nie wstawiałam one shotów od dwóch miesięcy, o panie
mam mnóstwo niedokończonych, więc może nawet trafi się więcej niedługo
ten one shocik jest LUŹNO inspirowany filmem Zaklęci w Czasie, nie wiem dlaczego dzisiaj sobie przypomniałam, że oglądałam to z dekadę temu i pamiętałam z trzy sceny, więc napisałam au
enjoy kiddos
===
Dean naprawdę dość szybko zakochiwał się w ludziach.
Czasami wystarczył wieczór, może dwa, a już czuł, że jest zakochany-zakochany, nie zauroczony, znał dobrze różnicę. Czasem ciężej mu było się zauroczyć, niż zakochać. Zakochanie było mniej małostkowe, zauroczenie trafiało mu się raz na ruski rok.
Nie były to zakochania na zabój, w stylu "poznałem cię dzisiaj, jutro bierzemy ślub w Vegas", miał resztki zdrowego rozsądku, umiał nad sobą panować. Gdy był nastolatkiem, sporządził sobie listę rzeczy, które musiał z daną osobą przeżyć, by rozważyć dłuższy związek i trzymał się tej listy. Pomagała mu oceniać ludzi i odkochiwać się często szybciej, niż sądził.
Musiał na przykład widzieć tą osobę złą, wyprowadzoną z równowagi-jak się zachowuje? Jak się do niego odzywa? Co robi później? Musiał też widzieć ją zrozpaczoną-jak radzi sobie z problemami? Jak będzie mógł pomóc? Czy w ogóle chciała jego pomocy? Musiał odkryć każdą reakcję, każdą możliwość, zanim pozwolił sobie na plany na przyszłość-zbyt wiele ludzi wjebywało się w związki na stałe, nie wiedząc, jaki jest ich partner kiedy to i to się stanie i później tego żałując. "On nigdy taki nie był", był, zawsze, tylko nie miał okazji tego pokazać. Dean nie miał zamiaru dzielić sypialni aż do śmierci z jakimś agresorem, typem, który krzyczy na biednych pracowników Mcdonalda, którzy z 45076 zamówień tego kwadransa to w jego zrobili błąd i dali mu frytki zamiast nuggetsów. Oni mają naprawdę ciężkie życie, okay? Nie zrobili tego specjalnie. Trzeba być kretynem, by tego nie rozumieć.
Pamiętał, gdy mieszkał z rodzicami i umawiał się z ludźmi z liceum i miasta-co trzeci dzień oznajmiał Samowi, że jest zakochany, a później czar pryskał i wracał do stanu sprzed poznania tej czy tego. Lubił różnorodnych ludzi, lubił artystów i ścisłowców, lubił tych zabawnych i tych nieco poważniejszych, sarkastycznych i uroczych, dobrych w łóżku i w całowaniu, tych, którzy dobrze pachnęli i mieli ładny uśmiech. U każdego widział coś innego, co sprawiało, że momentalnie się w nich zakochiwał-każdy miał swoją rzecz. Razem z listą warunków trzymał listę osób, które darzył uczuciem, a przy nich jedna rzecz, która je wyróżniała. Wiadomo, że zakochany idealizuje wszystko, co druga osoba robi, ale on starał się znaleźć jedną cechę, którą już zawsze miał z nią kojarzyć. Chciał, by wszystkie jego miłości towarzyszyły mu całe życie.
Cassie miała cudowny uśmiech, a Chris świetnie przytulał. Ethan patrzył mu w oczy, gdy z nim rozmawiał, chociaż był strasznie nieśmiały. Tyler był pewny siebie. Anna miała świetny gust muzyczny i zawsze dawała mu na randkach kolejne składanki do odsłuchania, które wciąż czasami leciały w Impali. Willow była zdeterminowana w dążeniu do celu, aktywistka, która nocami wycinała hasła na plakaty i chciała obalić rząd. Laurie pozwalał mu bawić się jego włosami. Heather była jak wróżka, nie z tego świata, magiczna istota, która akurat kupowała kwiaty na Dzień Matki wtedy, kiedy on. Lucien znał się na literaturze. Maisie umiała grać na pianinie, a Louis zabierał go na nocne włóczenie się po mieście bez celu, gdy trzymał go za rękę w zimnym powietrzu i rozmawiali cicho o tym, o czym nie rozmawiał z nikim innym. Imiona ciągnęły się w dół strony, właściwie odwrotu paragonu ze stacji benzynowej, kilkoma szczupłymi kolumnami.
CZYTASZ
Supernatural One Shots
FanfictionZbiór one shotów z destiela i sabriela w przeróżnych uniwersach i formach.