17 |18 ½|

112 4 0
                                    


| Mógłbyś mnie nie dusić? |

✴️

She is my secret.
My problematic secret.

✴️

Kiedy w pokoju z kilkorgiem osób, rozgrywała się bitwa o życie, Pansy w spokoju wracała ze Skrzydła Szpitalnego. Czy spieszyła się? Niekoniecznie. Dobrze wiedziała, iż obecność Angeliny w łazience nie była przypadkowa. Zdawała sobie sprawę, że dziewczyna chciała porozmawiać z przyjaciółką, co zbytnio nie pasowało Pansy, ale cóż ona mogła. Jej zadaniem, które sama sobie zadała, była pomoc czarnowłosej dziewczynie, a nie odbieranie przyjaciółki.
Kiedy kroczyła po lekko zacienionych korytarzach, nie słyszała nic prócz kilku odgłosów echo lub pojedynczych dźwięków. Nie miała się czego bać, bo ponoć Hogwart był bezpieczny... Lecz każdy wie swoje. Gdyby nagle świat opętały dzikie stworzenia, to rzecz jasna byłyby ofiary, jednak zamek w dalszym ciągu byłby bezpieczny (sarkazm). Gadanie staruszka o tym, iż zrobi wszystko, aby nauka uczniów Hogwartu była łatwa i bezpieczna, było jak mówienie, iż wąż może cię ukąsić, ale nie musi. Gdyby jeszcze wąż rozróżniał zasady...

Pansy ominęła całującą się w kącie parę uczniów, z obrzydzeniem omiatając ich wzrokiem. Oczywiście, sama tak robiła, jednak gdy patrzy się na to jako osoba trzecia, to nie jest to zbyt przyjemny widok, a raczej obrzydliwy. Nie mogła jednak zrobić niczego więcej niż po prostu przejść dalej. Mijając dalsze opustoszałe korytarze, skręciła gwałtownie za rogiem, wpadając przypadkowo w coś... Albo w kogoś. Zamiast przystojnego ucznia, który ochrzanił by ją za nieuwagę, a następnie całował namiętnie w kącie, jak wcześniej spotkana para, zauważyła drobną dziewczynę z burzą loków na głowie. Pansy chwytając w locie opadającą buteleczkę z eliksirem, spojrzała z nienawiścią na niechcianego towarzysza, który narobił by tylko problemów, jednak jej wzrok równie szybko złagodniał. Kiedy zauważyła dziewczynę, totalnie zgłupiała i nie miała pojęcia, co powiedzieć. Wpatrywały się w siebie przez kilka sekund, lecz Pansy nagle się jakby ożywiła.

- Co robisz o tej porze na korytarzu, Granger?- zapytała ponętnie, jednak złośliwie, wyśmiewając przy tym dziewczynę. Hermiona wyprostowała się, mocniej przyciskając książki do piersi, i przełknęła głośno ślinę zanim cokolwiek powiedziała.

- Musiałam coś załatwić, ale juz wracam. A ty? Nie uwierzę, że byłaś się uczyć o eliksirach.- prychnęła. Złośliwą dogryską zaimponowała Pansy, która z uśmiechem spojrzała na dziewczynę. Hermiona przybrała ponownie kamienną minę, próbując nie mówić nic więcej, jak to miała w zwyczaju. Obie ponownie trwały w ciszy. Pansy z uśmiechem, Hermiona bez. Czy ktoś miał zamiar przerwać tę ciszę? Raczej nie, aczkolwiek przerwanie tej niezręcznej ciszy było jak najbardziej potrzebne. Hermiona nagle uniosła kąciki ust, nie mogąc być dłużej poważna.- Tęskniłam, Pansy.- dodała, patrząc prosto w oczy brunetki.

- Ja również, Granger.- odpowiedziała, przybliżając się znaczenie w jej stronę. Kiedy ich usta dzieliły centymetry, można było powiedzieć, iż to szaleństwo. Czas się zatrzymał, a normalny świat zaczął wariować. Jednak teraz to nikogo nie obchodziło, nawet dwie kobiety stojące przy ścianie, całujące się obłędnie z tęsknoty, a może pragnienia. To był ten tajemniczy sekret... Hermiona była tą tajemniczą osobą, z którą Pansy się spotykała... To relacja z dziewczyną o bujnych lokach była tak kłopotliwą i stresującą wiadomością, o której brunetka musiała powiedzieć rodzicom. Jej zadaniem było powiedzieć im, że zamiast stanąć na ślubnym kobiercu z mężczyzną, stanie z kobietą. Nie wiedziała jeszcze czy tą wybranką będzie sama Granger, jednak była jedynie nastolatką, a życie stało przed nią otworem.

Upadłe Anioły || Draco Malfoy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz