Rozdział 42.

227 5 2
                                    

— Stara, no błagam! — Od godziny słuchałam jęków i narzekań czerwonowłosego, który leżąc na moim łóżku nie potrafił wbić sobie do głowy mojego sprzeciwu. — Umrę z nudów jak się nie zgodzisz!

— Grozisz czy obiecujesz?

— Nie bądź jędzą...

Mike był najgorszym przyjacielem jakiego mogłam mieć. Potrafił równie dobrze jak Sebastian przekonywać mnie do swoich pojebanych pomysłów. Dzisiaj był wyjątkowo znudzony, ponieważ Mark i Matt, zabrali mojego brata na jakiś niezapowiedziany wyjazd. Miał im pomóc w jakieś akcji, o której chyba nie chcieli mi mówić. Mike nie mógł z nimi pojechać, bo miał do załatwienia swoje sprawy w mieście. Jednak najwidoczniej nie przeszkadzało mu to w leżeniu i dokuczaniu mi.

— Musze się uczyć — warknęłam rzucając w niego jednym z kolorowych zakreślaczy. — Theo mnie zabije jak obleje kolejny egzamin.

Ojciec nie wiedział, że przez próbę nie byłam w stanie zaliczyć egzaminu z angielskiego. Wybłagałam Theo, żeby dał mi kolejną szansę, bo nie mogłam znowu rozczarować swojego rodziciela. Nie było to proste, bo mężczyzna nie był jak wszystkie moje nauczycielki. Ojciec płacił mu kupę forsy, ale mu chyba wcale na tym nie zależało. Ciągle nalegał, żebym przychodziła do niego na lekcje zamiast tylko zdawać egzaminy. Chciał ułatwić mi naukę. Jednak nie miałam czasu na spędzanie u niego kilku godzin w tygodniu.

Wykształcenie było dla mnie ważne. Jednak byłam typem osoby, która uwielbiała uczyć się w samotności. Dzięki forsie swojego ojca mogłam spełnić tą zachciankę. Nigdy nie było mi dane poznać typowego szkolnego życia, ale chyba już przestałam za tym tęsknić. Łatwiej było uczyć się na własnych zasadach.

— Theo przesadza. Zresztą angielski zdasz z palcem w dupie — powiedział, a po chwili poczułam uderzenie. Skubaniec rzucił we mnie moją poduszką.

— Angielski.

— No widzisz. Matmy nauczę cię na imprezie — rzucił i nie czekając na moją zgodę, podszedł do mojej szafy.

— Co? Niby w jaki sposób?

— Będziemy liczyć kolejne shoty....

Mój przyjaciel był pojebany. Jednak skubany dar przekonywania miał.

Czułam, że po raz kolejny postępuje niewłaściwie. Mój ostatni rok jednak był ciągiem złych decyzji, które w efekcie końcowym wyszły mi na dobre. Poznałam sekrety rodziny. Stałam się silniejsza i pewniejsza swoich umiejętności. Zabiłam człowieka. Mam nie po drodze z prawem. Jednocześnie mój kontakt z ojcem i bratem jeszcze nigdy nie był tak dobry. Poznałam masę kochanych i w gruncie rzeczy dobrych ludzi, chociaż już od dawna powinni siedzieć za kratkami. Dlatego wolałam myśleć, że i ta impreza wyjdzie mi na dobre!

Czułam, że muszę cieszyć się każdą chwilą. Nikt nie powinien bawić się w Boga. Teraz mogłam spodziewać się jego zemsty w każdym momencie...

— Dobra muszę najpierw porozmawiać z tatą — powiedziałam, ale chłopak chyba nie zwracał już na mnie najmniejszej uwagi. Pochłonęła go zawartość mojej szafy, którą właśnie zawzięcie przeszukiwał.

Ruszyłam korytarzem w stronę gabinetu ojca. Wiedziałam, że był w domu, bo jeszcze godzinę temu był u mnie w pokoju. Wypytywał Mike o wyjazd chłopaków. Z tego, co wiem brat powiedział mu, że zatrudnił się u nich w warsztacie. Chciało mi się śmiać z miny ojca, gdy dowiedział się, że jego syn nie miał zamiaru dalej się uczyć. Powiedział, że zmęczyła go pogoń za wiedzą. Szanowałam go za to, ale jednocześnie bardzo się martwiłam. Ojciec zszokował mnie swoją reakcją. Zawsze chciał, żeby Nathaniel później pracował razem z nim. Dlatego spodziewałam się awantury, a tymczasem ojciec poklepał go po plecach. Następnie przyznał, że to jego życie i ma zamiar go wspierać. Przykro zrobiło mi się dopiero, gdy uświadomiłam sobie, że moich marzeń o tańcu nie pozwolił mi spełnić.

Dziecko gangu: NarodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz