23.1 Ten z kochaniem.

1.7K 202 229
                                    

           Ta noc nie należała do najłatwiejszych. Początkowo długo ze sobą rozmawialiśmy, starając się jakoś ułożyć tę sytuację w głowie. Wydawało mi się, że Miguel po raz pierwszy, odkąd się znaliśmy, był ze mną stuprocentowo szczery. Opowiedział mi wszystko — ze szczegółami. Jak długo szukał zemsty, gdy nie potrafił odnaleźć własnego miejsca w swoim życiu. Później spotkał mojego dziadka, który podarował mu szansę na nowy, lepszy start. Ofiarował mu możliwości — a Miguel je wykorzystał. Na całe szczęście. Gdyby nie to, nie miałabym tak wspaniałego przyjaciela.

       Przekręciłam się na bok, natrafiając ciałem na coś twardego. Otworzyłam oczy, by skrzyżować spojrzenie z Miguelem. Zasnęłam. Obok niego. Przetarłam dłońmi twarz i podniosłam się, rozglądając się dookoła. Musiałam zlokalizować telefon, który leżał na szafce po stronie Miguela.

           — Cześć — wychrypiałam, odchrząkując, chcąc odzyskać panowanie nad głosem. — Która godzina?

           W pomieszczeniu panował półmrok, ale winne temu były zasłony, które odcinały dopływ światła.

           — Dopiero po szóstej. Nie chciałem cię budzić, bo najwyraźniej ostatnio słabo sypiałaś — odparł z lekką nutką przygany, uśmiechając się lekko.

           Jakby to nie on był powodem mojej  bezsenności. Wprawdzie nie tylko, ale skutecznie spędzał mi sen z powiek. Chociaż prawdą było, że sama sobie serwowałam masę stresu, na własne życzenie.

           — Można tak powiedzieć, ale już mi lepiej. Jesteś bezpieczny. I można uznać, że cały — zauważyłam, odwzajemniając gest. Oparłam dłoń na jego ręce, mrugając do niego. — Naprawdę cholernie się o ciebie martwiłam.

           — Wiem, panienko — zaśmiał się. — A teraz ja martwię się o ciebie. Musisz porozmawiać z Cihangirem, naprawić to. To naprawdę świetny facet — podsumował. — Zakochany w tobie facet.

        Skrzywiłam się. Nie oczekiwałam, że Miguel, który od początku był tak kiepsko nastawiony do Cihangira, będzie stał po jego stronie. Świat wariował.

           — Zastrzel mnie, wiesz? — mruknęłam, marszcząc brwi. — Wiem, ale spierdoliłam to koncertowo i obawiam się, że nie mam szans na to, by w ogóle zechciał na mnie spojrzeć. Zbyt długo go oszukiwałam i wydaje mu się, że robiłam to z zupełnie innych powodów.

           — Dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się — powiedział, kończąc temat. — Masz ochotę ze mną pobiegać? — zaproponował, zrzucając z siebie kołdrę, by wstać.

            Miał na sobie tylko bokserki, więc uśmiechnęłam się głupkowato, zerkając na siebie. Ja zasnęłam w ubraniu, co uświadomiło mi, że Miguel naprawdę nie chciał mnie budzić. I nie obudził, nawet gdy poszedł wziąć prysznic i wrócił do łóżka.

           —  Nie. Muszę jechać do mieszkania przebrać się i ogarnąć do pracy. Cihangir uświadomił mi, że nadal tam pracuję — westchnęłam ciężko, wstając. — Nie mam tu żadnych rzeczy.

           — Też muszę skończyć do mieszkania — oświadczył, mrugając do mnie. — Więc nadal możesz skorzystać.

           — Czy ty pamiętasz, że wyprowadziłam się z twojego mieszkania? — zapytałam, mrużąc oczy.

           — Miałem nadzieję, że jednak się rozmyśliłaś — zażartował. — I nawet zaczęłaś jeździć bentleyem. Mia, dorastasz?

Nie wiń mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz