Płonące szmaragdowe oczy Styles'a wpatrywały się w moje ze złością.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam z irytacją.
Zmrużył gniewnie oczy.
- Odpowiedz na pytanie.
Parsknęłam.
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. - warknęłam. - Nie jesteś moim ojcem. A teraz możesz już iść.
Gdy chciałam zamknąć drzwi, włożył między nie swój but.
- Nie pójdę dopóki mi tego nie wyjaśnisz. - powiedział.
Roześmiałam się.
- Ale z ciebie hipokryta! - syknęłam. - Jakim prawem obchodzi cię to z kim się spotykam?
Jego prawa brew się uniosła.
- Więc spotykasz się z Torres'em?
- On ma żonę i dwójkę dzieci do diabła! - krzyknęłam na niego. - Naprawdę sądzisz, że byłabym zdolna rozbić czyjąś rodzinę?!
- A Neymar? - zapytał patrząc na mnie.
- To nie twoja sprawa. - odpowiedziałam spokojnie. - Wiesz wszystko czego chciałeś. Możesz już iść.
- Ja i Taylor już nie jesteśmy razem. - oznajmił, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Mam ci pogratulować? - zapytałam z sarkazmem. - Nie obchodzi mnie to. Możesz już iść.
- Nie. - powiedział. - Chcę cię przeprosić.
Zaśmiałam się.
- Za dwie godziny mam samolot do Hiszpanii. - oznajmiłam mu. - Chciałabym w spokoju wrócić do domu.
Przez moment mi się przyglądał.
- Zostań tutaj. - powiedział.
Spojrzałam na niego zaskoczona.
Czy on ma rozdwojenie jaźni?
Jeszcze kilka minut temu wydzierał się na mnie z powodu Ney'a i Nando.
- Co jest z tobą nie tak? - zapytałam z ciekawością. - Nie potrafisz odpuścić?
Jego oczy boleśnie wpatrywały się w moje.
Czułam się jakbym była w pułapce.
- Zależy mi na tobie.***
Moj dzień odrazu jest lepszy :)
Mario życzył Marco powrotu do zdrowia *o*Jak sądzicie, Harry staje się kłamczuszkiem? :)

CZYTASZ
The Stupid and The Proud » styles ✓ [book one]
FanficDiana od zawsze gardziła wszystkimi boysbandami twierdząc, że to sztuczne gwiazdeczki, które mają podkładane wszystko pod nos. Czy to zazdrość? Nie, po prostu czysta niechęć. Ona sama jako siostra najlepszego piłkarza na świecie, nie mogła narzekać...