Rozdział 34.

296 10 15
                                    

 — Nie! Nie! Nie! — Krzyknęłam, uderzając rękami o kierownicę.

Nie potrafiłam powstrzymać swojej złości, gdy po raz kolejny dojechałam w wyznaczone miejsce jako ostatnia. Ciągle byłam najgorsza! Zaczynałam odczuwać potworne wyczerpanie, ale pierdzielona duma nie pozwalała mi się jeszcze poddać.

Od kilku dni ciągle ćwiczyłam prowadzenie samochodu. Kevin był niezadowolony, gdy zobaczył moją lekcję jazdy. Zaczął się wydzierać na biednego Marka i kwestionować jego sposób nauczania. Ten zaś bez marnowania siły i energii wyciągnął z kieszeni list od Marco. Mój kochany kuzyn odszedł z wysoko podniesioną głową, ale nie odzywał się do nas przez kolejne kilka godzin. Mimo że Mark nie bał się Kevina to, postanowił na wszelki wypadek schodzić mu z drogi do następnego dnia.

W sumie rozumiałam, czego bał się Kevin. Właśnie takie same obawy miała moja najlepsza przyjaciółka.

Gdy zaczynałam swoją pierwszą lekcję Mark powiedział: „ Nie nauczę cię jeździć. Nauczę cię wygrywać wyścigi!". Oznaczało to, że nie pokazywał mi jak bezpiecznie mam dojechać z jednego miejsca na drugie. Oczywiście zaczęliśmy od podstaw. Jednak wyglądało to całkowicie inaczej. Nie robiłam przecież kursu na prawo jazdy! Gdy dołączę do gangu wystarczy, że poproszę Alana, a taki dokument od razu wyląduje w moim portfelu.

— Było dużo lepiej niż poprzednio — zawołała Kiki, gdy w końcu zdecydowałam się wysiąść z samochodu.

— Dalej jestem ostatnia — powiedziałam, próbując zrozumieć, gdzie popełniam błąd.

Widziałam, że reszta ekipy wymienia między sobą zaniepokojone spojrzenia. Nie chciałam, jednak o tym teraz myśleć! Potrzebowałam poprawić coś w swoim sposobie prowadzenia. Musiałam robić coś źle...

— Młoda! Pamiętaj, że my ścigamy się od kilku lat, a ty dopiero niedawno nauczyłaś się w ogóle prowadzić.

— Kevin — jęknęłam, bo jego zapewnienia wcale mi nie pomagały. — Przecież ja to wszystko wiem. Nie chce wygrać! — Próbowałam być spokojna, ale chyba mi nie wychodziło. — Muszę zaliczyć ten test, a jak sam wiesz oznacza to, że nie mogę dojechać na metę ostatnia!

— Dobra pogadam z ojcem i wyścig odbędzie się jako ostatnia próba — powiedział, a następnie do mnie podszedł i po prostu przytulił. — Nie wiem, dlaczego ci pomagam. Gang zniszczy ci życie!

— Gang da mi szczęście — wyszeptałam, bo nie chciałam prowadzić znowu tej samej rozmowy.

Kevin mimo wszystko nie potrafił pogodzić się z myślą, że jego mała, słodka i kochana kuzyneczka chce dołączyć do półświatka. Jednak nie mogłam zmienić już swojej decyzji! Byłam mordercą. Postawiłam już swoje pierwsze kroki w tym świecie i wiedziałam, że teraz nic i nikt mnie nie zatrzyma. Idę śladem moich przodków.

***

Byłam wykończona. Ostatnie dni były bardzo męczące, bo zbliżały się kolejne próby. Czekające mnie zadania nie należały do najłatwiejszych, więc chciałam być do nich jak najlepiej przygotowana. Mark pomagał mi w poprawieniu moich umiejętności, jednak przez opatrunek na twarzy było mu trudniej prowadzić treningi. Na szczęście mieliśmy Kiki!

Mark był zaskoczony jak dużo Alan mnie nauczył, jednak nie był zadowolony, że przekazał mi te wiedzę właśnie w taki sposób. W jego opinii nie potrzebne mi były regułki. Musiałam nauczyć się walczyć. Myśleć, ale się na tym nie skupiać. Właśnie dlatego wrzucił mnie na ring uprzednio nie pokazując mi żadnych nowych ciosów. Kiki była trudnym przeciwnikiem, ale na prośbę Marka uważała, żeby mnie poważnie nie uszkodzić.

Dziecko gangu: NarodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz