Rozdział 5

767 35 1
                                    

Co u licha Rylan robił nago w środku lasu? Norah dotknęła jego ramienia, zaskoczona tym, jak bardzo był ciepły. 

- Rylan, słyszysz mnie? Nazywam się Norah, nie zamierzam cię skrzywdzić. Pomogę ci, dobrze?  Jęknął, a ona uznała to za zgodę, by mu pomóc. 

Musiała zabrać go do szpitala, w ciemności nie mogła określić pełnego zakresu jego obrażeń, ale wiedziała, że było z nim źle. 

Nie miała telefonu, żeby wezwać pomoc, a on najwyraźniej też go nie miał. 
„W porządku, Rylan, pomogę ci, ale ty też musisz mi pomóc.”
Podciągnęła go do pozycji siedzącej i zmarszczyła brwi. Facet był ciężki.

„Dobra kolego, chcę, żebyś wstał.  Chodź - jęknęła, próbując podnieść go na nogi. Syknął, starając się wstać. A co, jeśli wilk wróci?

Próbując włożyć większość jego ciężaru na jej plecy, gdy w końcu wstał, jego głowa i ramiona zwisały nad nią ramiona ale jego nogi nadal ciągnęły się po ziemi. 

„Okej” - zacisnęła zęby. 
- Lepiej nie śpij, bo oboje mamy przerąbane.  Szła powoli przez las, trzymając latarkę mocno pod pachą.  Z każdym krokiem jej nogi chciały się zatrzymać, ale utrzymywała stałe tempo, wiedząc, że gdyby się zatrzymała, nie byłaby w stanie zacząć od nowa. 

Ciężki oddech Rylana zabrzmiał w jej uszach, a jej plecy zaczęły być wilgotne od krwi płynącej z jego klatki piersiowej. 

Odnalezienie ścieżki zajęło jej prawie dziesięć minut i z każdym krokiem jego waga stawała się coraz cięższa.   „Chodź, Rylan, pomóż mi chociaż trochę tutaj”. 
- Przepraszam - mruknął lekko, a ona poczuła ukłucie winy. 

„Skoncentruj się tylko na zachowaniu przytomności, proszę”.  Wydawało się, że minęła wieczność, zanim zobaczyła zarys swojego samochodu.  Ogarnęła ją ulga i podeszła do drzwi pasażera. 

Zaklęła, gdy pochodnia opadła i po omacku ​​w ciemnościach sięgnęła po klucz, niezręcznym manewrem udało jej się w jakiś sposób sprawić, że usiadł na miejscu pasażera i przy okazji pchnął jej zeszyt na podłogę. 

Podniosła latarkę, rzuciła się na drugą stronę i zamarła, odwracając się, by spojrzeć na jego rower.  Na ziemi leżał niewielki stos ubrań, po drugiej stronie, w nim zakopane klucze i portfel. 

Nie patrzyła wcześniej na drugą stronę motocykla, więc ich nie widziała.  Podniosła małe zawiniątko i położyła je na tylnym siedzeniu swojego samochodu, zanim wsiadła.

Szybko odpalając samochód, odwróciła się, by spojrzeć na niego w ciemności.
„Gdzie tutaj jest szpital?” 
„Żadnego szpitala”, szepnął, z zamkniętymi oczami.

„Potrzebujesz szpitala,” zażądała, „i nie wiem, gdzie on jest.„ Podskoczyła, kiedy jego ręka chwyciła ją za ramię, a jego oczy otworzyły się, wpatrując się w  ją w bólu.
  „Żadnych szpitali, proszę, Norah.”  Ponownie zamknął oczy i chciała zapytać, dlaczego, ale potrzeba leczenia jego ran była priorytetem.

- Uparty człowieku - zaklęła, uderzając kierownicą, gdy wrzucała bieg wsteczny.  Obracając się, wróciła do domu.  Nie wiedziała, gdzie mieszka Olivia i nigdy nie zapytała o jej numer telefonu. 

Starała się prowadzić ostrożnie, przy każdym uderzeniu syknął z bólu, a ona ze zmartwienia przygryzła wargę.  Żałowała, że ​​nie powiedział jej, gdzie jest ten cholerny szpital.

  Nie mogła uwierzyć, że to jego widziała za każdym razem, gdy widziała ten motocykl.

Zjechała z podjazdu i pojawił się jej następny problem,  jak miała go wprowadzić do domu? Zatrzymując się, wybiegła z samochodu i otworzyła przednie drzwi, zanim wróciła do Rylana. 

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz