Rozdział 32

312 10 0
                                    

"Przyszedłaś!"  Norah poczuła się trochę winna z powodu radości w jego głosie, ale starała się zachować dystans. 
- Powiedziałam, że tak. Czego chcesz?  Adam pozostał nieświadomy jej postawy.
- Chciałem cię zobaczyć, minęło tak dużo czasu, odkąd wyjechałaś i tak się martwiłem, że ten drań cię skrzywdził. Widziałaś go? 

Norah potrząsnęła głową, nie mogąc powiedzieć prawdy.  Twarz Adama rozpłynęła się w uldze, napięcie wokół oczu nieco zelżało. 
- To dobrze. Mam nadzieję, że zrezygnował i się wycofał.

Adam zaczął mówić o swoim czasie spędzonym w areszcie, o ludziach, których spotkał i o tym, jak jego prawnik powiedział, że jeśli nadal będzie trzymał się z dala od kłopotów, może otrzymać przedterminowe zwolnienie warunkowe za dobre zachowanie. 

Norah słuchała cicho, pozwalając mu to wszystko wyrzucić.  Gdyby zapytał ją, co zamierzała, nie wiedziałaby, co powiedzieć.  Wszystko wiązało się z jakąś formą nadprzyrodzoną i pomyślałby, że oszalała.  W końcu Adam umilkł, a Norah wyrwała się z oszołomienia.

- Wciąż jesteś na mnie zła- powiedział cicho.  Ona westchnęła. 
- Oczywiście, że tak, chociaż chęć zabicia cię zniknęła. 
- To dobry znak - uśmiechnął się nerwowo.  Położył dłoń na szkle.  „Norah, tak mi przykro za wszystko, przez co cię przeprowadziłem. Nie tylko za ten bałagan, ale wszystko, co wydarzyło się wcześniej. Byłem okropnym bratem i nie wiem, jak mnie znosisz  ”

Zobaczyła niewylane łzy w jego oczach i poczuła, jak jej serce mięknie. 
„Byłeś prawdziwym palantem, z którym można było się pogodzić, ale nigdy nie byłeś złym bratem” - powiedziała cicho. 

„Zawsze się o mnie troszczyłeś i starałeś się zapewnić mi bezpieczeństwo. Niestety, łatwo dajesz się wciągnąć w głupie eskapady. Byłam głupia, że tak łatwo na to pozwalałam, ale bałam się, że jak się sprzeciwie to mnie zostawisz. "  - Norah - szepneła. 

„Nigdy bym cię nie zostawił, jesteś moją siostrą, kocham cię, nawet jeśli nigdy tego nie okazywałem”.  Położyła dłoń na szkle, ignorując banał.  "Przepraszam."
"Przepraszam."  Westchnął, stukając telefonem w czoło. 

- A co do tych kamieni - zniżył głos. 
- Po prostu je wyrzuć. Dały nam tylko kłopoty i nie będę cię już narażać na niebezpieczeństwo.  Norah poczuła, jak duma przepływa przez jej pierś.  Strażnik wystąpił naprzód, sygnalizując, że czas się skończył i twarz Adama opadła. 

„Czy przyjdziesz ponownie?”  Adam błagał, wstając. 
- Spróbuję wkrótce przyjechać, bądź bezpieczny, Adamie. 
„Ty też, Norah”.  Patrzyła, jak przechodził z powrotem przez te duże drzwi i poczuła, jak pieką ją oczy.  Wiedziała, że ​​ją złamie, ale teraz jej to nie obchodziło. 

Wciąż kochała tego głupiego idiotę i wiedziała, że ​​nigdy nie będzie w stanie wymazać go ze swojego życia. Wyszła na zewnątrz, wezwała taksówkę, aby przyjechała po nią i czekała na pustym parkingu, gdy drzwi się za nią zatrzasnęły, a uczucie ulgi rozprzestrzeniło się po jej ciele. 

- Norah Jacobs?  Podskoczyła, odwracając się.  Mężczyzna oparł się o samochód po jej lewej stronie, powodując, że dzwonki ostrzegawcze zaczęły dzwonić w jej głowie.  Ubrany na czarno, jego oczy wędrowały po jej ciele.
  „N-nie,” wyjąkała. 

"Nazywam się Madison."  Wyrzuciła z siebie pierwsze imię, które przyszło jej do głowy.  Zachichotał, podchodząc bliżej. 
- Mam twoje zdjęcie od Daniela. Gdzie są te diamenty?

-Chyba żartujesz! zastanawiając się, czy strażnicy ją usłyszą.  Dlaczego nikogo nie wysłano na zewnątrz, na miłość boską! 
„Nawet o tym nie myśl, panienko…” Wrzasnęła, gdy ktoś złapał ją za ramię i uderzył pięścią w twarz w dużego mężczyzne.  Upadł ciężko, a Norah próbowała się uwolnić. 

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz