18

76 4 0
                                    


| Ku szacunkowi. |


✴️

Czasami zdarzają się te dni lepsze,
spokojniejsze,
jednak zawsze coś musi je zepsuć.
Poróżnieni po dwóch stronach
mostu,
wpatrujemy się w siebie wrogo.
Poróżnieni przez osoby
nie robimy nic szczególnego.
Próbujemy żyć teraźniejszością,
kiedy przeszłość drażni nasze sumienie,
a przyszłość nasze oczy.

✴️

- I co, tylko tyle? Liczyłam na coś bardziej pikantnego, kuzyneczko.- prychnęła Lersey. Brooke posłała jej zirytowane spojrzenie, przewracając oczami.- No bo halo. Seksowny blondyn bez koszulki podduszał cię, a dodam, że ty również byłaś bez koszulki. Przecież to nie jest normalne zachowanie! Powinnaś być po przygodnym seksie!- krzyknęła. Kilka par oczu zwróciło się ku niej, spoglądając na nią jak idiotkę. Cała Lersey, narobi sobie wstydu, ale i tak dalej ciągnie temat.

- Jak można chcieć być blisko Malfoy'a, to obrzydliwe.- dodał od siebie siedzący obok rudowłosy chłopak, który nie ukrywał urazy i obrzydzenia do wcześniej wspomnianego chłopaka. Każdy w ich gronie miał jakieś zdanie na temat blondyna, jego towarzystwa oraz innych ślizgonów. Lecz póki co, nikt nie narzucał swojego zdania innym, prócz rzecz jasna Lersey, która szalała za ślizgonami, a przede wszystkim za szarookim blondynem.

Aktualnie Brooke wraz z Ronem oraz Lersey siedzieli wspólnie na stadionie, a dokładniej na trybunach w miejscu przeznaczonym dla ich domu, jednak w ostatnim czasie nie zwracano na to jakiejkolwiek uwagi. Oczywiście, Ron utwierdził każdego, iż może siedzieć wszędzie, byle nie wśród obrzydliwych ślizgonów. No i później wywiązała się z tego niemiła kłótnia między nim a Lersey, która wręcz ubóstwiała dom Slytherinu i broniła ich na każdym kroku. Można więc powiedzieć, że gdyby jakiś ślizgon wpadł w ich towarzystwo, to prawdopodobnie była by albo zgoda, albo podział. Nie było innego rozwiązania.
Mecz quidditcha między puchonami a krukonami, nie zaczął się, jednak to nie dawało powodu do pierwszych kłótni między uczniami o to, który dom wygra. Można by powiedzieć, iż niektórzy uczniowie żyli tylko qudditchem, a nie nauką. Jednak każdy miał swój wybór i nie można było im czegoś zabronić, chyba że sport stał się na tyle ważniejszy od nauki, że wszystkie oceny zmieniały się na te negatywne.

Ron ze złości po raz kolejny włożył do ust jakiś przysmak, kłócąc się przy tym z kimś obok, kto również nie był zadowolony z obecności chłopaka i jego poglądów. Oboje byli śmiesznie czerwoni, co dawało tylko punkt do śmiechu przed meczem. Lersey, jak to ona, machała do wszystkich napotkanych osób, które przechodziły za nią i witały się z uśmiechem, jednak dziewczyna szczególną uwagę skupiała na ślizgonach, a w szczególności tych płci męskiej. Uśmiechała się wtedy do nich flirciarsko, chcąc zwrócić na siebie uwagę. No i była jeszcze Brooke, która nie chciała przebywać w tym miejscu, a w swoim dormitorium. Jednak Lersey miała do niej inne plany.

Po wczorajszej sytuacji w dormitorium blondyna, kiedy to ich grupa się podzieliła na dwie części, nikt ze sobą nie rozmawiał. Angelina z George'em, Cormaciem i Romildą, siedzieli po drugiej stronie trybun na samym dole, aby przebywać jak najdalej całej reszcie. Nikt nie chciał zrobić jakiegokolwiek kroku do zgody, jednak na pewno powodów do przeprosin nie mieli ci, którzy godnie przyjęli pomoc ślizgonów. To ci przeciwnie nastawieni powinni wyciągnąć dłoń do zgody i przeprosić. Nic innego nie powinno mieć miejsca. Brooke popijała sok, który rzecz jasna nie był czysty. Pomiędzy jego cząsteczkami, przepływał bardzo dobrze wyczuwalny procentowy trunek. Wiadome było, iż żaden z uczniów nie mógł pokazać się z butelką piwa czy innego znanego lub mniej znanego alkoholu. Wtedy powinna obudzić się w głowie każdego ucznia kreatywna część mózgu, która tak, jak w przypadku Brooke, wymyśliła stosowny i bezpieczny pomysł. Jednak jego bezpieczność była chwiejna, ponieważ kiedy jakiś nauczyciel zażąda powąchania woni napoju, wtedy trzeba wiać lub dać się przyłapać.

Upadłe Anioły || Draco Malfoy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz