Friends || Destiel

598 56 60
                                    

miałam nic nie wstawiać do końca egzaminów ale jakoś tak wyszło

pisałam to tragicznie długo jak na to, że to tylko 3k słów (które normalnie ogarniam w jakieś dwie godziny, dwie i pół, a teraz chyba z sześć siedziałam, ale no)

btw jakby ktoś się interesował moim opisem to she/her przeszło na she/they także jak Wy się bawicie w pandemii, bo ja świetnie

enjoy

===

Byli w połowie Dwóch Wież, gdy Castiel się zorientował.

To nie tak, że wcześniej tego nie widział, ale, do cholery, po takim czasie to naprawdę rzucało się w oczy. Zerkał na Deana, ilekroć ten podnosił telefon z kanapy, a to oznaczało okres od co dwadzieścia sekund do może minuta. Aragorn właśnie miał swoją romantyczną kłótnię małżeńską z Legolasem ("więc zginę razem z nimi!", absolutny faworyt Deana, jeśli chodzi o tą część filmu), a blondyn zawzięcie odpisywał na smsa, przygryzając nerwowo dolną wargę. Poprawił się na kanapie, jakby chciał mu łaskawie przypomnieć, że to niezbyt eleganckie zachowanie, ale Dean nawet tego nie zauważył.

Kiedy telefon znów zawibrował, przy ataku Théodena i Aragorna, i znowu, zaraz później, gdy przybył Gandalf i jego mała armia przystojnych rycerzyków, a Dean był w połowie pisania jebanego paragrafu, nie wytrzymał i westchnął, przechylając głowę, by na niego spojrzeć.

-Z kim tak rozmawiasz?-zapytał, a Dean aż delikatnie się wzdrygnął, jakby naprawdę zapomniał o jego obecności.

-Z Lee.-mruknął, wciskając "wyślij", jakby ekran poważnie sobie nagrabił.-Nic ważnego.

-Problemy w raju?

Dean prychnął delikatnie pod nosem.

-Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiemy słowo "raj".

Brunet zmarszczył lekko brwi.

-Myślałem, że dobrze wam idzie.-odparł, gdy orkowie właśnie ponosili sromotną klęskę w tle.-Ile to już, dwa miesiące? Wydawałeś się być z nim szczęśliwy. Kłócicie się?

Dean wzruszył ramionami, ignorując uparte wibracje telefonu na swoim udzie.

-To nie są...kłótnie.-odparł, spuszczając nieco wzrok.-Po prostu Lee...Jezu, nie będę o tym z tobą gadał, nie ma mowy.

-Dlaczego?

-Bo nie.-wziął trochę popcornu, zostawionego na pastwę losu między nimi i wcisnął go sobie do ust, szybko przeżuwając.-Nie będę pieprzył swojemu przyjacielowi o moich problemach związkowych.

-Myślałem, że na tym polega bycie czyimś przyjacielem.-Castiel uśmiechnął się słabo, wracając wzrokiem do ekranu.-Jeżeli wasze nie-kłótnie są na tyle ważne, żebyś rezygnował z oglądania Aragorna...

-To naprawdę nie są kłótnie.-zapewnił go znowu blondyn, poprawiając się na kanapie.-Chodzi o to, że...uh, nie, to głupie. Nie.

Novak uniósł brwi, patrząc na niego wyczekująco.

-Dean?

Chłopak wzniósł oczy ku niebu, ale wreszcie się poddał.

-Lee chce...pójść dalej. Wejść na wyższy poziom.-westchnął, gdy Cas dalej na niego patrzył.-Boże no, chce się przespać, zadowolony?

Castiel aż zamrugał, tak był tym stwierdzeniem zaskoczony.

-Nie robiliście tego jeszcze?

-Nie, nie robiliśmy!-Dean jęknął cierpiętniczo.-Nienawidzę tej rozmowy, możemy przestać gadać o mnie i moim chłopaku?

Supernatural One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz