to jest au z grishaverse (shadow and bone, six of crows) ale znajomość książek lub serialu NIE JEST konieczna do zrozumienia. Nie ma tutaj też żadnych większych spoilerów, jeśli ktoś czytał, zorientuje się, o kim czasami mówię, są wspomniane postacie, ale się nie pojawiają. Można spokojnie czytać NIE znając uniwersum.
mam teraz pierdolca z grishaverse więc musiało się coś pojawić
w mediach czerwona kefta somatyków <3
a i bardzo polecam zarówno książki jak i serial. coś cudownego.
===
Ketterdam był najgorszym miastem, jakie musiał znosić ten świat.
Nie było tu ani jednego wiernego człowieka, w każdym tego słowa znaczeniu. Cudzołóstwo. Zdrady na tle biznesowym. Sprzedajność. Łapówki. Mieszkańcy Kerchu lojalni byli tylko wobec pieniądza, a i to zależało od tego, kto i ile mógł go zaoferować.
Padał deszcz, oczywiście. I wiało. Wyspiarskie państewko chyba nigdy nie zaznało ciepłej pogody, słońca, czystego nieba. Był tu tylko chłód i wilgoć, błoto, mętna woda w kanałach i szczury na ulicy, trupy w ciemnych uliczkach, podejrzane beczki, łuski od kul.
Tak bardzo tęsknił za domem. Za Os Altą.
Wiedział, gdzie się wybiera, wiedział, że schodząc z pokładu statku handlowego musi natychmiast przejść w stan pełnej gotowości. Ketterdam w Ravce był synonimem dekadencji, rozpusty, to tutaj ludzie tracili majątek na hazardzie i życie na niebezpiecznych układach. To tutaj lądowały dzieci porwane przez handlarzy niewolników, zamykane w burdelach, podpisujące kontrakty, których nigdy już miały nie spłacić. Tutaj griszowie pracowali do śmierci w domach bogatych kupców. Tutaj człowiek patrzył diabłu w oczy i ściskał mu dłoń, licząc na dobrą okazję.
Postawił kołnierz płaszcza, przeklinając pod nosem w ojczystym języku. Po dwóch tygodniach w tym przeklętym mieście tylko to przynosiło mu komfort, mamrotanie do siebie po ravkańsku, tak, by nikt tego nie słyszał. To najbliższe, co miał, jeśli chodzi o dom. Jedyne, co dostanie przez kolejne tygodnie.
Sam się zgłosił. Nikt go nie przymuszał, wybrali go spośród ochotników. I nie żałował tej decyzji, nie spodziewał się tylko, że ze wszystkich paskudnych aspektów szpiegostwa-ciągłego grania, śledzenia, wysyłania informacji, flirtowania z obleśnymi ludźmi, brodzenia w błocie i oglądania się przez ramię-najgorsza będzie cholerna pogoda. Miał dość. Mógł jeszcze dwa lata chodzić po barach, słuchać, zapamiętywać nazwiska, daty, kontrakty i adresy, gdyby nie to zimno, gdyby nie wieczna wilgoć. Wszystko w tym mieście przeciekało. Jego pokój w pensjonacie, jego ubrania. Informacje też przeciekały. Z każdej strony.
Patrzył na dom, w którym był jego cel.
Dom? Posiadłość. Jedna z najokazalszych, najbogatszych w Ketterdamie, a to dużo znaczyło. Kiedyś należała do jednego z kupców mających większe wpływy w Radzie, dzisiaj zarządzał nią ktoś inny. I miał pod swoim dachem fabrykatora.
Zdolnego fabrykatora. Kogoś, kto bardzo przydałby się w Ravkańskiej armii, teraz, gdy Fjerda znów szczekała.
Przez mozolne dwa tygodnie zwerbował trzech griszów, dwóch eteryków, jednego somatyka. Marne to były łowy, ale król mówił wyraźnie-każdy jest na wagę złota. Musiał dostać się do tego miejsca i porozmawiać z nowoziemskim fabrykatorem. Ale dom był strzeżony. Jeśli ktoś go odkryje, wróci do domu jedynie z trójką, którą dotychczas znalazł. O ile w ogóle wróci.
Uniósł wzrok do dachu sąsiedniego budynku.
Przeszedł szkolenie, ale nie takie. Dachówki lśniły od deszczu, może mógłby wesprzeć się kominami, ale zbyt wiele ryzykował. Był tylko ciałobójcą, jego moc przy upadku nic nie zdziała. Po raz pierwszy pozazdrościł bratu mocy uzdrowiciela.
CZYTASZ
Supernatural One Shots
FanfictionZbiór one shotów z destiela i sabriela w przeróżnych uniwersach i formach.