| Rozdział 31 |

2.5K 55 2
                                    

***

Byłam przerażona, naprawdę nie wiedziałam do czego ten człowiek może się jeszcze posunąć.

Zaciągnął mnie do tego pokoju..
Do pokoju, o którym istnieniu zapomniałam, a nawet chciałam zapomnieć.

Zamknął drzwi na klucz i wrzucił go do jednej z szuflad, oświecił czerwone ledy, przy czym usiadł na kanapie, a ja wraz z nim koło niego.

- Stań przede mną - rozsiadł się wygodnie na kanapie.

Zrobiłam to, stanęłam przed nim, czując się okropnie, ale jak to mówią robiłam dobrą minę do złej gry.

- Rozbierz się do bielizny - uśmiechnął się.

Zbladłam. Kompletnie się tego nie spodziewałam, ale w sumie po nim to wszystkiego się można spodziewać.

W tym momencie nie wiedziałam czy mam się rozebrać, czy roześmiać się na cały głos, lecz chyba by pozostać przy życiu wybieram pierwszą opcję.

- Rozbieraj się, albo zaraz sam to z Ciebie zedre - warknął pochylając się do przodu, że aż całe moje ciało zadrżało.

Trzęsącymi rękami zaczęłam ściągać dresy, a zaraz po tym koszulkę.

W tym momencie stałam, przed nim w bieliźnie, a on uważnie skanował wzrokiem moje ciało..

Ja wiem, że on lubi mnie poniżać, krępować, ale to już przechodzi ludzkie pojęcie.

- Piękna.. - wyszeptał.
- A teraz odwróć się tyłem i wypnij pośladki - zaczął się przeraźliwie śmiać.

Chciałam, aby to piekło się skończyło, więc bez żadnych pochamowań, to zrobiłam z wielkimi łzami w oczach.

Chwilę po wypięciu dostałam tak mocne uderzenie w pośladek, że aż upadłam na kolana, gdyż moje poprzednie siniaki jeszcze nie zeszły.

Zaczęłam panicznie płakać i z bólu i upokorzenia, nie wiedziałam w tej chwili co tak naprawdę jest gorsze.

Gdy po chwili ciszy doszłam do siebie i zebrałam siły, aby wstać Markus się odezwał.

- Usiądź mi na kolana dziecinko - poprawił się na kanapie.

Myśląc, że to już ostatnie "zadanie" ruszyłam powoli w jego stronę i wywijając się z bólu usiadłam na jego kolanach. Wtedy on gwałtownym ruchem złapał mnie za talię obracając mnie, że nasze czoła stykały się ze sobą, tylko problem w tym, że on z miną pełną dominacji i pewności siebie, a ja pełną smutku i upokorzenia.

- Przeproś i powiedz, że już więcej tak nie zrobisz - powiedział z pełną władzą.

Zażenowanie wstrząsneło całym mym ciałem.

- Przepraszam, już więcej tak nie zrobię - wyszlochałam.

- A więc jaka będziesz? - zapytał z uśmieszkiem.

- Grzeczna - spuściłam głowę.

- Grzeczna, ale czym? - chwycił mój podbródek.

- Grzeczną dziewczynką.. - przełknęłam ślinę.

- Pięknie, a teraz chcę jakieś przeprosiny - wskazał na usta.

Oddałam jak zwykle delikatny pocałunek, ale on przeobraził to w zachłanny i namiętny pocałunek.

Gdy oderwał się ode mnie obydwoje zaczeliśmy dyszeć, lecz on mocno przytulił mnie do siebie, a ja słyszałam bicie jego serca, było naprawdę bardzo szybkie i mimo, że przytulałam człowieka, którego nienawidziłam, jednocześnie czasem coś mnie do niego ciągło. Na ten moment były to jedyne ramiona, w których czułam ciepło, gdyż nie miałam w pobliżu innej osoby, od której bym to dostała.

- Chodź maleńka, niespodzianka czeka - złapał delikatnie mój nadgarstek i ruszyliśmy w stronę drzwi, wtedy Markus wyjął kluczyk i otworzył zamek.

Nie rozumiałam, czemu najpierw mnie kara, a później robi jakieś niespodzianki, przecież to nie ma najmniejszego sensu.

Szliśmy razem po schodach w dół, tylko kolejny problem w tym, że on był w ubraniu, ładnym garniturze, a ja byłam w bieliźnie. Czułam się wtedy upokorzona, brudna i taka bezsilna, a on pełen władzy i pewności siebie prowadził mnie w dół.

Gdy znajdowaliśmy się przed drzwiami wejściowymi on zaczął wpisywać kod, niestety, że byłam w dalszej odległości od niego nie mogłam nic zauważyć.

Wtedy on wyszedł na zewnątrz, a mi kazał zostać w środku. Drzwi były uchylone i tylko cichy szum z drzew z nich ulatywał.

Idealny moment na ucieczkę? Otóż wcale nie.
Tymbardziej jak bym teraz posunęła się do ucieczki, to jestem pewna, że byłabym już trupem. On nie przepuściłby mi tego płazem, także stwierdziłam, że idealny moment jeszcze się znajdzie, a teraz to przeczekam.

Wrócił w ręce trzymając jakąś torbę z tych drogich firm, nie znałam tej firmy, lecz kojarzyłam ją z tych filmów o milionerach. Byłam wręcz przekonana, że kupił sobie tą koszulę, o której mi opowiadał.

- Proszę, to dla Ciebie - zamknął za sobą drzwi i wręczył mi torbę.

Byłam w tym momencie zaskoczona, ale zajrzałam do torby z zdezorientowaną miną.

Ujrzałam biały materiał z zdobieniem w kwiaty. Wyciągnęłam, więc go i jak się okazało była to letnia, biała sukienka w czerwone kwiaty. Bardzo przewiewna z cienkim materiałem i gumką na talli. Naprawdę przepiękna.

Spoglądałam raz na sukienkę, a raz na Markusa, nie wiedziałam na czym uwiesić wzrok i co tym momencie zrobić.

- No idź przymierz, bo za chwilę kolejna niespodzianka - uśmiechnął się.

Rownież odwzajemniłam uśmiech i poszłam do łazienki ubrać sukienkę. Pogoda była naprawdę ładna, więc idealna na jakieś wypady latem.

Ubrana wyszłam z łazienki, a wtedy Markus uwiesił wzrok na moim ciele, uważnie się przyglądając.

Podeszłam bliżej do mężczyzny, aby mu podziękować.

- Dziękuję, jest piękna - spuściłam wzrok.

- I pięknie na Tobie wygląda, a tak poza tym, omijając tamtą sytuację to jeszcze się dzisiaj nie przywitałaś ze mną - śmiejąc się wskazał na usta.

Wiedziałam, że Markus nie ułatwi mi tego zadania, wręcz utrudni, żebym nie mogła dosięgnąć.

Iż znajdowaliśmy się w kuchni usiadłam na blat i przyciągnełam go za ręke. Wtedy ten wbił we mnie wzrok, a jedną ręke oparł koło mojej głowy o ścianę. Zbliżyłam swoje usta do jego i kiedy on był już przekonany, że oddam pocałunek to gwałtownie się odsunęłam, zadziornie się śmiejąc.

- Oj mała, zaraz Ci do śmiechu nie będzie - przetarł usta dłonią i wbił palce u drugiej ręki w moje włosy.

***

Myślicie, że nasza Emily przekona się w końcu co do Markusa?

Pamiętajcie!

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

-Numer NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz