Powieki były ciężkie. Ledwo mogłam nimi ruszyć, ale udało mi się. Otworzyłam oczy, po czym zaatakowało mnie jasne światło. Nie zamknęłam ich. Nie chciałam. Chciałam zobaczyć, gdzie teraz dokładnie się znajduję. Czy to niebo, a czy to po prostu szpital.
-Harriet...- usłyszałam bardzo dobrze mi znajomy głos, którego dawno nie słyszałam. Tata. Jednak nie niebo. Odwróciłam głowę w jego stronę i zbadałam jego aktualny stan.
Był załamany, ale gdy spojrzał mi w oczy, to od razu się uśmiechnął, dając mi jakiś sygnał, którego dokładnie nie mogłam odczytać. Oczy miał całe czerwone. Łzy leciały po kolei z jego oczu.
-Tato... -wyszeptałam, a jego łzy poleciały ponownie, ale szybciej. Dopiero do mnie dotarło, co takiego zrobiłam. Pociełam się. Ogólnie wiedziałam, że sobie coś zrobiłam, jednak nic dokładnie nie pamiętałam. Miałam dziwne pomroki. Dotarło też do mnie, że skrzywdziłam mojego ojca. Nie myślałam wtedy racjonalnie i nie pomyślałam, że on tak czy siak może nadal mnie kochać.
Obok było puste łóżko. Ja miałam łóżko prawie przy samym oknie, przez które było widać piękna panoramę miasta. Było już ciemno, niestety, nie było gwiazd. Nie zasłużyłam na ani jedną gwiazdę po tym wszystkim.
Tata wpatrywał się we mnie przez długi czas, przez co milczał. Pogłaskał lekko moje bandaże w zamyśleniu. Już dawno tak na mnie nie patrzył. Dawno nie widziałam jego pięknych, brązowych oczu. Nagle jego dłoń wylądowała na mojej, po czym lekko ją pogładził koniuszkiem kciuka. Od razu po moim ciele rozeszły się ciarki, ponieważ jego dłoń była strasznie ciepła.
-To przeze mnie chciałaś się zabić. - powiedział po dość długim czasie, kierujać wzrok w dół. To nie było pytanie, więc w środku byłam zdziwiona, ale jednak było tym trochę prawdą. To przez tatę zrobiłam to, czego wyzekalam sie od ostatniego momentu, ale i tak wiedziałam, że to ja zrobiłam błąd.
-Jeżeli chodzi ci o to, że to jest twoja wina, to masz racje. -powiedziałam to wolno i powoli. Nie miałam po prostu siły. Ona po prostu się rozpłynęła, jednak nie chciałam zbytnio pokazywać słabości tacie. Wolałam grać, że nic mnie nie boli i że dobrze się czuję. Taki był na razie plan.- Nie powinnam tego robić, tylko po prostu podejść i pogadać z tobą na poważnie.
Tak... Jestem głupia. Powinnam to zrobić. Tak samo powinnam zrobić z dziewczynami. Czemu przekreśliłam wszystko od razu? Mogłam powalczyć o moje szczęście... Jestem słaba?
-To ja to powinienem zrobić, nie ty. Jestem za ciebie odpowiedzialny i powinienem cię pilnować. - nie chciałam żadnych kazań. Zrobiłam to, co uważałam za słuszne, ale w połowie żałuję tego. Wiem o tym, że nadal jestem nikomu nie potrzebna. Nic się nie zmieniło w tej sprawie.
-Wiesz, dlaczego nie miałem odwagi się odezwać? -spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem.-To przeze mnie nie możesz chodzić.
-Co? Nawet tak nie mów. - próbowałam to wręcz wykrzyczeć, ale moja siła znowu była minimalna. -To ja wpadłam pod samochód.
-Możemy się tak kłócić w nieskończoność. - mina taty była strasznie poważna. - Robimy to, dlaczego, że się kochamy. Obwiniamy się, bo się kochamy. Ja jednak popełniłem ten błąd i obaj dobrze o tym wiemy. Powinienem być blisko ciebie a nie myśleć tylko o swoim tyłku. Byłeś sama, zostawiłem cię ze swoimi myślami.
Obiecałam tacie, że już nigdy nie doprowadzę się do takiego stanu. Obiecałam to także mamie i nie dotrzymałam słowa.
A co do słów taty, to miał on rację. Tata obwiniał siebie za wypadek, tak samo jak ja. Gdybyśmy tego nie robili, nie wiadomo, co by z nami się działo. Byłoby na pewno jeszcze gorzej. Jeszcze gorsza sytuacją byłoby obwinianie siebie nawzajem, jednak za bardzo się kochamy, żeby robić sobie takie świństwo.
-Przepraszam tatusiu..- powiedziałam to płaczliwym głosem, po czym oczy napełniły się po raz kolejny łzami. Stało się przez to, że spojrzalam w zaplakane oczy taty. Gdy powiedziałam te słowa tacie poleciała łza po policzku i spojrzał w dół. Bawił się swoim pierścionkiem.
-To ja cię powinienem przeprosić. - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Usiadł na łóżko i mnie przytulił z płaczem. Ja objęłam tatę ukratkami sił. Dawno nie czułam tego zapachu kadzidła ani nawet ciepła taty. Moje łzy automatycznie wpłynęły mi z oczu. Strasznie wszystko mnie bolało, ale olałam ten fakt. Najważniejsze, że ja z tatą wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Kocham cię sówko. Proszę, nigdy tego nie rób.- mocno ścisnęłam koszulę taty po tych słowach, a on położył rękę na moją głowę, aby mocniej mnie przytulić.
-Ja ciebie też kocham tatusiu.- ścisnęłam mocniej koszulę taty i nie mogłam złapać oddechu. Tata widząc to, przeraził się, ale ja dałam znak, że to ze szczęścia. Obaj się zaśmialiśmy. Tata wytarł dłonią swoje i moje łzy, po czym znowu mocno mnie przytulił.
-Dobrze was tak widzieć. -powiedział nagle Alex, który stał przy drzwiach. Od razu podszedł do nas i wpadł w moje ramiona. Bardzo mocno mnie przytulił, jednak ja nie mogłam odwdzięczyć tego uścisku tak mocno, jak on. Było mi coraz bardziej słabo, ale nie chciałam tego pokazać chłopakom. Nie lubię litości.
Alex złapał mnie mocno za ręce. Zobaczyłam jego tatuaż sowy, co od razu wywołało na mojej twarzy uśmiech.
-Widzę, że wszystko sobie wyjaśniliście,co mnie niesamowicie cieszy.
-Szczerze? To mnie też. -odpowiedziałam z uśmiechem. Po chwili ujrzałam na ich twarzy uśmiech. Od razu zrobiło mi się smutno. Musieli sporo wycierpieć przeze mnie, przez moją głupotę.
-Przepraszam was chłopaki.- patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Alex mocniej ścisnął moją dłoń.
-Przestań przepraszać, bo cię po prostu uduszę.- odpowiedział tata lekko dotykając mojej szyi. Wszyscy się zaśmialiśmy. Ja ze zmęczenia oparłam się o ramię Alexa i na chwilę zamknęłam oczy.
-Jeszcze ja, jeszcze ja! - krzyknęła babcia Gemma, która powoli wbiegła do pokoju. Zaśmiałam się, tak samo jak chłopaki. Babcia podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Ucieszyłam się na ten gest. -
CZYTASZ
Color ✓
AléatoireA co jeśli tak zwany ''idol ludzi'' nienawidzi swoich fanów? RACZEK cover by: kurwaanonim story by: kurwaanonim cover update : 08.01.2016