Duszący dym czerwonych flar wypełniał ostatnie rozwidlenia przejść w kanałach, dzięki czemu mogliśmy być pewni, że szliśmy w dobrym kierunku. Michael postanowił w ten sposób oznaczyć końcowy odcinek naszej trasy, żebyśmy na pewno trafili w odpowiednie miejsce, odciążając tym samym Namjoona, który wcześniej dokładnie nawigował nas w ciemnych tunelach przez radio.
Ostatnia z flar leżała w korytarzu, który na początku wydawał się ślepym zaułkiem, dopóki nie spojrzało się w górę. Spora wyrwa w kondygnacji pozwoliła nam dostać się prosto do piwnicy bloku, w którym mieliśmy znaleźć Michaela.
Biegacz czekał na nas w kolejnym pomieszczeniu, gdzie stał do nas plecami i grzebał przy jakimś ustrojstwie leżącym na prowizorycznym biurku. Obrócił się do nas dopiero, kiedy Jungkook głośno odchrząknął, prawdopodobnie przyprawiając faceta o mikrozawał.
- Cholera, to wy. Myślałem, że to jacyś zarażeni - powiedział na jednym wydechu. - Namjoon mówił, że przyjdziecie. Rany, gdyby zobaczył, jak się prawie zesrałem w gacie, to w życiu nie wziąłby mnie potem na poważnie - Michael zarumienił się nieznacznie, a przynajmniej tak mi się wydawało w tych ciemnościach. Podrapał się niezręcznie po karku, a Taehyung uśmiechnął się miło.
- Zabujałeś się, co? - podsunął Kim, na co Michael zawstydził się jeszcze bardziej.
- A po co inaczej zgłaszałbym się na ochotnika do tej roboty?
Tym razem i ja uśmiechnąłem się szeroko, gdy speszony biegacz wydął usta.
- Czyli ryzykujesz życiem w walce z hordą zarażonych, żeby mu zaimponować? - dopytał Tae.
- Słuchajcie, kiedyś moim największym osiągnięciem była szóstka z dyktanda. Namjoon nawet nie spojrzałby na kogoś takiego, jak ja. Przyjechał do Harranu specjalnie, żeby studiować archeologię i ciągnie jeszcze jeden kierunek, facet ma mózg, jak nie wiem, a do teg—
- Czy możemy przejść do sedna? - przerwał Michaelowi Jungkook. Założył ręce na klatce piersiowej na krzyż, tupiąc nogą. Marszczył brwi i wypychał policzek językiem, prezentując nam wszystkim, jak bardzo był zirytowany. - Przypominam, że nie mamy czasu na zbędne pierdolenie.
Wybity z rytmu opowiadania o swoim crushu Michael przez chwilę kręcił nosem, zastanawiając się widocznie, co powinniśmy zrobić. Szybko jednak wskazał małe ładunki z przytwierdzonymi do nich detonatorami.
- Dobra, musicie zrobić tak: bierzecie ładunek, odkręcacie gaz na kuchence w odpowiednim mieszkaniu, kładziecie i lecicie dalej. Do obrobienia zostały cztery mieszkania, bo nie byłem w stanie wejść wyżej niż na dziewiąte piętro.
- Wybuch utworzy jakiś wzór, którego nie da się zrzucić na robotę zarażonych, tak? - upewniłem się, kiedy Taehyung i Jeon sięgnęli po pozostawione na stoliku ładunki.
- Jeśli to zdołają wyjaśnić, to pierwszy im osobiście, kurde, pogratuluję - odparł Michael. - Szukajcie mieszkań 105, 106, 134 i 137. Trochę może wam się udać wjechać windą, klatka schodowa jest momentami zawalona, więc musicie szukać dziur w sufitach i szybach wentylacyjnych. Budynek prawie z każdej strony jest gdzieś rozwalony, a do tego pełno w nim zombiaków. Jak skończycie, to uciekamy jak najdalej i detonujemy to zdalnie.
- Zajmiemy się tym - mruknął z przekąsem Jeon, niechętnie akcentując "my".
Chwilę później byliśmy już na parterze budynku, który wcale nie wyglądał na pełen zarażonych. Korytarze były puste i przyjemnie chłodne, a oprócz naszych kroków, nie było słychać praktycznie niczego.
- Powinniśmy się rozdzielić, gdy już będziemy na górze, szybciej nam pójdzie - mruknął nagle Taehyung, kiedy zbliżyliśmy się do windy. - Na trzynastym jest pewnie bardziej niebezpiecznie, dlatego lepiej, jeśli pójdziecie tam we dwóch. Łatwiej mieć oczy dookoła głowy, kiedy nie jest się samemu.
CZYTASZ
Dying Light | Jikook
Fanfiction"Oczy całego świata są zwrócone na miasto Harran, gdzie dwa miesiące temu wybuchła epidemia nieznanej dotąd choroby. Wciąż nie jest jasne, co spowodowało ten wybuch. Miejscowe Ministerstwo Obrony wzniosło wokół miasta mur, mający zapobiec rozprzestr...