| Rozdział 53 |

1.8K 48 3
                                    

***

Wybudziłam się gdy na dworze panował już lekki półmrok. Dopiero co wstałam, a już czułam dalej zmęczenie. Podniosłam się na łóżku, nikogo koło mnie nie było. Już nie pamiętałam jakie łóżko Markusa jest wygodne, znów opadłam na materac wtulając się w poduszkę.

Ale zaraz?

Gwałtownie usiadłam na łóżku, przecież byliśmy w Tokio? Wróciliśmy? Kiedy?

O matko!

Wszystkie wspomnienia wróciły. Zatonęłam w łzach. Potwornych łzach, które piekły moje policzki. Tylko co się stało? Jak to wszystko się wydarzyło? Czemu jestem u Markusa w mieszkaniu.. a może to wszystko to był tylko sen? Ale czułam ten potworny ból i przerażenie jakby to działo się naprawdę.. błagam aby to był tylko sen.

Wstałam na równe nogi, na sobie miałam tylko grubą i długą bluzę Markusa. Sięgała mi do kolan i bardzo nim pachniała. Problem w tym, że nie pamiętam abym ją założyła. Co się stało do cholery?!

Zeszłam na dół. Markus siedział przy stole w salonie i załamanym wzrokiem wpatrywał się w laptopa.

Bezszelestnie podeszłam go od tyłu. Chciałam bliskości potrzebowałam tego. Tylko on był jedyną osobą, która teraz może mi to dać..

Chciałam się przytulić od tyłu, gdy nagle Markus gwałtownie obrócił się w moją stronę i swoimi rękami odbił moje nadgarstki.

Zaczęłam szybko oddychać i aż pisnęłam ze strachu. Oddaliłam się jak najbardziej mogłam i wbiłam się w ścianę za mną.

- Jesteś cała? Jak dobrze. Nie strasz mnie tak - wtulił się we mnie z całej siły, że aż wątroba prawie podskoczyła mi do gardła, ale właśnie teraz tego potrzebowałam.
- Tak strasznie Cię kocham. Tak się bałem o Ciebie..

O czym on mówi?

- Ale.. co.. się stało? - jęknęłam po cichu.

Markus odchylił się ode mnie nadal trzymając za moje ramiona. Patrzył się na mnie jakbym powiedziała coś nie do zrozumienia.

- Nic nie pamiętasz? - gładził mnie po ramieniu. Wzrok miał zamglony.

- Powiedz mi czemu jesteśmy tu? Przecież byliśmy w Tokio? Czy tylko mi się to wydawało? - zaczęłam wypytywać. Miałam mnóstwo pytań.

Usiadliśmy na kanapie. Wszystko wydawało mi się takie inne.

- Tak, byliśmy - zaakcentował ostatnie słowo.

- Czyli to.. zna..czy, że.. - próbowałam to z siebie wydusić.

- Tak.. - przymknął oczy.
- Nie wiem jak mogłem dopuścić do tego aby on się tam znalazł. Byli ludzie, którzy mieli tego pilnować. Gdy Cię zobaczyłem taką.. myślałem o najgorszym - zakrył twarz dłońmi.

Nie wiem czy bardziej mnie to bolało czy jego. Łzy zaczęły lecieć jeszcze silniej z moich policzków.

- Jak ja kurwa mogłem do tego dopuścić! - wrzasnął, że aż podskoczyłam.
- Zabiłem skurwysyna i jego ludzi i zabije każdego kto się kurwa na Ciebie popatrzy. Nie pozwolę Cię już nigdy skrzywdzić rozumiesz? - złapał za moje ramiona i swoimi szklanymi oczami popatrzył wprost moje pełnymi łzami.
Pierwszy raz widziałam u niego łzy w oczach. Pierwszy..

Z.. zabił? Czy on właśnie to powiedział? Zabił wszystkich? Wszystkich?

Cała drżałam. Jak on tak może.. ja już naprawdę nie chce być przy nim. Tak bardzo się boję.

Zdaję sobie z tego sprawę, że Dominic mnie bardzo skrzywdził i również rozumiem, że Markus zrobił to dla mnie, ale każdy ma prawo do życia, nie ważne jakie świństwo popełni. Mógłby skończyć po prostu w więzieniu i tam by odbył swoją karę, a nie skończyć swój żywot przez innego człowieka.

Wyparowałam z kanapy i szybko pobiegłam do "mojego pokoju" okryłam się kocem i wtuliłam w materac. Nie chciałam być blisko mordercy. Chciałam być sama.

Czułam stres. Strach. Przerażenie. Smutek. Wściekłość. I wszystkie emocje na raz.

Nie chciałam ich czuć. Czułam je od miesięcy, więc chciałam od nich uciec. Jak najszybciej. Postanowiłam zamknąć powieki i odpłynąć w sen. Ale problem w tym że nie chcę się już nigdy więcej obudzić. To dla mnie za dużo..Przegrałam walkę. Chcę się poddać..

***

Nasza Emily straciła wolę walki :(

Pamiętajcie!

GWIAZDKUJESZ = MOTYWUJESZ ☆

-Numer NieznanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz