Castiel nie znosił Gabriela i tyle.
Oczywiście, Gabriel był dupkiem, ale tym razem posunął się za daleko.
Randka w ciemno. Cholerna randka w ciemno. Castiel w ogóle nie lubił randek, a co dopiero w ciemno.
Gabriel wkręcił go, mówiąc, że to sytuacja awaryjna. Castiel otrzymał jego telefon gdy uczył się na egzamin i usłyszał tylko, że "potrzebuję podwózki, naprawdę koniecznie". Cóż, i tak nie chciał się uczyć. Uwierzył mu naiwnie i mu się dostało. Zresztą nie byłby to pierwszy raz.
Sytuacją awaryjną okazało się castielowe życie miłosne.
Gabriel oznajmił mu, że musi wreszcie zrobić z coś z faktem, że Castiel prostymi słowy miał crusha na Deanie Winchesterze.
Dean Winchester z kolei- współlokator Castiela i prawdopodobnie jego jedyny przyjaciel. Był miły, zabawny i słodki. Nie śmiał się z Casa, gdy ten nie rozumiał żartów, albo rumienił się co chwilę. Albo kiedy stał niezręcznie na imprezach, Dean jako jedyny z nim rozmawiał. Owszem, czasami mu dokuczał, ale Castielowi to nie przeszkadzało: lubił widzieć ten mały uśmieszek na jego twarzy. Dean sprawiał, że Castiel nie czuł się niewidzialny, jak przez całe jego dotychczasowe życie. Dean był również seksowny. Prawdopodobnie był najseksowniejszym facetem, jakiego Castiel kiedykolwiek widział. A bycie jego współlokatorem miało swoje zalety-na przykład widywanie go bez koszulki.
Ale Dean był poza jego ligą. Umawiał się z inną dziewczyną każdego kolejnego dnia i nie miał za dobrej reputacji na uczelni. Co najważniejsze, był hetero.
Castiel zażenował się na samą myśl o dźwiękach, jakie dochodziły z deanowej strony pokoju. Nie trzeba zaznaczać, że niezbyt się wczoraj wyspał.
Ale wciąż był w nim zadurzony i, niestety, tego nie dało się ukryć.
Nie, Dean nie odwidzi mu się tak szybko. Nieważne jak wiele razy powtarzał sobie, że Dean jest hetero. Jakaś malutka cząstka jego wciąż miała nadzieję, że jest inaczej. Próbował już stłumić tą nadzieję.
A teraz siedział tu, zmuszony do kolacji przez Gabriela.
Ten mały człowieczek miał zaskakująco dużo siły, zważając na fakt, że jego dieta składała się głównie ze słodyczy.
-Nienawidzę cię.-warknął Castiel w stronę Gabriela.
-Oj już nie bądź taki Cassie. Kto wie, może zaliczysz?-Gabriel zachichotał bez litości.
-Powiesz mi chociaż kto to jest?-Castiel zatopił się w siedzeniu, bawiąc się dłońmi z nerwów.
-Oczywiście, że nie. To randka w ciemno, dzieciaku.-uśmiechnął się cwaniacko.-Ale ja muszę już spadać, Sammy chce się spotkać. Miłej zabawy, Cassie.
Wyszedł, zanim Castiel zdążył zaprotestować.
-Assbutt.-mruknął cicho. Zamówił shake'a, w desperacji pragnąc czegokolwiek, co mogłoby odciągnąć jego myśli gdzieś dalej. Mnóstwo ludzi wchodziło do środka i wstrzymywał oddech praktycznie za każdym razem, ale nikt nie wydawał się go szukać, od razu znajdując przyjaciół lub partnerów. Castiel schował twarz w dłoniach, wsuwając palce we włosy.
Może powinien wyjść? Co jeśli ten ktoś go nie polubi? Co jeśli pomyśli, że jest dziwny?
Nie, za dużo presji. Wychodzi.
Castiel już się zbierał, kiedy ktoś znajomy wszedł do restauracji, lustrując ją wzrokiem.
Prawie zemdlał.
Co Dean tu robił? On miał być tą tajemniczą osobą? Nie, nie, Gabriel nigdy by tego nie zrobił. Po prostu przyszedł do restauracji. Nic dziwnego, bo ta była jedyna blisko kampusu. Pewnie szukał kolejnej dziewczyny w sam raz na raz.
Dean spojrzał na niego i podszedł powoli, uśmiechając się.
-Um, jesteś tu sam, Cas?-zapytał, drapiąc się po karku i rozglądając się.
Castiel starał się nie zarumienić, ale to zrobił. Jak zwykle bez szczególnego powodu.
-Tak.-odpowiedział, pocierając swoje przedramię.
-To może być i dziwne...i wiem, że to nie mój interes, ale przyszedłeś tu na randkę?-zapytał Dean, a jego zielone oczy rozświetliły się nieco w domyśle.
-Tak.-odparł zdziwiony Castiel.-Ale...ten ktoś...jeszcze się nie pojawił.
Dean wypuścił głośno powietrze.
-Myślę, że to mogę być ja.-powiedział.
Castiel otworzył szerzej oczy. Nie, niemożliwe, żeby to działo się naprawdę. Nie miał tyle szczęścia, w życiu.
-Sammy umówił mnie na randkę w ciemno i kazał tu przyjść.-mówił dalej Dean.
Sam? Sam znał Deana? Jak?
-Zabawne, bo Gabriel tak samo zrobił ze mną.-odparł Castiel, gdy jego serce biło tak głośno, że mógł niemal przysiąc, że cała restauracja je słyszała.
-Gabriel? Ten mały gówniak, który chodzi z moim bratem?-zapytał Dean, śmiejąc się głośno.
Dean był spokrewniony z Samem? Sam wydawał się być kompletnym przeciwieństwem Deana, przynajmniej na tyle, na ile Castiel mógł to ocenić. Ale, oczywiście...nazywał się Sam Winchester. Jak Cas mógł tego nie zauważyć?
Zabije Gabriela.
-Jesteś gejem?-zapytał wprost. Bardzo subtelne, Castiel, bardzo subtelne.
-Bi.-odparł Dean, uśmiechając się.-Nie byłem z facetem od jakiegoś czasu.
Castiel znów prawie zemdlał. Jak mógł tego nie wiedzieć?!
-Sądzę...sądzę, że powinieneś usiąść.-powiedział, wskazując na krzesło naprzeciwko niego.
Dean obdarował go swoim słynnym, małym uśmieszkiem i usiadł tuż obok niego, niesamowicie blisko.
-Chyba wolę usiąść tutaj.
===
Nie mój one shot, ja tu tylko robię za tłumacza:https://nefarioushan.tumblr.com/post/177303633475/prompt-okay-so-becky-winchester-on-crack-sent-me
W poniedziałek tradycyjnie rozdział z Królów Chaosu wbije
Tymczasem miłego weekendu wszystkim
CiuchCiuch ciuch
CZYTASZ
Supernatural One Shots
FanfictionZbiór one shotów z destiela i sabriela w przeróżnych uniwersach i formach.