Do I Wanna Know?- Part Four || Destiel

319 36 91
                                    

jak tam po zakończeniu roku

wszyscy zdali mam nadzieję

u mnie spoko

enjoy this shit

===

Jakim cudem czas mógł płynąć tak szybko?

Koniec przerwy świątecznej zawsze nadchodził, zanim człowiek zdążył w ogóle zorientować się, że zaczęło się wolne-ale w tym roku wszystko przyspieszyło co najmniej trzykrotnie.

Dean wstawał i pierwszym co robił, było złapanie za telefon-Cas codziennie, nie pomijając ani jednego dnia wolnego, był na nogach szybciej i pisał mu dzień dobry, pytał, czy się wyspał i czy coś mu się śniło. Z perspektywy trzeciej osoby było to niewiele, ale dla Deana takie wiadomości znaczyły cholernie dużo. Pisali przez całe święta, wymykał się do toalety cztery razy częściej, niż zazwyczaj, by z nim porozmawiać-chłopak, którego widoku nie mógł znieść przez pół godziny co sobotę jeszcze kilka tygodni temu, teraz sprawiał, że nie mógł oderwać się od telefonu, bo nie chciał kończyć z nim rozmowy. Szybko odkrył, że jak na kogoś kto wyglądał, jakby właśnie wymordował pół rodziny królewskiej na zlecenie, Cas kochał emotikony-wszystkie, te słodkie, te jedzenia, buźki, zwierzątka, wszystko to, o czym Dean nawet nie wiedział, że istnieje. Wysyłał mu pikselową gitarę, gdy chciał się z nim podzielić tym, że właśnie coś gra, gdy pisał „Dobranoc" dodawał ptaszka, który miał najwyraźniej sugerować kanarka. Był uroczy, kurwa, jak diabli.

Nieustannie interesował się tym, co u blondyna-wspomniał tylko, że u niego nie obchodzi się świąt, bo rodzice uważają, że nie mają już w domu małych dzieci, by to robić, więc Dean nie mógł zapytać, jak to wygląda u niego. Przez moment nawet zastanawiał się, czy nie zaprosić go na kolację z rodziną, nawet delikatnie to zasugerował, ale Castiel stwierdził, że Winchesterowie pewnie wolą spędzić święta tylko w swoim gronie, a on pewnie i tak nie mógłby wyjść, chociaż doceniał, że Dean o nim pomyślał.

Postanowili spotkać się znowu tuż po świętach-między nimi, a Sylwestrem było tych kilka dni, w których nikt nie wiedział co się dzieje, jaką mamy datę albo jaki jest sens życia. Kilka dni wyjętych z ogólnorozumianego porządku rzeczy, które mogli spędzić razem, skoro już zdecydowali się spróbować.

Byli w kinie-Dean w końcu zrozumiał ten szał na chodzenie razem na randki do kina i trzymanie się za ręce podczas seansu, całowanie się na nudnych fragmentach, szeptanie sobie do ucha, gdy nie można było wytrzymać bez rozmawiania przez dwie godziny pod rząd-byli na łyżwach, CHOLERNYCH ŁYŻWACH, na których Castiel ni chuja nie umiał jeździć i musiał ciągle trzymać Deana za ręce, by się nie wywalić. Nie, żeby Deanowi to przeszkadzało.

Raz zaprosił go do domu-rodzice wyszli z Samem na długi spacer, a on udał, że źle się czuje, by móc wylegiwać się z Casem na kanapie i oglądać Grę o Tron. Kiepski wybór, bo przy niej trzeba się było nieco skupić, a niezbyt im się to udawało, gdy nieustannie się całowali. Później Castiel musiał w rekordowym tempie zabrać swoje rzeczy i wyjść przez ogród, gdy Sam napisał bratu proste „zaraz będziemy, niech Cas się zbiera", chociaż nie powinien mieć nawet pojęcia o tym, że chłopak przyszedł. Brunet dostał jeszcze jednego buziaka na pożegnanie, bo mieli zobaczyć się dopiero dwa dni później, w Sylwestra i zdążyli uwinąć się idealnie na powrót rodziców Deana. Sam dostał dziesięć dolców w ramach zapłaty, bo oczywiście zaszantażował brata, że wszystko im powie-dla świętego spokoju siedemnastolatek dał mu tą kasę, chociaż nie sądził, by szatyn był AŻ takim dupkiem.

Trzydziestego pierwszego grudnia poszli na miejską imprezę, na ulicy i rynku-wszędzie były światła, muzyka, mnóstwo nastolatków, wszędzie stoiska z piwem, które kupili na lewy dowód Castiela, zostawiony mu w prezencie przez brata, gdy ten wyjeżdżał na studia (musiał kupić go na czarnym rynku, bo był schowany w podeszwie nieużywanego buta, gdy przyszedł pocztą). Nie był to najintensywniejszy Sylwester, jaki przeżyli, ale wciąż świetny-dużo spacerowali, tańczyli, śmiali się, aż w końcu weszli na najwyższy punkt miasta, z którego mogli obserwować pokaz fajerwerków i pocałowali się tam długo, gdy wybiła północ. Później usiedli na ławce i patrzyli na światła jeszcze długie godziny, rozmawiając cicho i pijąc kiepski alkohol za śmieszne pieniądze, aż zaczynało świtać.

Supernatural One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz