Miałem serdecznie dość, w każdym tego słowa znaczeniu. Słońce opiekało nas jak kurczaki na rożnie, chociaż myślałem, że goręcej już być nie mogło. Ból w wiadomej części ciała dalej mi doskwierał, a oczy piekły od zbyt dużej ilości wylanych wcześniej łez. Do tego Jungkook co chwilę dogadywał Taehyungowi, na co ten odpowiadał mu równie idiotycznie. Widocznie Kim czerpał przyjemność z obserwowania rosnącej irytacji młodszego, bo komentarze bruneta absolutnie go nie ruszały, a wręcz bawiły. Kiedy zaczęli się szturchać, jak dzieci w podstawówce, idąc kilka kroków przede mną, nie wytrzymałem i przyspieszyłem, by wejść między nich i zakończyć ich przekomarzanki.
- Zamknijcie się obaj, bo dochodzimy na miejsce, a wy zaraz ściągniecie na nas stado wirali swoimi debilnymi odzywkami - mruknąłem, posyłając obu ostre spojrzenia.
- Zapomniałem już, jak bardzo lubisz dochodzić - Jeon od razu zaśmiał się kpiąco, na co zatrząsłem się ze złości.
- Powiedziałem, żebyś się zamknął - warknąłem, nie panując już nad drżeniem rąk.
Z boku usłyszałem cichy chichot Taehyunga. Zerknąłem na niego, ale gdy zobaczyłem jego zupełnie spokojny wyraz twarzy i delikatny uśmiech, opuściły mnie wszystkie siły.
- Daj spokój, Jiminie. Kook musi sobie pogadać. Wiesz, jak mówią: homoś bez bolca dostaje pierd-
- Nie jestem pedałem! - krzyknął bokser, zatrzymując się w miejscu. Nie miałem pojęcia dlaczego znowu poczułem lekkie ukłucie w okolicy serca. Nie żebym był pewien orientacji seksualnej młodszego, bo jeden seks ze mną nie musiał znaczyć zbyt wiele (dla niektórych znaczył tyle, co nic), ale wcześniej przecież nie zlinczował mnie, gdy przez przypadek przyznałem mu się do bycia gejem.
- To nie wrzeszcz, jakbym cię właśnie rżnął, tylko skup się na robocie - skwitował agent i pociągnął mnie za sobą w kierunku tunelu, do którego mieliśmy dotrzeć według poleceń Yoongiego. Nie dał mi nawet chwili na zobaczenie wyrazu twarzy Jeona, a na pewno był bezcenny.
Szybko pokonaliśmy zabarykadowany samochodami i rządowymi zaporami wlot tunelu, przeciskając się pomiędzy wojskowym busem a betonową ścianą. Wnętrze tunelu było dalej zawalone kolejnymi pojazdami i gruzami, przyozdobionymi licznymi trupami, pozostawiając tylko kilka metrów wolnej przestrzeni, oddzielającej nas od osobliwej zapory. Drażniący, a do tego bardzo intensywny odór gnijących zwłok dotarł do mojego nosa. Skrzywiłem się, ale na szczęście nie było aż tak źle, żebym poczuł odruch wymiotny.
W półmroku zauważyłem, że Taehyung skierował się do wnęki w prawej ścianie tunelu, w której majaczyły metalowe drzwi z lekkim, rdzawym nalotem. Blondyn pchnął je i przytrzymał, żebyśmy całą trójką mogli wejść do wąskiego korytarza, ciągnącego się wzdłuż tunelu. Jungkook oczywiście nie mógł się powstrzymać przed złośliwym trąceniem ramienia Kima własnym barkiem, kiedy go mijał. Taehyung w odwecie zwinnie podstawił mu nogę, przez co bokser niemal wylądował twarzą na ścianie, w ostatnim momencie utrzymując równowagę.
- Ty kurwo - warknął pod nosem Jeon, obracając się przodem do drugiego mężczyzny. Taehyung widocznie tylko na to czekał, stojąc nonszalancko przy drzwiach z pobłażliwym uśmieszkiem na ustach.
Bokser złapał blondyna za koszulkę i już przymierzał się do uderzenia go. Tae nawet zbytnio się nie stawiał, ale w ostatnim momencie zdążyłem obiema rękami złapać pięść bruneta w locie i odciągnąć ją na bok.
- Jungkook, do cholery - syknąłem, a mój głos poniósł się echem po niemal pustym korytarzu. - Jak wrócimy cali, to będziecie się mogli napierdalać, ile tylko dusza zapragnie, ale teraz odstawmy prywatne sprawy na bok. Od tego zależy nie tylko nasze życie, ale też innych ludzi, a ponoć na tym najbardziej ci zależy.
CZYTASZ
Dying Light | Jikook
Fanfiction"Oczy całego świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie dwa miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd choroby. Wciąż nie jest jasne, co spowodowało ten wybuch. Miejscowe Ministerstwo Obrony wzniosło wokół miasta mur, mający zapobiec rozprzestr...