Rozdział 36

275 9 0
                                    

Do Norah podeszła starsza kobieta. "Ty musisz być Norah." Jenna była wysoka i miała czarne włosy związane w długi warkocz. W jej oczach był cień smutku zmieszany z ciekawością.
- Tak- wyciągnęła rękę.
„Miło cię poznać" Jenna przygniotła ją w uścisku, a Norah spojrzała na Rylana w szoku.

Rylan uśmiechnął się.
"A gdzie mój uścisk ?"
„Och cicho -" puściła Norah i uściskała Rylana równie mocno.
- Mam nadzieję, że jest dla ciebie dobry, Norah. Jeśli nie, powiedz tylko słowo, a ja go rozwiążę.

„Cóż..." udawała, że ​​się zastanawia.
„W porządku!" Szybko naprawiła.
- Jest dla mnie bardzo dobry. Nawet zbyt dobry.
- Przykro mi, że to nie był twój wybór, aby zostać jednym z nas - zagrzmiał w ciszy głos Holdena.

"Wiem, że jestem nowa w twojej rodzinie, ale kocham was wszystkich i nie jestem zdenerwowana. Ogromna część mnie odczuwa ulgę na myśl o tym, że znowu mam rodzinę "

„Stałeś się członkiem tej rodziny na długo przed tym, jak Rylan po raz pierwszy przyprowadził cię do domu. Ten chłopak szalał za tobą, a jeśli on tak, to my też. Kochasz go, mam nadzieję? "
„ Myślę, że jestem tak samo szalona jak on "- wymamrotała.

Aston spędzał większość czasu w Młynie. Olivia powiedziała jej, że ciężko przyjmuje karę Nicka. Czuł się odpowiedzialny za Annie i unikał Cassie, lecz ona wiedziała, że ​​to nie jego wina, ale nikt nie mógł go przekonać, że jest inaczej.

Dla wszystkich zmarłych tydzień wcześniej odbył się pogrzeb. Ich ciała poddano kremacji, a popiół rozrzucono po lesie. Posadzono drzewo i trzeciego dnia, kiedy nie spała, wymknęła się po obiedzie, aby je zobaczyć.

Wiedziała, że ​​to nie jest właściwie nagrobek, ale chciała złożyć wyrazy szacunku Annie i pozostałym. Drzewko stało na środku małej polanki za domem.

Gdyby przetrwała lata, wyrosłaby na dąb, a Norah zastanawiała się, czy będzie w pobliżu, aby zobaczyć, jak rośnie. Kroki zbliżyły się do niej od tyłu.
- Jak się masz, Norah? Holden zatrzymał się obok niej.
„Wciąż przetwarzam, wciąż się dostosowuję".

***

Kiedy Rylan wejdzie, z pewnością opowie jej, co się stało. Czy była gotowa to usłyszeć? Słyszeć o tych, którzy odeszli, o bólu i żalu, którego wszyscy doświadczali?

W kuchni panowała cisza, a Norah żałowała, że ​​o cokolwiek prosi. Próbowała wymyślić sposób na naprawienie sytuacji, kiedy usłyszała, jak otwierają się frontowe drzwi.

Dotarł do niej uspokajający zapach. Zanim się odwróciła, Rylan już przeszedł przez kuchenne drzwi, biorąc ją w swoje ramiona. Owinęła ramiona wokół jego talii, głęboko oddychając.

Zawsze lubiła sposób, w jaki pachniał Rylan, ale teraz było inaczej. To było coś, co sprawiło, że wszystkie kłopoty świata zdawały się natychmiast znikać.
„Czy wszystko w porządku?" mruknął.
"Chyba tak." Miała tysiące rzeczy, o które chciała zapytać, ale zbyt bała się, by je wypowiedzieć na wypadek, gdyby znowu zdenerwowała Cassie i Olivię.

Ten podał jej talerz z pięcioma kanapkami.
„Nie jestem aż tak głodna," zaprotestowała, chociaż jej żołądek burczał z uznaniem.
- Zdziwiłabyś się - powiedziała słabo Olivia.
- Cóż, idę spać dobranoc

Rylana ręce musnęły jej talię i pocałował ją.
„ Musimy iść. "
„ Tak, ale... to trudne myśleć o czymkolwiek innym, kiedy tak wyglądasz. "
„ Pomyśl tylko o czekającym na ciebie jedzeniu. "dokuczała Norah.

„ Cóż, jeśli tak to ująłaś, "odwrócił się i wskoczył do samochodu
„To niesamowite, jak działa na ciebie jedzenie", naciągnęła pas, a Rylan chwycił go, zapinając dla niej. Złapał ją za rękę, przyciskając usta do czubków palców.
„Jedzenie jest zdecydowanie motywator, ale ta sukienka działa o wiele lepiej.

***

Uśmiechnęła się, opierając czoło o jego. Rylan westchnął, zaciskając palce na jej włosach.
"Cieszę się że tu jesteś." Uśmiechnęła się, całując go lekko.
Jego usta opadły niżej, muskając krzywiznę jej szyi, co mrowiło jej nerwy.
- Myślę, że nie mamy na to czasu - szepnęła.

Olivia podeszła i usiadła obok Nory, podczas gdy Logan i Aaron usiedli u ich stóp. Norah słuchała, jak rozmawiali o minionych spotkaniach oraz grach i sztuczkach, w które grali.

Ojciec Olivii był często wspominany, a Norah lubiła dowiedzieć się więcej o mężczyźnie, którego wszyscy kochali i podziwiali. Kiedy Rylan mówił o nim, słyszała, że ​​szacunek, jakim darzył tego mężczyznę, był ostatecznie jego zastępczym ojcem.

Żałowała, że ​​go nie poznała. Ognisko zaczęło przygasać i wszyscy ruszyli do przodu. Norah domyśliła się, że musi tam być co najmniej pięćdziesiąt osób. Prawie każdy trzymał w ręku coś do jedzenia lub napoju i wszyscy rozmawiali z ożywieniem.

Norah nie rozpoznała wielu z nich, ale wiedziała, że ​​muszą należeć do innych klanów ze stada Bluestone. Norah pozwoliła Rylanowi poprowadzić ją przez polanę do baru z jedzeniem, gdzie Annie i Cassie szybko opróżniały przechowywane lodówki.

Udało im się szybko przywitać, zanim zostali zalewani przez mężczyzn, którzy chcieli więcej jedzenia. Stare fotele i kanapy ustawiono na zewnątrz chaty w krzywej linii.

Norah zauważyła Charliego i Olivię rozmawiających z młodym facetem z dużym czarnym irokezem, którego nie rozpoznała. Rylan przedstawił ją każdemu, kogo spotkali, a Norah ze wstydem zapomina ich imiona w ciągu kilku chwil.

Ilość przedstawień była przytłaczająca i odczuwała ulgę, gdy tylko napotkali znajomą twarz.
Spacer był spokojny. Zaparkowali przy domu i podążali ścieżką oświetloną drewnianymi pochodniami.

Płomienie świeciły bladopomarańczowo, a Rylan wyjaśnił, że zostały pokryte specjalnym olejem, który utrzymywał ich palenie aż do wschodu słońca. Norah trzymała się blisko Rylana, a każdy dźwięk sprawiał, że ściskał się jej żołądek.

Nie miała miłych wspomnień z lasu w nocy. Było niesamowicie cicho, księżyc w pełni był wysoko na niebie, rzucając eteryczną poświatę na las. Powietrze było chłodne i zadrżała, otulając się mocniej kurtką.

Olivia obiecała jednak, że ogień wystarczy, by ją ogrzać, więc w oczekiwaniu szła szybciej. Szli przez dziesięć minut, zanim dotarł do nich dźwięk głosów. Norah widziała płomienie, pomyślała, że ​​drzewa i zaczęła się denerwować.

Uścisk Rylana na jej dłoni wzmocnił się w zapewnieniu.
"Będzie fajnie. Nie stresuj się."
- Dobrze - mruknęła. Weszli na polanę i oczy Norah rozszerzyły się.

Płonęło wielkie ognisko; upał przetaczał się przez polanę i większość stała na obrzeżach, nie mogąc zbliżyć się do ogromnych płomieni.

Jej policzki płonęły jak jeden po drugim, wszyscy zaczęli zdejmować ubrania. Skromność nie była tu głównym czynnikiem, więc Norah zamknęła oczy, czując się zażenowana.

Rylan pochylił się i pocałował ją w czoło. Jego usta były miękkie, a uczucie to złagodziło jej stłumione nerwy.
- Nie potrwa to długo - mruknął, a jego głos gubił się w niezliczonych pękniętych kościach

„Norah". Otworzyła oczy. Jego głos brzmiał inaczej. Podniosła głowę, jego usta były otwarte, jakby chciał coś powiedzieć, i zdała sobie sprawę, że był zdenerwowany.
- Rylan?
„Ja... zaraz wrócę". Norah skinęła głową, patrząc, jak jego biały płaszcz wyróżniał się w morzu czerni i szarości.

Po jej lewej stronie stał duży szary wilk i zawył, kierując nos w niebo. Pozostali poszli w ich ślady i dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie, gdy jedna z nich ruszyła do lasu. W ciągu kilku chwil zniknęli i pozostali tylko ludzie.

Było ich dziesięciu i wszyscy uśmiechali się do siebie świadomie ze swoich miejsc siedzących. Ci, którzy byli wcześniej na zgromadzeniu, zaczęli łączyć się ze sobą w małe kliki tworzące się po obu stronach ognia.

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz