Tak, oglądałam Królewnę Śnieżkę na TVN Fabuła, dlatego to powstało
podobała mi się ta walka okay
fajna była
enjoy
===
Dean zszedł z konia, przekazując lejce jednemu ze strażników. Oparł dłoń na rękojeści szpady, rozglądając się uważnie po brzozowym lesie, niemal w całości pokrytym bielą.
-Dobra, słuchajcie.-odwrócił się do gwardii królowej.-To tutaj ostatnio nas napadli, więc miejcie oczy dookoła głowy. Dopadniemy tych drani, nieważne co.
Gwardziści skinęli krótko, mocniej zaciskając palce na włóczniach pokrytych złotem.
-Tak jest, książę!
-Ojej, przepraszam...-gdzieś za plecami Deana, już na ścieżce za mostem, ktoś przewrócił się na śnieg, przy okazji rozsypując wokoło jakieś małe pakunki z koszyka.-Zaraz to posprzątam...
Postać miała na sobie ciemny, pozszywany w wielu miejscach płaszcz, w dodatku z kapturem, więc Dean nie miał szans zobaczyć kto to. Wyciągnął szpadę przed siebie i wolnym krokiem ruszył do zgarbionego mężczyzny, jak poznał po głębokim głosie.
-Proszę pana...?
-Zaraz to posprzątam, proszę się nie...-mężczyzna zerknął na księcia, momentalnie zamierając. Dean wciągnął głośno powietrze.
-To ty...-powiedział, opuszczając szpadę.
-To ty...-Castiel wstał powoli, ściagając kaptur i tak, jak za pierwszym razem, gdy się spotkali, Dean oniemiał na jego widok.
Wciąż pamiętał dokładnie uczucie, które nim zawładnęło, gdy wisząc głową w dół w lesie, półnagi, zobaczył Castiela w tym wielkim, jasnoniebieskim płaszczu. Jednocześnie ucieszył się, że nadchodzi pomoc, a z drugiej strony nigdy nie czuł się bardziej zawstydzony: książę przybywający do sąsiedniego królewstwa, na wstępie obrabowany przez zbójów i związany. Castiel wydawał się być jednak na tyle uprzejmy, że odwiązał go bez zbędnych pytań.
Później widział go jeszcze raz na balu wystawionym przez królową, która ewidentnie chciała mu się dobrać do portek. Jakoś udało mu się zwiać na parkiecie i przypadkiem wylądował za Castielem: jakież było ich zdziwienie, gdy ponownie na siebie spojrzeli.
Okazało się wtedy, że Castiel mieszka w zamku, a Dean przyjechał tu w celach dyplomatycznych (nie wspomniał o tym, że ojciec poradził mu poszukać sobie żony w pałacu zamożnej królowej). Co prawda blondyn musiał co chwilę skupiać się na tym, przy przepychać kolejnych partnerów do tańca dalej, byle tylko zostać i porozmawiać z brunetem. W końcu ten gdzieś zniknął, zostawiając Deana samego pośród tańczących arystokratów.
Nie mógł udawać przed samym sobą, że niebieskooki nie zawrócił mu w głowie. Chłopak był w jego wieku, ale zdawał się być znacznie dojrzalszy, niż większość na sali. Rozmawiali tak swobodnie, z dziwną lekkością i Dean przyłapał się na tym, że chciałby rozmawiać z nim w nieskończoność. Castiel był momentami nieśmiały, ale niezwykle czarujący i taktowny: nic więc dziwnego, że blondyn jeszcze w noc balu zaczął rozmyślać, czy jego podróż w poszukiwaniu żony nie zmieni się w szybki wybór męża. Jego królestwo było małe, ale ludzie byli tam z reguły szczęśliwi: ojciec rządził mądrze, niezbyt surowo, ale sprawiedliwie i, co najważniejsze, tolerował niemal każdego, dlatego kraj za górami cechował się tak dużą różnorodnością mieszkańców. Napływali tam wszyscy "inni", wszyscy, których z innych państw wypędzono przez ich odmienność. Owszem, ojciec poradził mu poszukać małżonki, ale Dean był pewien, że równie mocno ucieszyłby się z małżonka. Dzieci nie były problemem, jego młodszy brat Sam miał już radosną trójkę ze swoją żoną Eileen, a przybrany syn Johna, Adam, kolejną dwójkę: następców nie brakowało, a i tak nikt nie kłócił się o tron. Rodzice książąt zawsze powtarzali, że lepiej być szczęśliwym, niż politycznie poprawnym.
CZYTASZ
Supernatural One Shots
FanfictionZbiór one shotów z destiela i sabriela w przeróżnych uniwersach i formach.