Prolog
Ludzie, którzy nigdy nic nie mieli, docenią każdą darowiznę losu. Rodzice niepełnosprawnych dzieci będą dumni z ich najmniejszego sukcesu. A ci, którzy nigdy nie czuli się bezpiecznie i nie zaznali miłości, zrobią wszystko, aby ich pociechy były szczęśliwe...
Właśnie tej nocy dwójka zakochanych, młodych ludzi podjęła najważniejszą decyzję w swoim życiu. Rozpacz ściskała ich serca, a widok słodko śpiących maluchów przypominał im, dlaczego to wszystko robią. Od samego początku wiedzieli, że z pozoru względny spokój nie potrwa długo. Niestety, od demonów przeszłości nie da się uciec!
Ich wspólne życie, miłość i marzenia od samego początku nie miały prawa bytu. Pochodzili z dwóch różnych planet, oddalonych od siebie o miliony lat świetlnych. Jednak chcieli zaryzykować. Nie potrafili pogodzić się z tym, że ktoś miałby decydować o ich dalszym życiu!
Uważali, że są dla siebie stworzeni, bo zostali połączeni poprzez prawdziwy przypadek. Chłopak, który całe życie czuł się odtrącony i niedoceniony przez ojca, musiał w końcu zostać prawdziwym perfekcjonistą. Jednak w tak idealnym życiu był samotny... Właśnie wtedy na jego drodze stanęła ona- dwudziestojednoletnia młoda dziewczyna z podartą sukienką, mocnym makijażem i głęboko skrywanymi tajemnicami.
— Chris, dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś, bo gdyby nie ty...- wyszeptała, ścierając łzy z policzków. Nigdy nie myślała, że będzie musiała porzucić rodzinę i miłość swojego życia, aby zapewnić im bezpieczeństwo.— Nie możesz pozwolić Mellody poznać prawdy, ona musi mieć normalne życie!
— Kochanie, wierzę, że do nas wrócisz i sama wychowasz nasze dzieci najlepiej jak to możliwe — odparł, patrząc pewnie w jej załzawione oczy. — Nigdy, więcej nie pozwolę ci dziękować za to, że cię pokochałem!
Słyszeli już ryk nadjeżdżających pojazdów, ale nie potrafili się rozstać. Istotna była każda sekunda. Nikt nie mógł zagwarantować im kolejnego spotkania, dlatego rozłąka napawała ich przerażeniem i rozpaczą. Jednak Christopher wiedział, że musi wsiąść do samochodu i odjechać- inaczej skrzętnie skrywana tajemnica ujrzałaby światło dzienne. A jednego ta dwójka była nazbyt pewna... Należało za wszelką cenę zagwarantować bezpieczeństwo dwóm małym w tej chwili słodko śpiącym istotkom!
Ktoś mądry powiedział, że prawdziwie kocha się tylko raz!
Patrząc wtedy na tę dwójkę łatwo było spostrzec, iż to prawdopodobnie ten pierwszy i ostatni raz, gdy obdarzą kogoś aż tak silnymi uczuciami. Jednak nie byli już tylko zakochanymi w sobie małolatami i wiedzieli, że czasami trzeba coś poświęcić. Byli w końcu gotowi zrobić wszystko dla swoich dzieci, jednak...
Stali wpatrzeni w siebie z załzawionymi oczami, a żadne z tej dwójki nie potrafiło zrobić ostatecznego kroku. Christopher patrzył na nią jak na ósmy cud świata i żałował, że musieli spalić wszystkie wspólne zdjęcia. Zaczynało do niego docierać, co naprawdę oznacza jej odejście...
„Christopher, gdy wyjadę wszystko musimy być tak jak byśmy nigdy się nie znali."
„Spaliłam wszystkie nasze wspólne zdjęcia oraz ubrania, których ze sobą nie mogę zabrać."
W końcu dziewczyna, która była sprawczynią całego zamieszania, odważyła się złożyć na ustach ukochanego ten ostatni pocałunek. Pragnęła przekazać mu w nim wszystkie żywione do niego uczucia. Jednak bolała ją myśl, że już nigdy nie poczuje jego warg na swojej skórze i rąk błądzących po jej ciele. Miała od teraz nauczyć się żyć bez pocałunków i miłości, którą przekazywali sobie każdego dnia...
— Chris, pamiętaj...— Zaczęła, ale nie potrafiła wypowiedzieć reszty zdania. Jedynie po jej policzkach przetoczyła się kolejna fala łez. — Wiem, że nie dasz rady o mnie zapomnieć, dlatego musisz mnie znienawidzić. Nie mów dzieciom za dużo o matce, a jeżeli będziesz musiał to zrób ze mnie potwora. Tylko to sprawi, że nie będą chciały mnie odnaleźć... Brak informacji z mojej strony pozwoli wam żyć w bezpieczeństwie— powiedziała, powtarzając mężczyźnie wymyślony plan.—Kochanie, wierzę, że los nas jeszcze kiedyś połączy!
Patrzyła jak Christopher wsiada do samochodu i odjeżdża z jej największym skarbem. Nie potrafiła w takim momencie zachować kamiennej postawy. Zwłaszcza, że już za kilka lat istotki, które za wszelką cenę ratuje będą nienawidziły jej z całego serca. Cieszyła się, że mogła chociaż przez jakiś czas poczuć jak to jest być prawdziwą matką. Po zaróżowionych policzkach kobiety spływały łzy, które po pewnym czasie starła rękawem bluzy.
Właśnie tej nocy dwójka ludzi poświęciła miłość, aby dać życie swoim dzieciom!
Hejka, jak wiecie książka przechodzi totalną korektę, ale ten prolog już jest mam nadzieję wersją ostateczną. Dlatego zapraszam do czytania, a kolejne rozdziały z pewnością będą poprawione w ciągu tych wakacji. Jeżeli nie chcecie czekać to zapraszam do dalszego czytania, bo prolog zbyt dużo nie zmienia.
Wasza Roksana!
CZYTASZ
Dziecko gangu: Narodziny
ActionWszystko zaczyna się i kończy w określonym miejscu, a błędy oraz wybory naszych przodków wpływają na nasze teraźniejsze życie. Młoda dziewczyna imieniem Mellody nawet nie zdaje sobie sprawy, co za (zła) krew płynie w jej żyłach! Chce udowodnić rodzi...