Rozdział 27

396 17 0
                                    

Norah wróciła do Montoyi, zatrzymując się po drodze w swoim domu.  Wszystko zostało wyczyszczone, meble wymieniono, z wyjątkiem dwóch krzeseł kuchennych, ale nie były one potrzebne. 

  Idąc długą drogą, poczuła się trochę zdenerwowana, gdyż znów była sama.  Zwykle lubiła spędzać czas samotnie, ale po wszystkim, co się wydarzyło, stresowała się, że spaceruje tak blisko lasu.

  Drzewa majaczyły po jej prawej stronie i nieświadomie przeszła na drugą stronę drogi.  Zaczął dzwonić jej telefon komórkowy, co ją przeraziło. 
„Halo?” 
„Norah!”  Znajomy głos Alice złagodził napięcie z jej ramion.

  - Hej Alice, wszystko dobrze?
  „Tak, ale co z tobą? Nie widzieliśmy Daniela od kilku dni myślę, że powrót do domu może być bezpieczny.

„Nie…” Zaczęła mówić więcej, ale milczała.  Gdyby Alice wiedziała, że ​​Daniel ją znalazł, wpadłaby w panikę i pojechałaby zawlec ją do domu. 

- Nie miałam od niego wiadomości, ale myślę, że jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby wracać. 
„ Jak tam chłopak, którego przede mną ukrywasz? "Przewróciła oczami.„ Nic mu nie jest, idę teraz do niego."

„ Więc to staje się na poważnie? Nosisz odpowiednią bieliznę?”
„Noszę wygodną bieliznę, jeśli o to ci chodzi.”

Rozmawiały o odpowiednim stroju na randki. Alice miała zły nawyk angażowania się za każdym razem, gdy Norah zaczynała się z kimś  spotykać. 

W pobliżu wzroku Noah pojawił się podjazd do Montoyi, a brązowe opadłe liście chrzęściły pod stopami, gdy uderzyła w ziemię.
„Muszę już kończyć Alice"

- Owszem, lepiej wracaj szybko do domu, tęsknię za tobą. Poza tym… - jej głos ucichł. 
„Adam skontaktował się ze mną i podałam mu twój adres e-mail”. 

„Wiem, kilka dni temu wysłał mi wiadomość, jeszcze nie czytałam. Nie jestem w nastroju, by słuchać jego wymówek."
  - Znam cię, Norah - usłyszała uśmiech Alice.

  „Jesteś teraz zła, ale pewnego dnia zdasz sobie sprawę, że nadal kochasz tę głupią mordę i będziesz gotowa, by go wysłuchać”. 
- Nienawidzę, kiedy masz rację - mruknęła Norah. 

Rozłączyły się, a Norah zawahała się przy drzwiach frontowych, zastanawiając się, czy powinna najpierw zapukać, czy po prostu wejść.
„Wejdź” - rozległ się głos Holdena z salonu po jej lewej stronie i podskoczyła.

  Otworzyła drzwi i spotkała Holdena w przejściu. 
"Czy wszystko w porządku, Holden?  Nie powinieneś być jeszcze w łóżku? 
- Nigdy więcej - warknął. 

„Cholerne kobiety, które chcą mnie cały dzień trzymać w łóżku, oszaleję”.  „To tylko dlatego, że się o ciebie martwimy”.  Norah rozejrzała się za Cassie lub Astonem. 

„Gdzie są wszyscy?”
  "Cassie jest w kuchni, a wszyscy inni wyszli." 
- Myślę, że powinieneś usiąść - powiedziała nagle Norah, gdy Holden bardziej się przygarbił.  Widziała biel bandaża pod kołnierzem jego koszuli.

  Zaczął się kłócić, ale Norah, czując się odważnie, złapała go za ramię i zaczęła ciągnąć z powrotem do fotela ustawionego przy oknie. 
„Wiem, że jesteś wielkim, twardym stworzeniem z mitów, ale nawet oni muszą odpoczywać, aby dojść do siebie… tak myślę”. 

Holden usiadł, spoglądając na nią krzywo. 
- Przypominasz mi Jennę. 
"Twoja żona?"  Norah przypomniała sobie. 
„Masz ten sam temperament. Cicha i grzeczna, ale w głębi duszy masz drzemiącą w sobie siłę, która ujawnia się, kiedy ci wokół ciebie potrzebują pomocy. ”

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz