31

37 2 0
                                    

| Nie czuję się najlepiej |



✴️

Bez ciebie tu smutno,
tak jakoś ponuro,
a z tobą znów dziwnie
jakoś niezręcznie, lecz ze smakiem.

Mieścimy się między tym
piekłem i niebem
myśląc nad losem swym dokonanym
bez czułości czy smutku,
tak dziwnie jakoś.

Ta dziwna relacja to dziwne historie,
a z dziwnych sytuacji wychodzą
zadziwiające kwestie.

✴️

Kurz osiadł na meble i połyskiwał w promieniach słońca, które dostawały się do wnętrza pomieszczenia. Złote pasma oświetlały jego ciemność, gdyż pokój był za bardzo wygórowany i przepięknie przyozdabiany. Drewniane meble oblężone były w stertę ksiąg i lektur, które doskonale wpasowywały się w klimat całokształtu. Kilka dusz krążyło po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiegoś celu lub sensu swego istnienia. Słychać było szelesty pożółkłych kartek, jęki desperacji lub upodobania, ale również głosy... jakby kłótni albo zwykłej rozmowy. Literki książki mieszały się oczach wraz ze łzami oraz bólem głowy. Coś było nie tak, jednak wszystko było prawdziwe.

- Brooke...- usłyszała głos delikatny, jednak przyjemny dla uszu. Rozniósł się po pomieszczeniu, obijając o ściany i zostając gdzieś w kącie. Czuła tylko ból, który rozchodził się w okolicach skroni pulsując i cisnąć, oraz zwykłą pustkę.- Brooke.- usłyszała bardziej stanowczo, jednak tym razem wybudziła się transu i spojrzała się za siebie. Teraz dźwięki dochodziły do niej w normalnym tempie, bez żadnych efektów. Zrozumiała, że jest w bibliotece, a wołający ją głos należał do Katie.- No w końcu kontaktujesz. Co z tobą się dzieje, ostatnio cały czas taka jesteś!- powiedziała głośniej, jednak po chwili zrozumiała, iż jest w miejscu, w którym każdy ceni sobie cisze. Brooke odeszła od regału przed sobą z książką w dłoni i usiadła przy stoliku przed Katie, która wyglądała na roztargnioną.

- Nic, jestem po prostu zmęczona.- odpowiedziała spokojnie Brooke, próbując unikać niszczycielskiego wzroku Katie.- Nie patrz tak na mnie. To zwykłe zmęczenie.- dodała po chwili, wpatrując się w książkę, mimo że nic nie rozumiała z jej treści. Literki mieszały się w zmęczonych oczach, a ból w głowie wciąż pulsował. Próbowała powtarzać ważne wiadomości na zbliżające się Owutemy, które znalazły się w najgorszym momencie, jednak trzeba było przezwyciężyć przeciwności.

- To zwykłe zmęczenie, huh?- zapytała, jednak słychać było, iż to tylko pytanie retoryczne.- Brooke, odkąd wróciliśmy do szkoły coś się z tobą dzieje i nie jest to to samo, co te dzieje przed świętami. Unikasz jedzenia jak wroga, cały czas chodzisz przygnębiona i zmęczona, siedzisz w dormitorium lub na błoniach i się uczysz. Cały czas robisz wszystko, byle coś robić. A kiedy Draco bez wiadomego powodu musiał opuścić Hogwart, zachowujesz się jeszcze gorzej niż wcześniej. Może to stres przed egzaminami, a może jakieś inne powody, jednak musisz w końcu się za siebie wziąć Brooke. - dodała wpatrując się w przyjaciółkę, która wciąż nie spoglądała na nią.

- Nic mi nie jest, Katie. Jest naprawdę dobrze. Mam tylko gorsze dni i nic innego, więc nie martw się. Będzie dobrze.- spojrzała na nią przekrwionymi oczami i uśmiechnęła się miło jak najbardziej mogła. Wróciła do otwartej książki, jednak dobrze wiedziała, że nic z tego nie zrozumie. Nie dzisiaj.

- Łżesz jak pies, Brooke.- powiedziała nagle Katie, co przyciągnęło zdziwiony wzrok Brooke.- Nie wiem o co chodzi, ale widzę, że nie możesz spać w nocy i już piąty raz z rzędu śpisz tylko w południe dwie godziny, a całą resztę nocy przesiadujesz na łóżku lub siedzisz na błoniach. Na lekcjach nie zgłaszasz się jak kiedyś, a jedynie siedzisz przy ławce i jesteś tylko fizycznie w klasie. Jedzenie unikasz mówiąc, że idziesz spotkać się z Charlotte, która niby czeka na ciebie na błoniach, a prawda jest taka, że wtedy siedzi w Pokoju Wspólnym. Kłamiesz, Brooke. Ty nigdy nie kłamałaś.- dodała smutniej.

Upadłe Anioły || Draco Malfoy ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz