Do I Wanna Know?-Part One || Destiel

805 53 164
                                    

yeah

wiem że mnie długo nie było, dużo pisałam w tym czasie o dziwo ale nic nie jest skończone jeszcze

uznałam że jak wstawię początek to może się zmotywuję do kontynuacji, wiecie, presja czasu i tak dalej, kochamy pracować z deadlinem

mówiąc "dużo pisałam w tym czasie" omijamy cały poprzedni miesiąc, bo postanowiłam jak debil zagłębić się z dziesięcioletnim opóźnieniem w 1D i Larryego i szczerze to nie wiem już jak wygląda normalne życie ale na pewno nie tak

nie mogę spać od początku maja help

szczerze to to au miało mieć z pięć tysięcy słów a sam jego początek ma 7 (tak, ten tutaj), jestem może w 70% i mam z 76 stron a4 także brawo ja, naczelny debil który nie rozumie co to mały one shot

ale tak, macie w tych ciężkich czasach żeby was dobić

idk what this is

zapewne słuchałam arctic monkeys i uznałam że to spoko pomysł

w sumie ciekawe czy po moim guście muzycznym odgadlibyście moją orientację bo to nawet możliwe jak ma się tik toka

możecie próbować

pisząc to coś pierwszy raz w życiu sprawdzałam słowa do tych piosenek i się okazało że całe życie śpiewałam głupoty pozdrawiam

enjoy

===

Gitarzysta był popierdolony.

Po pierwsze, był jakąś cholerną krzyżówką punka i czegoś, czego Dean nie miał zamiaru nazywać, bo by mu to nie wyszło-po drugie, miał dłuższe włosy, przynajmniej dłuższe od włosów blondyna, lekko kręcone, dosłownie leciuteńko: za mało, by nazwać je prawdziwymi kręconymi włosami, za dużo, by były proste. Ale falowane też, kurwa, nie były.

I był blady. Może nie jak ściana, ale miał jasną skórę, jak jebana Śnieżka-oczy też miał jak ona, niebieskie, bo czemu nie.

Wszystko na nim wisiało-podkoszulki zakrywały pasek od spodni, kończąc się dopiero przy kroczu, albo niżej, t-shirty tak samo, nieliczne swetry były porozciągane do granic możliwości. Tylko koszule zdawały się być dopasowane-ale gnojek nigdy nie wkładał ich w spodnie. I nosił lekko rozpięte u góry. A spodnie dosłownie WSZYSTKIE miał czarne, dziwnego kroju lub przypominające rurki, chociaż były luźniejsze. Miał szczupłe nogi. Szczupłe i długie. I nosił conversy. Też czarne.

Jebany emos.

Przez tego kutasa Dean już pierwszego dnia rozważał, czy by nie zrezygnować-był na trzecim roku, rozpoczął się wrzesień, a szkolny zespół wywiesił ogłoszenie za nowym wokalistą, bo stary już otrzymał dyplom i spierdolił do Nowego Yorku. Dean też by już spierdolił, ale miał jeszcze ten rok, no i kolejny.

Czemu w ogóle dał się namówić rodzinie? Owszem, coś tam śpiewał, hobbistycznie, ale nigdy w zasadzie nie chciał występować. Szkoła i tak chciała go zamordować ilością nauki, nie potrzebował więcej zmartwień.

Chyba przeważyło to, że mama wspomniała o zainteresowaniach Sama-o tym, ile czyta, na ile zajęć dodatkowych chodzi i jakie to wielkie plany ma na przyszłość. Okay, zdarza się, Sammy był idealnym dzieckiem, ktoś musiał-ale to nie stawiało Deana w pozycji całkowitego przegrywa, tak? Są idealne dzieci, są dobre dzieci, są przegrywy. Była ich dwójka, do trzeciego miejsca jeszcze kogoś brakowało. Dean nie zamierzał na nie spaść, czuł się dobrze na drugim.

Supernatural One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz