[23,0] - Bliskość

452 31 128
                                    


(!!!) Rozdział to praktycznie sam smut, więc jeśli ktoś chce go pominąć i nie stracić zbyt dużo z fabuły, to zostawię jakiś komentarz streszczający ^^ 

Mam ten rozdział napisany chyba od roku i wciąż nie wiem, czy nie jest zbyt ryzykowny (nie powiem Wam nawet, ile razy go sprawdzałam...), ale cóż... oto i on. Enjoy!



Ledwo nadążałem za Jeonem, który jak burza przemierzał korytarze Wieży. Wpadł do swojego pokoju, prawie zatrzaskując mi drzwi na twarzy, zupełnie ignorując moją obecność i nawoływania.

Wziąłem głębszy oddech i popchnąłem drzwi, które przed chwilą niemal pozbawiły mnie nosa. Bokser na szczęście nie zamknął ich na klucz.

- Kook, możemy pogadać? - powiedziałem cicho, wchodząc do pomieszczenia za wściekłym chłopakiem, mając nadzieję, że chociaż trochę uda mi się go uspokoić.

- Wyjdź - mruknął, zaciskając mocno dłonie. Stał przy oknie, plecami do mnie, więc nie mogłem określić, jak bardzo wciąż był zły.

Zrobiłem kilka kroków w stronę Jeona, przemierzając niewielkie mieszkanko. Przystanąłem koło szafy, próbując dojrzeć jego twarz.

- Daj spokój i poroz-

- Żadne, kurwa, spokój! - krzyknął i obrócił się nagle w bok. Uderzył pięścią w szafę tuż przed moim nosem, przez co niemal podskoczyłem ze strachu. - Nie wierzę, że ten chuj przez cały czas nas okłamywał! Pierdolony skurwysyn!

Jungkook odsunął rękę od mebla, i dopiero wtedy zauważyliśmy, że nie dość, iż drzwi wgniotły się do środka, to w miejscu uderzenia powstała spora dziura. Brunet oddychał ciężko, co chwilę wypuszczając z siebie ciche warczenie. Był naprawdę wściekły. Jak ja niby miałem go uspokoić i przy okazji nie zarobić z pięści w twarz?

- Wiem, że Tae to twój przyjaciel i dlatego tak bardzo cię boli, że okazał się być kimś z GRE, ale nie powinieneś z tego powodu demolować swojego pokoju. Poza tym, przecież zadeklarował, że chce pomagać nam, a nie im - położyłem mu dłoń na ramieniu, ale ten zaraz ją zrzucił.

- Zamknij się! Gówno mnie to wszystko obchodzi! - rzucił, patrząc na mnie tak, jakbym to ja był wszystkiemu winien. - Skoro tak go bronisz, to może od razu rozłóż przed nim nogi, co?! - nagle zbliżył się do mnie i popchnął mnie na ścianę z tak dużą siłą, że gdy się z nią zderzyłem, przez chwilę nie mogłem nabrać powietrza.

Nie powiem, tego się po nim nie spodziewałem. Nigdy wcześniej nie pomyślałem, że będę żałował przyznania się mu do swojej orientacji, ale najwyraźniej właśnie nastąpił ten moment. Serce zakuło mnie nawet mocniej niż płuca, gdy poczuło się urażone słowami boksera. Miałem ochotę powiedzieć mu właśnie w tamtym momencie, że jeśli miałbym przez kimś rozłożyć nogi, to właśnie przed nim, a nie przed Tae, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język.

Wciąż nie byłem pewien, co czułem do Jeona. Owszem, był bardzo w moim typie i lubiłem go. Sporo też razem przeszliśmy, ale sam chłopak był dla mnie jedną, wielką zagadką, której być może nie będę w stanie rozwikłać. Zresztą, nawet nie wiedziałem, czy sam gustował w mężczyznach. Dodatkowo świadomość, że prawdopodobnie Jungkook uważał, że powinienem dać się przelecieć Tae, wcale nie ułatwiała mi logicznego myślenia.

- Nie zapędzasz się przypadkiem? - powiedziałem, gdy z powrotem zacząłem normalnie oddychać. Czułem jak szklą mi się oczy, ale nie mogłem się rozkleić, a przynajmniej nie przed nim. - To, że jestem gejem, nie oznacza, że możesz robić takie aluzje. Smutek i frustracja też cię nie usprawiedliwiają. Gdybyś czasem chociaż spróbował zapanować nad swoją agresją, to może przestałbyś ranić wszystkich naokoło.

Dying Light | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz