25 |18 ½|

76 2 0
                                    


| Zrobię coś głupiego |


✴️

Choć mój umysł nietrzeźwy
przyciąga cię i odpycha,
ta noc będzie przepiękna
pełna wrażeń,
nie do ponownego przeżycia. 

Twój dotyk jest jak magia,
która promieniuje po całym ciele,
a pocałunki?
Ha!
Nie do podrobienia.

Lecz to wszystko tylko chwila,
zbyt namiętna i przeżuta.
Zaraz po tym znów ten moment,
nieestetyczny, bez wrażenia.

✴️

Piękno natury było na wyciągnięcie ręki, kiedy oboje stali na średnich rozmiarów balkonie. Tej nocy śnieg nie miał zamiaru zakończyć przyszyć, ponieważ był to dzień, na który bardzo dużo osób czeka przez cały rok. Ogród, który powinien uspokajać zielenią, mienił się w bieli, która przykrywała grubym puchem każdą roślinę, a nawet ozdobę. W oddali widać było zarys lasu, który zlewał się z równie ciemnym niebem, na którym nie widać było miliardów gwiazd, gdyż przykryte ciężkimi chmurami, nie miały możliwości zabłysnąć w oczach odbiorców. Towarzyszący im księżyc, co jakiś czas wydobywał się spomiędzy chmur, świecąc intensywnie swoim blaskiem.
Jednak ważnym punktem była bardzo spokojna pogoda, która wcześniej wariowała pod wpływem oszalałego wiatru pędzącego z mocną siłą. Teraz, z nieba prószył jedynie drobny śnieg, któremu nie towarzyszył wiatr, a spokojna cisza rozbrzmiewała w uszach, kiedy płatki śniegu opadały delikatnie na napotkane przeszkody. Lecz mimo ugody ze strony warunków atmosferycznych, wciąż na zewnątrz panował nieprzyjemny chłód, który mroził odkryte części ciała, powodując niemiłe szczypanie. Jednak to nie przeszkodziło czarnowłosej do wyjścia na balkon, o którym nie miała pojęcia, ponieważ wcześniej nie widziała go w tym pokoju.

Alkohol buzował w jej żyłach, co poskutkowało bardzo delikatnym otrzeźwieniem przez mroźną temperaturę. Stała pośrodku balkonu wpatrując się w krajobraz jaki ją otaczał. To była piękna noc, mimo że zbyt wiele widać nie było, pomimo bieli śniegu, która odbijała swój blask niczym księżyc na niebie towarzyszący im już od kilku godzin. Oglądała wszystko z wielkim zachwytem nawet nie kryjąc swojego zadowolenia tym, iż takowe miała możliwość zobaczyć. Spoglądała przed siebie czując nastrój jakiego jeszcze nigdy nie zaznała podczas dni codziennych.

- Chodź do środka, Roses. Zimno jest. Jeszcze tego brakuje, żeby zrzucili na mnie twoje przeziębienie.- prychnął. Oboje byli pijani, jednak nie na tyle, aby potykać się o swoje nogi. Prawda, język czasami plątał się podczas niespodziewanych rozmów, jednak żadne z nich nie narzekało na stan swojego upojenia, a nawet zapomnieli o skutkach jakie ich czekają. Jednak od czego mają eliksiry...
Brooke przeniosła na niego szybko wzrok, omiatając go jedynie na kilka sekund, a następnie znowu wpatrywała się przed siebie.

- Przestań zrzędzić. Jest piękna noc, więc zostańmy chwilę, a później pójdziemy środka.- powiedziała Brooke. Nie chciała wracać do środka, ponieważ podobał jej się klimat, jaki reprezentował sobą pięknie urządzany ogród oraz krajobraz za nim. Wszystko wydawało się naprawdę idealnie, co sprawiało, iż nie chciało się opuszczać tego miejsca i wymalowanego krajobrazu.
Draco mimo oporu jaki stawiał ponad tym pomysłem, oparł się barkiem o ścianę obok, chowając przy tym zmarznięte już dłonie poprzez skrzyżowanie rąk na klatce piersiowej, i wpatrywał się w kobietę, która teraz zachowywała się jakby ktoś ją podmienił. Wpatrywał się na jej gładką cerę, która mimo ciemności lśniła przez odbijający się blask białego śniegu; spoglądał na jej czarne włosy, powiewające delikatnie wśród spokojnego wiatru, na które opadały małe płatki śniegu; mierzył wzrokiem jej ciało, które mimo że okryte ubraniami wciąż wyglądało na szczupłe, jednak w niektórych miejscach ponadto chude. Jednak największą jego uwagę przykuły usta, ułożone w szczery i szeroki uśmiech, którego nie można było widzieć podczas codziennych czynności. Dzięki niemu dziewczyna wydawała się wyglądać jak wyciągnięta z bajki, w której to gra piękną kobietę z optymistycznym nastawieniem. Lecz cały czar prysł, kiedy Draco zdał sobie sprawę z tego, iż za długo wpatruje się w przepiękne oblicze czarnowłosej, na które nigdy nie zwracał większej uwagi. Opuścił wzrok, przymykając na chwilę powieki, a kiedy tylko je otworzył, zauważył jak Brooke wychyla się za mur balkonu, wpatrując się w kilkumetrową przepaść w dół, gdzie znajdował się staw, który był zbyt wielki i elegancki, aby go tak nazwać. Draco odepchnął się od ściany, i czując chłód przechodzący od stóp do karku wzdłuż kręgosłupa, ruszył w stronę dziewczyny. Nie myśląc zbyt wiele, chwycił w dłoń materiał górnego ubrania i ciągnąc za niego, pociągnął dziewczynę w swoją stronę, czym rzecz jasna zadowolona nie była.- Co robisz ty mały...- nie dokończyła. Kiedy tylko dramatycznie niczym z teatru odwróciła się w stronę chłopaka, chcąc go zwyzywać, śnieg pod jej stopami usunął się, ale wraz z nim pognała stopa Brooke. Nie trzeba było się domyślać, co tak właściwie stanie się skutkiem, gdy zrobiła ten jeden cholerny i szybki ruch. Kiedy jej noga osunęła się wraz z śniegiem, złapała szybko ramię blondyna przed sobą, aby następnie wraz z nim upaść dramatycznie na lodowatą podłogę balkonu, lądując boleśnie i z hukiem.

Upadłe Anioły || Draco Malfoy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz