| Rozdział 18 |

3.1K 65 18
                                    

***

Całował zachłannie i namiętnie. A ja nie odrywałam się, mimo iż mnie totalnie wkurwiał i nie chciałam czuć jego obecności, bo wywoływał u mnie strach. Chodź tak bardzo chciałam poczuć tą chwilę namiętności i oddać mu moje usta.

Oderwał się ode mnie ciężko dysząc i przejechał kciukiem po moich ustach.

- Co ty ze mną wyprawiasz dziewczyno. Tak bardzo chciałbym Cię tu i teraz - ruszył samochodem.

Nie mogłabym, z nim to zrobić, tak bardzo się bałam i czułam obrzydzenie tego co mi robił. Ale musiałam ze sobą walczyć, gdyż bardzo potrzebowałam zbliżenia w tym momencie i nawet nie przeszkadzało by mi to, że to on będzie w tym uczęstniczyć.

- Markus proszę.. - parsknęłam w jego stronę.

Popatrzył na mnie i jechał dalej.

Znałam te spojrzenie mówiło one więcej niż się wydaje. Jego oczy nadal płoneły i były przepełnione podnieceniam jak i zdenerwowaniem.

Bałam się. Był zły..
Do czego może się posunąć?

- Musimy pogadać.. - zaczął stanowczo.

Głośno przełknęłam ślinę, gdyż nie wiedziałam o co chodzi.

- O czym? - wydusiłam z siebie.

- Będziesz musiała teraz dużo opoczywać, a dopiero po paru dniach będziesz mogła wrócić do pełnej sprawności - nie odrywał wzroku od kierownicy.

- Rozumiem.. - potwierdziłam.

- Dlaczego mnie oszukiwałaś i nic nie jadłaś, nie piłaś i nawet mi nie powiedziałaś, że nie śpisz po nocach. Kurwa Emily czy ty się chciałaś wykończyć? - uderzył w kierownicę na co jęknełam.

- To czemu ty mnie katowałeś? - nie przymyślałam tej odpowiedzi i powiedziałam z odrazą.

Mężczyzna zamilkł nic nie mówił tylko popatrzył się na mnie z wściekłością wymalowaną na twarzy. Oderwał ode mnie wzrok i zauważyłam, że wyjeżdżamy z lasu.

- Załóż to! - warknął i wręczył mi opaskę na oczy.

Zaniemówiłam, lecz ubrałam ją.
Mimowolnie po chwili czułam, że auto coraz bardziej przyśpiesza i wbijałam plecy w fotel. Przeraziłam się.

- Markus zwolnij, proszę - krzyknęłam..

A z jego strony usłyszałam znowu ten przeraźliwy śmiech, który mnie paraliżował. Mężczyzna wiedział, że ma władze i właśnie na takie sposoby ją okazywał.

Po chwili auto zwolniło i słyszałam tylko dźwięk otwierającej się bramy. Wiedziałam już gdzie się znajdujemy.

Mężczyzna wysiadł z auta a po chwili ściągnął ze mnie opaskę i wziął na ręce.

- Matko, jaka ty leciutka - zaśmiał się.

Nie wiedziałam czy uznać to za komplement czy formę obrażenie lub może i wyśmiania.

- Siedź tu, a ja pójdę po torby - usadowił mnie na kanapie w salonie i wyszedł.

Ja nie zamierzałam się ruszać mimo wszystko dalej byłam zmęczona, lecz było to inne zmęczenie.

Popatrzyłam na zegarek, który wisiał nad telewizorem i była pierwsza w nocy.

Marzyłam tylko aby się wykąpać i iść spać.

Mężczyzna wrócił i wpisał bardzo "tajny" kod do drzwi by je zamknąć. Dalej go nie znałam.. lecz wierzyłam, że niedługo go poznam.

- Zrobię Ci kąpiel - szybko udał się w stronę łazienki z sypialni.
- Ale wykąpiesz się ze mną - wychylił się zza drzwi i się uśmiechnął.

Sparaliżowało mnie. Nigdy o to nie prosił, a o samej myśli o tym robiło mi się nie dobrze. A co jeśli chce mi coś zrobić?

- Ale ja wolę sama - wyszeptałam.

- No chodź. Nie dramatyzuj - znów zniknął w progu.

Czułam, że z nim nie wygram, więc poszłam w stronę łazienki, a on stał na środku sprawdzając wodę w wannie.

- Mogłabym sama? - zapytałam nerwowo bawiąc się palcami.

- Nie ty tu ustalasz zasady - warknął na mnie.

Nalał płynu do wanny i zamieszał. Poźniej stanął na przeciwko mnie śmiejąc się.

- Rozbierz mnie, a ja rozbiorę Ciebie - zadrwił.

Moje oczy gwałtownie się powiększyły i pojawiły się w nich łzy. Tak strasznie się bałam.

- No już, nie zrobię Ci krzywdy. Obiecuje. Chce z Tobą tylko przejść o krok dalej. Ale nic Ci nie zrobię - troskliwie mnie przytulił.

Dalej się bałam. Czemu miałabym mu wierzyć? Ale jednak coś mi mówiło żebym uwierzyła.

- No dalej - odkleił się odemnie wskazując na swoją bluzę.

Miał na sobie czarną bluzę z adidasa i białe dresy również z adidasa

- Nie dam rady ściągnąć z Ciebie bluzy - stwierdziłam.

Z moim wzrostem przy jego to ja nic nie zrobię.

- I co teraz? - zapytał ironicznie z uśmiechem. - stań na to krzesełko - wskazał palcem.

Odwróciłam się i nakierowałam krzesełko na przeciwko niego. Stanęłam na nim, lecz dalej nie byłam od niego wyższa. Sięgałam mu do nosa. Przynajmniej teraz uda mi się zdjąć z niego bluzę.

Sięgnęłam od dołu bluzę i ciągnęłam do góry, a mężczyzna dał tylko ręce do góry. Po chwili uwolniłam jego goły tors, a bluze położyłam do prania.

Zeszłam z krzesełka i zajęłam się jego dresami, a on zaczął się śmiać z mojego zdezorientowania.

Ściągnęłam mu szybko dresy, gdyż trochę mi w tym pomógł i zobaczyłam, że w jego bokserkach zrobiło się wybrzuszenie, ale szybko odwróciłam wzrok.

- Gotowe - rzuciłam.

- Gotowe? Jeszcze to - wskazał na bokserki.

- Nie Markus. Proszę nie - prosiłam.

- Nie chce używać siły. Nie sprzeciwiaj się - mówił stanowczo.

Sięgnęłam więc skraj bokserek wzięłam głeboki wdech i spuściałam je w dół, ściągając je z jego nóg.

Wtedy zobaczyłam jaki ogromny był jego penis. Sterczał nadając jeszcze wiekszą długość.

- To chyba teraz moja kolej - podszedł bliżej mnie.

***

Cieszycie się, że nasza stara Emily powróciła?

Pamiętajcie!

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

-Numer NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz