Rozdział 18

411 21 0
                                    

Nie powinno jej to obchodzić, ale nagle trudno było jej oddychać.  Zostawiła pieniądze na ladzie, zapominając, że jeszcze nie zamówiła kawy, i wybiegła, gdy jej uczucia zaczęły się ujawniać.

 Czuła coś do niego.
„Kiedy to się stało?”  powiedziała głośno. Wracając do domu, wyjęła telefon i wybrała jego numer.    Musiała się go pozbyć, zanim jej uczucia się pogorszą.  Odebrał po czwartym sygnale. 

"Coś się stało?" 
- Och, hej, Rylan. Jak się masz?  wyjąkała.  Spokojnie, do cholery! 
- Nie mam czasu na pogawędki, Norah. Masz w czymś problem? 
"Nie" powiedziała szybko.

„Zastanawiałam się tylko, kiedy będziesz w domu. Muszę z tobą o czymś porozmawiać”. 
- „Do zobaczenia za dwadzieścia minut”. Rozłączył się. 
- Dwadzieścia - szepnęła. 
- Mam tylko dwadzieścia minut, żeby się do tego przygotować? 

Ruszyła biegiem, mijając biały samochód, skręcając z podjazdu.  Teraz, kiedy jej emocje się ujawniły, jej żołądek podskoczył z nerwów.  Zaczęła ćwiczyć swoje argumenty w głowie. 

  Wbiegając do środka, chwyciła butelkę tequili z barku i szybko nabrała odwagi. Zakaszlała, ciężko oddychając. 
„Kontroluj rozmowę,” powiedziała spokojnie. 
- Spraw, żeby cię znienawidził, Norah.  Jednak nie chciała, żeby jej nienawidził. 
"Głupie uczucia!"  warknęła. 
"Idźcie stąd!"

Słyszała, jak jego motocykl dudni na podjeździe. Dlaczego nagle poczuła się jak uczennica, która po raz pierwszy próbuje porozmawiać ze swoją sympatią?  Zdjął kask i podszedł do niej. 

„Hej, o czym chciałaś rozmawiać?”
„Oczekiwałam cię później,” powiedziała bez tchu. Wzruszył ramionami.
„Zjadłem wcześniej lunch. Co się stało? ”

„ Musisz się wyprowadzić. ” Jego uśmiech zniknął.
„ Co spowodowało, że tak zdecydowałaś? ” Zrobiła mały krok do tyłu i zmrużył oczy, gdy zaczęła używać przygotowanej przez siebie argumentacji.

„Ludzie w mieście rozmawiają i myślą, że jesteśmy razem…”
„I?" Patrzyła na niego, nie przygotowana na tak szybki powrót.
- A co to ma znaczenie? To tylko plotki. Ty i ja znamy prawdę, więc kogo to obchodzi?

   „Nie chcę, żeby ludzie myśleli w ten sposób o mnie”. 
"Głupie gadanie."
  "Przepraszam?"  - powiedziała ponuro. 
- Nie zachowuj się, jakbyś nie wiedziała
- Kłamiesz w tej sprawie? 
- Nie kłamię - warknęła. 

„Ledwo znam tych ludzi, dlaczego miałabym im opowiadać historię swojego życia? Mogę zachować swoje życie dla siebie!”  Prychnął. 
„Istnieje różnica między pragnieniem prywatności a ukrywaniem tego, kim się jest”. 

„Niczego nie ukrywam -” próbowała się bronić, ale Rylan warknął. 
- Wszystko w tobie jest tajemnicą, Norah! Trzymasz wszystko naprawdę ukryte za tymi murami i nie chcesz nikogo wpuszczać. Bóg jeden wie, że próbowałem się przebić, ale jesteś najbardziej upartą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. 

„Nie muszę nikogo wpuszczać, nie ma tam nic, o czym mogliby wiedzieć”.  Zrobił krok do przodu, zmniejszając dystans między nimi, a ona wstrzymała oddech.
  - Mylisz się - warknął. 
„Tam jest prawdziwa Norah Jacobs i wszystko, co chcę wiedzieć, jest za tą ścianą”. 

Serce waliło jej w piersi i próbowała opanować sytuację. 
„Nie musisz nic o mnie wiedzieć,” wyjąkała. 
- To jest właśnie to, czym jestem zmęczona. Chcę odzyskać swoje życie.

Patrzyła, jak jego oczy ciemnieją.  Jej tętno przyspieszyło, ale "szła dalej".  „Nie kontaktowano się ze mną od ponad tygodnia, nie są mną zainteresowani i wątpię, czy kiedykolwiek byliby. Więc nie musisz już dłużej mnie pilnować”. 

Nie zdawała sobie sprawy, że nadal szedł w jej stronę, a ona starała się zachować dystans między nimi, dopóki nie uderzyła w ścianę domu.

  - Co sprawiło, że mówisz mi te bzdury, Norah? Zostawiłem cię dziś rano i wszystko było w porządku.
Kogo dziś spotkałaś, że popieprzyło ci  się w głowie? Przestań kłamać!"  - krzyknął, a ona wzdrygnęła się.

„Czy chociaż raz by się coś stało, gdybyś powiedziała mi prawdę? Że masz jakiś problem, który ukrywasz przed światem, że lubisz mieć mnie w pobliżu lub że najlepiej spałaś ostatniej nocy, ponieważ byłaś w moich ramionach? Powiedz mi prawdę! " 

Groziło to łzami, więc zacisnęła pięści. 
"Chcesz prawdy? Dobra, mam problem - to ty. Nie możesz decydować, czym się dzielę ze światem. Dokonanie tego wyboru i próba przepchnięcia się do środka było głupotą. " 

- Tchórz - mruknął, odsuwając się.   „Co?” 
„Jesteś cholernym tchórzem, zawsze odpychasz wszystkich i próbujesz zrobić wszystko samemu. Jak myślisz, że w ogóle trafiłeś do tego gówna? Ponieważ zamiast stawiać czoła swoim problemom, po prostu uciekasz przed nimi.

Wzdrygnęła się.
„ Odejdź, teraz, "szepnęła.
„ Cieszę się, "zaśmiał się gorzko, odchodząc.
„ Dalej, znowu uciekaj, ale w końcu nie będzie mieć już gdzie, Norah, a potem co zrobisz? "
„ Zabierz swoją dupę z mojej posiadłości! ”warknęła, a jej nerwy były bliskie strzępienia się. 

Jego słowa były jak noże, tną i tną, aż nie pozostało jej nic prócz złości, że on miał rację- była tchórzem.  „Szmata!", Odwrócił się.
„Więc to była kobieta, która majstrowała ci dzisiaj w głowie.  Kto to był?
„Chloe," mruknęła, zbyt zmęczona, by kłamać.
„Chloe," warknął. 

- Cóż, myślę, że powinienem jej podziękować za pokazanie mi pieprzonego światła. Właściwie mógłbym ją teraz odwiedzić. Cokolwiek tam zostawiłem, oddaj to Olivii.

  Serce Norah ścisnęło się boleśnie na wzmiankę o Chloe.
Motocykl ożył, a jej ramiona owinęły się wokół jej brzucha, gdy patrzyła, jak odjeżdża.  Pomyślała, że ​​to właściwa decyzja.

  Nie mogła pozwolić mu pozostać przy tym, jak się czuła, zwłaszcza gdy miał Chloe.  Tak było najlepiej, nie wciągnęłaby go w swój bałagan. 
- Pieprzony tchórz - szepnęła do siebie. 

Wracając do środka, kopnęła drzwi, które zakołysały się na zawiasach.  Zrobiła słuszną rzecz, skończyłoby się to tylko bólem serca. Wpatrywała się w butelkę Tequili, zastanawiając się, ile czasu zajmie jej dokończenie pozostałości. 

Nie słyszała, jak samochód podjeżdża, dopóki jego właściciel nie zapukał do jej frontowych drzwi.  Odwróciła się, myśląc, że Rylan wrócił. 
„Czy tylko…” Słowa zamarły na jej ustach.  Jej oddech brzmiał głośno w jej uszach, zagłuszając szalone bicie jej serca, gdy stała jak skamieniała ze strachu. 

- Cześć, Norah - uśmiechnął się Daniel. Wszedł do środka, a Norah rzuciła się do tylnych drzwi.  Usłyszała za sobą szybkie kroki i wrzasnęła, gdy palce chwyciły ją za włosy, odciągając ją od drzwi do ściany. 

Daniel przyszpilił ją, jedną ręką owinął wokół jej gardła i stał blisko, nie pozostawiając jej miejsca do walki.  Jego oczy były przekrwione, a lekki połysk potu na skórze sugerował, że nie był tak wysportowany, na jakiego wyglądał. 

„Och, Norah,” uśmiechnął się, ciężko oddychając. 
- Jak mogłaś odejść bez pożegnania? Myślałem, że masz lepsze maniery.
Nigdy nie wiedziałem, że lubisz bawić się w chowanego. Dałaś mi dobrą zabawę, a  teraz przejdźmy do rzeczy. Gdzie są moje diamenty? 
„Nie wiem”. 

Jej nogi ugięły się, gdy Daniel uderzył ją w brzuch.  Zakaszlała, powietrze wypłynęło z jej płuc i pochyliła się, ale ręka Daniela, wciąż owinięta wokół jej gardła, popchnęła ją plecami do ściany. 

„Zła odpowiedź, ślicznotko. Proponuję zastanowić się jeszcze raz, zanim będę musiał wstrząsnąć twoim mózgiem i sprawić, że sobie przypomnisz”. 
"Naprawdę nie wiem!"  ona płakała. 

„Adam nigdy nie miał przy sobie diamentów, kiedy przyszedł do mojego domu tej nocy!” 
"Nie kłam!"  Rzucił ją na korytarz, a ona wylądowała w pobliżu wejścia do kuchni.

Skrzywiła się, a łzy szczypały ją w oczy, gdy próbowała się wyczołgać.  Usłyszała kroki, a potem jego stopa wbiła się w jej dolną część pleców, przyciskając ją do podłogi. 
- Wiem, że Adam miał tamtej nocy te diamenty - powiedział cicho. 

Haven (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz