26

264 24 1
                                    

Harry's POV***

Stałem przed szpitalem i czekałem na ekipę, która ma za chwilę przyjechać. Było coraz zimniej, więc cały dygotałem, ponieważ nie wziąłem nic ze sobą ze szpitala. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Dni są coraz krótsze, przez co nie mogę się przyzwyczaić do nadchodzącej nowej pory roku.

Po chwili ekipa zajechała z kierowcą. Pierwsza wyszła Elizabeth. Jej policzki były różane i mokre. Najwyraźniej płakała w aucie. :

-Co jest z Harriet?- krzyknęła Elizabeth swoim ciekim głosem. Zatrzymała się przede mną i o mało co nie upadla.

-Czekaj. Wzięliście wszystko, o co poprosiłem?- powiedziałem, gdy wszyscy wyszli z auta.

-Tak...- powiedział nagle Liam -...ale po co ci...

-Najpierw opowiem wam wszystko od początku. Nikt z was nie ma się obwiniać, bo to jest moja wina. - zamilkłem na chwilę i zbadałem wszystkich wzrokiem. - Harriet chciała popełnić samobójstwo.

Dziewczyny momentalnie pobladły. Niall złapał się za głowę. Elizabeth wtuliła się w Nialla. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ od jakiegoś czasu ciągnie ich do siebie.

Dziewczynom zaczęły lecieć łzy. Nawet Megan już nie udawała twardziela, tylko zapłakana wtuliła się w Van, która zakrywała swoimi rękoma twarz,  tylko po to, aby nie krzyczeć.

-Dlaczego? -powiedziała nagle Dorothy, która ciągle wycierała czerwone oczy.

-Jej ojciec się do niej nie odzywał i... - wtedy mnie zatkało. Nie wiedziałem, jak im to powiedzieć. Miałem zamiar im to powiedzieć, ale cholernie się bałem. Mogą się załamać, obwiniać za to, co się stało.Mogą nawet same sobie zrobić krzywdę. Postanowiłem, tak jak wcześniej myślałem nie mówić im o niczym. -... I się pocięła. Nic więcej nie wiem.

Mam nadzieję, że mnie za to nie zabiją.

-I jaki jest plan? - wtrącił nagle Liam, który ciągle odgarniał włosy. - Harriet jest w szpitalu i nie sądzę, żeby... Zaraz, zaraz. Ty coś kombinujesz.- uśmiechnąłem się złowieszczo na ten gest.

-Tak. Mam bardzo dobry i genialny plan!

Harriet's POV***

Samotnie siedziałam w pokoju szpitalnym otoczona sztucznym światłem lampy. Kazałam coś zjeść całej trójce. Siedzieli tu spory kawał czasu i martwili się o mnie.  Przyda się im odpoczynek, tak samo jak i mi, więc odpoczywałam na łóżku szpitalnym, patrząc się w sufit. Nie myślałam o tym, co zrobiłam, lub o mamie, tacie...  Tylko o Harrym. Strasznie tęskniłam za nim. Dawno nie czułam jego aromatycznych, męskich perfum. Chciałabym znowu spojrzeć mu w oczy, w te jego cudowne, szmaragdowe oczy i usłyszeć jego głupie odzywki. Chciałabym, aby jego usta znowu mnie pocałowały, muskały powoli, jak to zawsze robi. Po prostu chciałabym, żeby tu był, nic więcej.

Możliwe, że Harry jest teraz ze swoją niunią. Na pewno świetnie się bawią. Zapomniał już o mnie całkowicie, bo kto chciałby pamiętać o kalece?

Nie wiem dlaczego, ale nagle pomyślałam o tej scenie, przy której Harry siedział obok mnie, kiedy ja leżałam w pół przytomna na łóżku. Było to od razu po wypadku.

Zaraz po tym przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie. Zabrzmi to jak z jakiś filmów, ale czuję, jakby to było wczoraj. Harry rozwalił wtedy mój telefon, a na drugi dzień kupił mi nowy. Pamiętałam moje wielkie zdziwienie. Do tego te cudowne zdjęcie. Pamiętam jak złapał mnie w talii i przybliżył się aż do mojej szyi. Jego zapach... Oddech... Nadal pamiętam to, jakby było to przed chwilą. Czuję jego każdy dotyk. Dotyk dłoni, dotyk ust...

Dzięki niemu moje życie stało się takie... Kolorowe. Nawet nie sądziłam, że tak pokocham każdą minutę mojego życia. To dzięki Harremu. Było całkiem wesoło. Bieganie za fankami, gotowanie zupy i obietnica, której nigdy nie dotrzyma.

-Hej mała. -od razu odwróciłam głowę w stronę głosu, bo on kompletnie mnie przeraził. To była Meg.

Na jej szyi była niebieska farba, co mnie zdziwiło. Jej skórzana kurtka po chwili wylądowała obok krzesła. Podeszła do mnie i usiadła na łóżku. Patrzyła mi prosto w oczy.

-Co tu robisz?

-A jak myślisz. Przyszłam cię przeprosić. Z dziewczynami byłyśmy strasznie zajęte i...

-I? - przerwałam jej dając jej do zrozumienia, że jestem na nią cholernie zła. Jej wzrok wylądował na podłodze, przez co cała twarz została zakryta jej czarnymi włosami.- Ważniejsze jest coś innego, niż własna przyjaciółka, która przeżyła najgorsze chwile w swoim życiu? - ostatnie słowa odpowiedziałam lekko płaczliwie, jednak postanowiłam trzymać nerwy na wodzy. Ostatnio za dużo płakałam...

-To nie tak, Harriet. - jej stanowczy ton mnie przeraził, ale postanowiłam nie dawać za wygraną?

-To jak?- Meg głośno westchnęła i spojrzała na telefon. Masywnie zasłoniła okno. Zdziwiłam się na jej gest.

-Co ty robisz?

-Jasno...-odpowiedziała zmieszana. Jej wzrok zaczął krążyć wszędzie, co mnie bardzo zdziwiło. Patrzyłam na nią jak na wariatkę. Po prostu nie umie kłamać.

-Meg! Słońce już zaszło!- od razu po tym Meg dostała esemesa. Chwile pogrzebała w telefonie i od razu spojrzała się na mnie z uśmiechem. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Podskoczyła parę razy na łóżku po cichu klaszcząc w dłonie.- Robaki masz w dupie?

-Przestań! -odpowiedziała ze śmiechem Meg. Ja lekko się uśmiechnęłam. Nie chciałam dać za wygraną.- Ktoś na ciebie czeka.

-Co?- odpowiedziałam ze zdziwieniem. Meg wstała i ręką sięgnęła w stronę okna. Otworzyła okno ze złowieszczym uśmiechem i spojrzała na mnie.

-Ktoś na ciebie czeka.- pokazała palcem na otwarte okno. Po chwili przysunęła moje łóżko do okna tak, że spokojnie mogłam przez nie wyjrzeć. Zobaczyłam bardzo wiele ludzi. Stali na ulicy i krzyczeli moje imię. Niektórzy mieli w dłoniach wielkie napisy z napisami:'' Zdrowiej Harriet!", "Jesteśmy z tobą!" i tym podobne. Widziałam pełno świateł. Były one w kolorze niebieskim i fioletowym. Fiolet czasami podchodził pod kolor różowy. Po mojej prawej stronie była cała remiza strażacka.

Po chwili wszyscy mnie zauważyli i zaczęli krzyczeć. Czułam się niczym jak na koncercie, tak jakbym była gwiazdą.

-Harriet!- Po moim ciele rozeszły się ciarki, ponieważ dawno nie słyszałam tego głosu. Ten ton był mi bardzo znajomy. Harry!



Za cztery rozdziały koniec Color! Ale nie bójcie się, będzie druga część!!! Jak wam poszło dzisiaj na testach? Mi fatalnie przez cholerny ból zęba, dzięki któremu nie mogłam się skupić :D. Kocham cię ząbku!


Color ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz