10

73 3 0
                                    

| Wszystko okej? |

✴️

Kłamstwo?

Ta myśl mnie przytłacza,
A słowo zabija.
Nigdy nie pojmę mówienia,
Iż kłamię.

Me serce boli
I krwawi,
Kiedy zadręczasz mnie
Takimi słowami.
Myślisz "Zrobiła to",
Zadręczasz swymi myślami,
Ale to nie prawda...
Nie zrobiłam tego.

Tak serce kołacze
I boli,
A mych słów nikt nie chce
Słuchać,
Bo wszyscy mnie mają za kłamce.
Przestańcie już kurwa mnie nękać,
Nie chcę znów wracać
do mroku....

✴️

Wracanie do własnego dormitorium nie zajęło zbyt dużo czasu, co było zaletą w tym momencie. Brooke niby pośpiesznie szła do dormitorium, aby jak najszybciej znaleźć się przed czterema przyjaciółkami, które prawdopodobnie miłe nie będą, jednak mimo to szła spacerem. Wniosek był taki, że czarnowłosa śpieszyła się jedynie mentalnie, a fizycznie kroczyła wolno przez korytarz. Krążąc wzrokiem po murach ozdobionych obrazami, tak jakby widziała je po raz pierwszy, w głowie miała tylko jedną myśl. Mimo iż spała x czasu, chciała ponownie znaleźć się w objęciach ciepłej pościeli oraz Pana misia. Nie miała pojęcia w jakim stanie jest dormitorium, w którym przebywały jej współlokatorki, jednak miała wielką nadzieję na cichy odpoczynek bez krzyków i rzucania rzeczami przez całe pomieszczenie.

Pokonała wszystkie stopnie schodów, które były najgorszą możliwą rzeczą, jaką można było wynaleźć, i weszła do Pokoju Wspólnego wcześniej wypowiadając odpowiednie hasło. W pomieszczeniu znajdowało się sporo osób, którzy najzwyczajniej w świecie odpoczywali po całym dniu szkolnym. Kilka twarzy zwróciło się ku niej, jednak Brooke całkowicie nie była jeszcze świadoma tego co się dzieje, więc zignorowała to. Na kilka przyjaznych i miłych przywitań w jej stronę odpowiedziała cichym mruknięciem lub machnięciem dłonią. Pokonała ostatnie metry i znalazła się pod docelowym miejscem, czyli drzwiami do dormitorium. Otworzyła je na całą szerokość, wchodząc ociężale do pokoju, w którym trwała zacięta konwersacja miedzy dużą ilością osób. Błagania Brooke oto, aby w dormitorium znalazła się jak najmniejsza ilość osób oraz choć trochę ciszy, nie zostały wysłuchane.

Całe towarzystwo z błoni przeniosło się akurat do ich pokoju, co nie było jej na rękę. Przemiotła wzrokiem po towarzystwie, wychwytując nienawistne twarze, i odłożyła rzeczy, które miała w rękach. Nie patrząc już na grupę osób, wzięła ulubione ubrania, i ruszyła do łazienki.
W łazience spotkała się z lekkim spokojem, który zagwarantowały drzwi oddzielające pokoje. Mundurek, który wciąż się na niej znajdował, w szybkim czasie znalazł się na taborecie, złożony w kostkę. Uszykowane ubrania znalazły się równie szybko na jej ciele, a ulubione perfumy wchłonęły w materiał ubrań. Tradycyjnie czarna bluza z kapturem, krótkie i luźne, czarne spodenki oraz czarne kudłate skarpetki, tworzyły zestaw nie do podrobienia, a luźny kok idealnie podkreślał fakt, iż to czas na sen. Pod koniec umyła zęby i przemyła zmęczoną twarz zimną wodą, a następnie wyszła z łazienki, od razu kierując się w stronę łóżka, na którym spoczywał również zmęczony, jednak śmiejący się Cormac McLaggen. Brooke spojrzała na niego wściekle, bo nigdy nie podobał jej się fakt, iż ktoś korzysta z jej rzeczy, a w szczególności z łóżka, bez jej wcześniejszego pozwolenia. Odłożyła różdżkę na półkę nocną, a następnie opadła na łóżko, połowicznie kładąc się na chłopaku, który wciąż spoczywał na jej własności.

- Cormac, wypierdalaj z mojego łóżka.- powiedziała stłumionym przez poduszkę głosem, nie podnosząc głowy.

- Śpij, Brooke.- odpowiedział, poprawiając się na łóżku.- Pachniesz męskimi perfumami, chcesz mi coś powiedzieć?- zapytał.

Upadłe Anioły || Draco Malfoy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz