadal ciekły mi po policzkach, oddech nadal nie był równy, a ciało całe dygotało.
Chłopaki widząc mój stan przerazili się. Sami byli zakłopotani całą tą sytuacją. Nigdy mnie takiego nie widzieli. No... Może raz, gdy umarła moja dziewczyna.
Umarła przez nie, fanki. Wysyłały jej obraźliwe e-maile, listy, zastraszały na ulicy. Nie wytrzymała i umarła na moich rękach, ponieważ znalazłem ją w pół martwa w wannie pełnej krwi.
Niby chciałem być z Harriet ale w środku bałem się, że one zrobią z nią to samo. Chciałem ją chronić przed nimi, ale ona sama była jedna z nich...
Jak to się stało, że się w niej zakochałem? Zaczęło się od tego telefonu. Rzuciła nim we mnie i zrobiła swoją zadziorną minę. Czy właśnie w tym się zakochałem?
Nagle przypomniały mi się nasze wspólne chwile, które spędziliśmy razem, dzisiaj w nocy. Czułem się wspaniale. Gdy jest przy mnie od razu mam ochotę ją przytulić i wycałować na śmierć. Nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Po chwili ujrzałem Nialla, który uklęknął przede mną.
-Uspokój się, bo wszystko będzie dobrze. Nie długo będziemy z nią wpierdalać bigos!
-Dzień dobry. -powiedział nagle lekarz Harriet. Momentalnie wstałem i popatrzyłem w oczy doktora. -Harry Styles?
-Tak, to ja. -odpowiedziałem pewnie.
-Pani Harriet kazała panu wszystko przekazać. Proszę na stronę. - przytaknąłem i poszedłem z lekarzem na tak zwaną "stronę" . Lekarz miał poważną minę, więc moje serce zaczęło mocniej bić, a krew szybciej krążyć. Starałem się być przy lekarzu silnym. Ukrywałem swoje czerwone oczy patrząc w dół. Lekarz zaprowadził mnie do gabinetu. Wszedł pierwszy, a ja od razu za nim. Moje serce klekotało tak mocno, aż myślałem, że padnę na zawał.
-Nie mam za dobrych wiadomości. - powiedział siadając na swój wielki fotel przy biurku. Usiadłem na przeciw niego i wtedy zamarłem.- Sprawcami wypadku byli jej rodzice. Matki nie udało się uratować. Już na miejscu wypadku zginęła. Nie miała zapiętych pasów i wyleciała przez przednia szybę na maskę. Ojciec żyje. On miał więcej szczęścia, miał zapięte pasy. Utrzymujemy go w śpiączce.- złapałem się za głowę. To będzie dla niej piekło.
-Co z Harriet? -starałem się mówić pewnie.
-Ma połamane nogi. Jest słaba, ale powiem panu szczerze, że cudem wyszła z tego żywa. - odetchnąłem i opadłem swobodnie na ramię krzesła. Znowu po moim policzku poleciała łza. Jest cała, jest kurwa mać cała!- Nie wiadomo, czy będzie chodzić. Jej nogi są złamane w trzech miejscach każda. Rehabilitacja jest strasznie droga. Został jej tylko wózek.
-Harriet wie o tym wszystkim?- mój głos był przerażony, tak samo jak ja. Pomogę jej. Obiecuję jej. Sam zapłacę za całe leczenie. Chuj mnie obchodzi, co ona na to powie. Wiem, ze jej rodzice ostatnio nie mieli lekko. Ostatnio teatr dawał im w kość. Harriet próbowała to przed wszystkimi ukryć, jednak ja zawsze wszystkiego się dowiem. Sam poszedłem do teatru, gdzie pracują ich rodzice.
-Dzień dobry. - powiedziałem do ojca Harriet po próbie do jakiegoś spektaklu. Specjalnie przyjechałem taki kawał drogi, aby tylko z nimi porozmawiać.
-Witaj chłopcze. -powiedział pakując do torby strój pirata. Chwile się we mnie wpatrywał, po czym spojrzał mi prosto w oczy-Chcesz mnie spytać o Harriet? U niej w porządku. No... Nie aż tak w porządku. Nie może chodzić przez maraton o nazwie :"Ucieknij przed fankami Harrego Stylesa." -od razu zrozumiałem, że przekreślił mnie na samym starcie. -Myślisz, że możesz wszystko, chłopcze? To że ci się wiedzie lepiej niż nam nie znaczy, że możesz wszystko.
-"To, że ci się wiedzie lepiej"? Czyli wam nie wiedzie się za dobrze?
-Ostatnio jest ciężko. Możliwe, że nasz rodzinny teatr zostanie zamknięty.- uśmiechnął się beztrosko, chociaż po jego oczach było widać smutek i rozpacz. Widocznie kochał ten teatr. Szczerze co mu się dziwić. Wychowywała się tu Harriet.
-Dlaczego?
-Nikt już w tych czasach nie chce chodzić do teatru. Teraz jest internet. Tam można wszystko obejrzeć... Zmykaj już. Muszę zamknąć teatr, bo jest już późno.
-Wie o tym. -powiedział lekarz przerywając moje jakiekolwiek myśli.-Trochę ciężko to przeżyła... Chciałbym, żeby pan pomógł jej to przeżyć. Leży w pokoju 154. Prosto i w lewo. -po tych słowach przytaknąłem i szybko wybiegłem z gabinetu. Biegłem do wyznaczonego miejsca z iskra w oczach.
Byłem strasznie szczęśliwy. Moje szczęście było po prostu nie do opisania. Żyła.. Nie zostawiła mnie. Zrobię wszystko, aby wyzdrowiała i aby nie wylądowała na wózku. Serce było przepełnione radością na samą myśl o Harriet, prawie całej Harriet. Nadal leciały mi łzy, ale teraz to mi wcale nie przeszkadzało.
Dobiegłem do sali i otworzyłem drzwi.
Harriet leżała prawie nieprzytomna. Patrzyła przez okno. Jej wyraz twarzy był smutny. Jej nogi były w gipsie. Ręce miała położone bezwładnie. Widać, że wcześniej płakała, a teraz tylko wstrzymuje łzy...

CZYTASZ
Color ✓
De TodoA co jeśli tak zwany ''idol ludzi'' nienawidzi swoich fanów? RACZEK cover by: kurwaanonim story by: kurwaanonim cover update : 08.01.2016