Wasz pierwszy pocałunek -
Bang Chan - Byłaś właśnie na treningu. Uwielbiałaś tańczyć i nie sprawiało ci to żadnych problemów. Twój przyjaciel miał własną salę do tańca i właśnie w niej wspólnie ćwiczyliście.
- Wooo! To było świetne! - krzyknął (i/p) klaszcząc w dłonie.
- Ouh... Dziękuję - sapnęłaś, sięgając wodę.
Chłopak uśmiechnął się miło i wyszedł z pomieszczenia. Bardzo się zdziwiłaś, że zostawił cię samą, bez żadnej zapowiedzi. Chwilę później usłyszałaś jak otwiera komuś drzwi wejściowe i cały roześmiany się z nim wita.
Ale ten drugi głos... Był taki znajomy.
W pewnym momencie na salę wszedł Chan z różą i małym pudełeczkiem w ręce.
- Jestem taki dumny kochanie... - szepnął, przytulając cię do siebie i głaszcząc cię po głowie.
- Chan? Co ty tu robisz? - zaśmiałaś się cicho, oddając przytulasa.
- Przyjechałem po moją dziewczynę - uśmiechnął się, puszczając cię - (i/p) pokazał mi jak tańczysz...
Rozszerzyłaś oczy i zasłoniłaś twarz dłońmi.
- O jejku... - szepnęłaś zawstydzona.
- Ejj... Nie wstydź się - zabrał dłonie z twojej twarzy i złapał je w swoją jedną rękę - mam coś dla ciebie...
Podał ci pudełeczko wraz z kwiatem cały uśmiechnięty.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba...
Przyjęłaś od niego podarunek i odłożyłaś go na parapet, zarzucając swoje ręce na jego kark. Przybliżyłaś się lekko, stając na palcach i składając delikatny pocałunek na jego ustach.
- Nieważne co to jest, na pewno bardzo mi się spodoba - szepnęłaś, wtulając się z powrotem w jego tors - a wiesz dlaczego? Bo jest od ciebie.
Chan stał w szoku. Bardzo spodobało mu się to co zrobiłaś i szczerze pragnął więcej takich zbliżeń.
I właśnie takim czynem sprawiłaś, że jego humor był dobry do końca dnia i przez następny tydzień.
Lee Know - Wraz z Minho, jak zawsze wygłupialiście się. Jako, że byliście sami w dormie, biegaliście po całym domu i krzyczeliście, stukając patelnią o patelnie.
- Dogonię cię! -krzyknął, przyspieszając swojego biegu.
Pisnęłaś głośno, wbiegając do pierwszego lepszego pokoju i zamykając się na klucz. Usiadłaś pod drzwiami, śmiejąc się głośno i próbując nabrać powietrza.
- (t/i)! Mam słodycze! - krzyknął chłopak, próbując skłonić cię do wyjścia.
- Na diecie jestem - odkrzyknęłaś rozbawiona.
- Eeeee... Jak wyjdziesz to... Eee... Będę ci służył przez dwa dni - powiedział przeciągle.
- Nie ma potrzeby, radzę sobie jakoś sama - podniosłaś się z podłogi, stając uważnie pod drzwiami.