Rozdział 34

282 11 1
                                    

Jechali w milczeniu, kciuk Rylana poruszał się delikatnie po jej skórze w powolnym rytmie. Norah od czasu do czasu spoglądała na niego. Jego oczy pozostały zamknięte. Norah nie mogła nie zauważyć zmartwienia na jego twarzy. Dotarli do jej domu  i wyłączyła samochód.

Żadne z nich się nie ruszyło. Norah oparła głowę na siedzeniu, obserwując Rylana. Wykręciła się na bok, wyciągając wolną rękę, by dotknąć jego policzka. Jego oczy otworzyły się w kontakcie, natychmiast odnajdując jej. 

Nic nie powiedziała; żadne słowa nie były potrzebne. Norah wiedziała, że ​​Rylan też ma trudności i zamiast o tym mówić, chciała tylko, żeby wiedział, że jest przy nim.

Zostali tak przez kilka minut, zanim w końcu  weszli do środka, żeby się przygotować. Kiedy szli przez frontowe drzwi, Rylan podniósł ją od tyłu i zaniósł na kanapę.
„Czy nie powinniśmy się szykować?”

- Być może będziemy musieli ograniczyć twoje interakcje w przyszłości - powiedziała poważnie Norah, przytulając się do niego. 

„Jeśli twoje ego stanie się jeszcze większe, nie będę w stanie go kontrolować”.
  - Oczywiście, że tak - mruknął, delikatnie głaszcząc jej ramię.  Zapadli w ciszę, patrząc, jak inni biegają wokół nich

"Wszyscy dobrze się bawią?"  - zapytała cicho Norah.
  - Hmmm - wymamrotał w jej włosy.  "Tak i nie."  Norah zauważyła, że ​​Holden obserwuje ich z drugiej strony polany.  Wyglądał na szczęśliwego, ale w jego oczach malował się niepokój, który ją denerwował. 

W jakiś sposób widok matriarchini na straży napełnił ją kulą niepokoju.  Norah rozejrzała się i ze zdziwieniem zobaczyła Dylana siedzącego z Chloe w pobliżu baru z jedzeniem. 

- Czy to nie Dylan, uczeń Brada?   Rylan zmarszczył brwi. 
- Tak. Biedny sukinsyn, wciągnięty w jej sieć.
  Rylan przeszedł przez oparcie kanapy, siadając między Charlie a Norah.  Poruszył się, zmuszając ich obu do przeniesienia się, kiedy się usadowił.

Owinął ramię wokół Norah, wskazując na własne ciało.  Norah prychnęła, a Charlie z trudem powstrzymał się od śmiechu.  Wstał i odsunął się, zanim mógł, a Norah klepnęła Rylana w klatkę piersiową.  „To twoje ego jest w pełnym rozkwicie,” uśmiechnęła się. 
„Co mogę powiedzieć? Rozkwitam w tłumie”.

***

Norah zobaczyła obok Liama, kogoś innego stojącego tuż za drzwiami.  Nie widziała go wcześniej, ale po jego rysach twarzy rozpoznała, czyim jest synem. 
"Jak możesz to robić?"  zawołała do Nicka, syna Astona. 
- Nie zdajesz sobie sprawy, że to źłr? Nawet skrzywdziłeś Annie! Jest niewinna!  Zobaczyła błysk winy w jego oczach przed

Zimno.  Pierwszą rzeczą, o której Norah pomyślała, było to, że jest zimno.  Jej ciało było zmęczone, poruszyła eksperymentalnie palcami i piekły jak w chłodny zimowy poranek. 

Drugą rzeczą, jaką zauważyła, był aromat mięsa.  Zapach był dość obezwładniający i oddychała przez usta, próbując zebrać się w zapach.   Powieki Norah zatrzepotały, a pozostałe zmysły powróciły powoli. 

Ból głowy był zdrętwiały od zimnej powierzchni, na której leżała.  Udało jej się otworzyć oczy na tyle, by się skupić, a po pół minucie zdała sobie sprawę, że patrzy na metalową ścianę. 

Widziała, jak rygle wznoszą się pionowo w ciemności.  Gdzieś nad nią wydostał się snop światła, rzucający słaby blask na mały pokój.  Poruszyła się, żeby spojrzeć, i natychmiast jęknęła, hałas odbił się echem w ciasnej przestrzeni. 

Ból głowy nasilił się od małego ruchu, a jej oczy szybko się zamknęły.  Cokolwiek Daniel ją uderzył, prawdopodobnie przyprawiło ją o wstrząs.  Miałaby szczęście, gdyby pozostały jej komórki mózgowe, gdyby Daniel nadal powodował kontuzje. 

Dryfowała w ciemności, czekając na jakąś szansę, jakiś znak, że powinna znaleźć wyjście.  Czekała, aż usłyszy jego głos, który mówi jej, że wszystko będzie dobrze. 

W miarę upływu czasu jej otoczenie stawało się coraz bardziej skupione, głosy stawały się coraz ostrzejsze i mogła poczuć, kiedy ludzie dotykali jej dłoni, czoła, rozprzestrzeniło się w niej pragnienie życia i przylgnęła do niego. 

Może go tam nie ma, ale musiała się obudzić.  Musiała wiedzieć na pewno.  W końcu poczuła, że ​​ktoś lekko przyciska usta do jej ust, co wywołało w niej poczucie zażyłości. 
„Musisz się obudzić, Norah”.  Głos napełnił ją ulgą i radością.  On był żywy.  Sam głos brzmiał smutno i próbowała po niego sięgnąć. 

„Moje ego szaleje bez ciebie, che żebyś je kontrolowała” - zażartował lekko.  Pocałował ją ponownie, a ona poczuła, jak chwyta ją za rękę.  "Proszę, wróć do mnie."

Zaginęła w ciemności.  Głosy pojawiały się i znikały.  Niektóre rozpoznała, inne były jej obce.  Jej ciało było ciężkie.  Początkowo ból był męczący. 

Miała chwile przytomności, ale były one wypełnione tylko agonią.  Jej ciało wydawało się płonące, jej kończyny napięte i ciężkie.  Przypomniała sobie błysk Olivii i Logana, którzy ją przytrzymywali, Cassie musnęła jej czoło i cicho mruczała jej do ucha. 

Nie wiedziała, co się dzieje, ale coś jej mówiło, że to nie jest naturalne.  50 Była świadoma, że ​​czas płynie powoli, a chwile bólu i przytomności ustępowały, aż na zawsze znalazła się w ciemności. 

Ból zniknął, ale wszystko inne też.  Norah zdawała sobie sprawę, że wokół niej są ludzie, ale nie mogła się obudzić.  W ciemności panowało poczucie spokoju, które dodawało jej otuchy. 

Pokój od bólu i kłopotów wilkołaków i niebezpiecznych mężczyzn - czasami myślała, że ​​byłoby miło nigdy się nie obudzić.  Głosy były pocieszające i najbardziej rozpoznała Olivię i Cassie - ale był jeden głos, którego nie słyszała i za którym tęskniła. 
Brak jego obecności sprawił, że poczuła strach.

Drzwi się otworzyły i na krótką chwilę serce jej stanęło, cała skupiona na wykonywanym zadaniu. Odwróciła się, pchając go mocniej i stanęła twarzą w twarz z Nickiem.  Oczy miał rozszerzone ze zdziwienia. 

Madison nagle stanęła za Norah, zakrywając ręce dłońmi i pomagając jej pchać.  Nick chrząknął, upadając na ziemię, a dziewczyny upadły na niego, pomagając przebić haczyk przez całą jego klatkę piersiową. 

Zabulgotał, wyciągając po nie ręce, ale Norah odepchnęła je, odsuwając się od niego. 
„Szybko!”  - syknęła Norah.  Rzuciła się, by wstać, próbując przeciągnąć Madison.  Madison próbowała wyciągnąć haczyk z Nicka i odepchnęła rękę. 

"Zostaw to, nie ma czasu!" Chwytając Madison za rękę, Norah rozejrzała się.  Przez drzewa po prawej stronie paliło się światło i domyśliła się, że jest tam dom. Skręciła w lewo i skierowała się do drzwi i zawahała się. 

Wiedziała, że ​​musi znajdować się w domu Montoyi z dźwiękoszczelnego pokoju i przerażała ją myśl o całym hałasie po drugiej stronie.  Przygotowując się, lekko uchyliła drzwi. 

Hałas przefiltrowany;  ludzie rozmawiają, brzęczą talerze.  Wpadł zapach pieczeni i zawarczało jej w żołądku.  Hałas nie był tak przerażający jak jej ostatnie przebudzenie i zastanawiała się, czy może bardziej przyzwyczaja się do swoich nowych możliwości. 

Na palcach wyszła na podest schodów i usiadła, nasłuchując rozmowy. 
„Jak poszło spotkanie?” 
„Obwód był czysty”.
  „Gail i Madison wpadają jutro…” Norah zrozumiała wszystko, pozwalając uszom przyzwyczaić się do kakofonii dźwięku. 

Za jej plecami otworzyły się drzwi i podskoczyła.  Olivia wyszła ze swojego pokoju, szeroko otwartymi oczami.  Otworzyła usta i zawahała się.  Norah wstała i uśmiechnęła się nieśmiało.  Czuła się lekko zawstydzona tym, jak się zachowywała, kiedy się wcześniej obudziła.  Musiała wyglądać  dziecinnie.

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz