Rozdział 21

442 22 0
                                    

  Przez cały ten czas przyczyna jej udręki kryła się w jej sypialni.  Jeśli Adam kiedykolwiek wyjdzie z więzienia, sama go zabije.  Trzymając woreczek z diamentami w dłoni, zacisnęła palce w pięść, chcąc uwolnić świat od ich istnienia. 

Huk sprawił, że podskoczyła i obróciła się, wsuwając sakiewkę do kieszeni szortów. 
  Luke podszedł do niej.
- Hej, Norah, co się dzieje? 
"Co Ty tutaj robisz?"  - zapytała, ignorując jego pytanie. 

"Wszystko w porządku?" 
- W porządku - powiedziała powoli. 
- Kto ci powiedział, żebyś tu przyszedł?  Podszedł do jej samochodu i wyciągnął kluczyki, które zostawiła w stacyjce.

  "Hej!"  Zamknął drzwi, zamknął je i schował klucze do kieszeni.
  "Co robisz?" 
- W zamian za przysługę - powiedział po prostu.
  - Zamierzam to zachować, dopóki się nie uspokoisz.
  - Jestem spokojna, nie pomagasz, kradnąc moje klucze.  Cofnął się, gdy zrobiła krok do przodu. 

- Hej, nie strzelaj do posłańca. Słuchaj, Norah, nie wiem, w jakich kłopotach jesteś, ale próba ukrycia tych siniaków musi być dla ciebie ciężka.   Podskoczyła, zanim przypomniała sobie, że Luke mógł je zobaczyć. 

"Nie." Luke usłyszał niepewność w jej głosie i zmarszczył brwi. 
„Oddaj moje klucze, potrzebuję ich”.
  - Nie, nie potrzebujesz - uśmiechnął się. 
- A poza tym, jeśli pozwolę ci odejść, Rylan mnie zabije.

Wskoczył z powrotem do swojej ciężarówki, a Norah patrzyła oniemiała, jak odjeżdżał. Jej jedyny pojazd do ucieczki został jej skradziony - a przynajmniej klucze. 

  Odwracając się, weszła do wody, aż stanęła po pas.  Otwierając sakiewkę, wysypała kamienie i lśniły w jej dłoni.  Były malutkie, miały doskonały kształt i Norah nie mogła się powstrzymać przed chwilą zahipnotyzowania ich urokiem, zanim przypomniała sobie cały ból serca, jaki jej sprawiły. 

Diamenty zdecydowanie nie są najlepszymi przyjaciółkami dziewczyn, powiedziała sobie. Patrzyła na nie, chcąc wrzucić je do wody, aby zostały zapomniane na zawsze.  Coś ją powstrzymywało. 

A jeśli Daniel wróci?  Byłby bardziej wkurzony i chciałby diamentów.  Norah zastanawiała się, czy powinna je trzymać - na wypadek, gdyby po nie wrócił. 

Za jej plecami rozległ się gwizd.  Odruchowo zacisnęła palce, chwytając diamenty i zakręciła się z zaskoczenia. 
"Co Ty do cholery robisz?"  Rylan stał na brzegu, jedną stopę już zanurzoną w wodzie.  Wepchnęła diamenty z powrotem do kieszeni. 

- C-co? Machnął do niej, żeby wróciła na brzeg, lecz nie poruszyła się
- Czy naprawdę chcesz, żebym poszedł po ciebie?  Jej ciało zaczęło przesuwać się z powrotem na brzeg, zatrzymując się ostrożnie kilka stóp od niego. 

"Dlaczego tu jesteś?" 
- Co, myślisz, że możesz po prostu zostawić taką wiadomość, a ja nic nie zrobię? 
Jego oczy przeskanowały jej twarz, były twarde i podszyte gniewem. 
"Kto tu był?"

  Otworzyła usta i wzdrygnęła się, gdy delikatnie złapał ją za podbródek, przesuwając palce w górę jej twarzy, zdejmując okulary przeciwsłoneczne.  Zmrużyła oczy w jasnym świetle i usłyszała niski pomruk w jego piersi. 

- Jednej pieprzonej nocy - mruknął pod nosem. 
"Co się stało?" 
„Nie ma o czym mówić”.  Wiedziała po jego minie, że to zła odpowiedź.  Zaczął się odwracać i bez namysłu złapała go za ramię, zatrzymując go. 

„Ktoś, kogo znam, ktoś, przed kim się ukrywałam, znalazł mnie i… tak się stało”. 
"Gdzie on teraz jest?"  Otworzyła usta, ale nie wydobyły się z nich żadne dźwięki. Nie mogła się zmusić, żeby to powiedzieć. 

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz