Rozdział 12.

474 13 108
                                    

 — Dziewczyno jesteś po prostu cudowna —krzyczała roześmiana Kiki. — Jak to możliwe, że nie poznałam cię wcześniej?

— Nie mam pojęcia, ale żałuje, że Kevin nie poznał nas wcześniej — powiedziałam, wystawiając mu język.

— Teraz nikt już nas nie powstrzyma przed zniszczeniem świata!— Wstała wznosząc toast, jednocześnie wylewając połowę zawartości swojego kubeczka na głowę jednego z gangsterów.

Planując dzisiejszy dzień w żadnym z punktów nie uwzględniliśmy tej małej popijawy nad brzegiem jeziora. Mieliśmy odwiedzić najważniejsze miejsca w Chicago np. Millenium Park albo platformę widokową The Ledge. Niestety okazało się, że po pierwszym odwiedzonym miejscu jakim była Michigan Avenue, każdy z nas był potwornie zmęczony i zniechęcony do dalszego zwiedzania. Dlatego, gdy Sebastian zaproponował pizze, a potem popołudnie nad jeziorem... Nie było osoby, która nie przystałaby na jego propozycję!

Nie zrozumcie mnie źle, bo miasto jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałam. Od dziecka marzyłam, żeby odwiedzić to miejsce i przejść się tak dobrze znanymi mi z fotografii ulicami. Chciałam poczuć się jak bohaterki mojego ulubionego serialu pt. „ Taniec rządzi"! Jednak gdy dotarłam do miasta z moich snów...

Okazało się, że nie jest one aż tak niesamowite jak w moich marzeniach...

Jednak już na zawsze zapamiętam wszystkie chwile spędzone tutaj z przyjaciółmi. Nasze wspólne treningi przy wschodzie słońca, a potem moje karne kąpiele w lodowatym jeziorze za brak posłuszeństwa. Wszystkie dotychczasowe wieczory spędzone przy ognisku na żartowaniu z najróżniejszych rzeczy. Nie zapominajmy o moich pierwszych w życiu wyścigach oraz o początku pięknej przyjaźni z Kiki. Chociaż w sumie bałam się jeszcze nadać jej to miano... Jednak znacie mnie i wiecie jak szybko potrafię obdarzyć kogoś swoim zaufaniem. Pomińmy fakt, że pewnie jeszcze nie raz się na tym poślizgnę.

— Stara mam pomysł — zawołała Kiki, kończąc drinka. — Mam w pokoju broń.— Wstała z miejsca i zaczęła ciągnąć mnie w stronę domu.— Dawaj idziemy, zrobimy polowanie na ludzi...

Dziewczyna nie odpuszczała i dalej ciągnęła mnie za rękę w stronę domu. Nie było to jednak takie proste, bo nie potrafiłam nawet podnieść się z tego cholernego pniaka. Wszystko przez to zmęczenie spowodowane treningami o wschodzie słońca.

Nie. Musicie mi uwierzyć, że ja i Kiki nie wypiłyśmy ani kropelki...

— Oho, tym paniom to już podziękujemy — zaśmiał się Kevin, gdy zmieniłyśmy zdanie i zamiast strzelać do ludzi, chciałyśmy popływać nago w jeziorze. — Cameron!

Kevin wydarł się, a ja zatkałam uszy palcami. Kiki natomiast korzystając z chwilowego braku zainteresowania ze strony Larssona, zaczęła z powrotem się rozbierać, żeby jednak popływać w jeziorze. Rozbawiona zaczęłam chichotać, ale dziewczyna nie zwracała na mnie uwagi, bo mocowała się z zapięciem swojego stanika. Uwierzcie, że Kevin zdążył ją powstrzymać w ostatnim momencie, bo inaczej Kiki stała by przed wszystkimi w samych majtkach.

— Mellody, cholera miałaś nie przesadzać z alkoholem — powiedział Cameron wyłaniając się zza Kevina.

Patrzyłam na chłopaków z miną zbitego pieska, próbując pokazać im na palcach jak mało wypiłam. Jednak nie mogłam się połapać w ich ilości, dlatego musiałam co chwilę zaczynać moje skomplikowane obliczenia od początku. Chłopcy patrzyli na mnie i na Kiki, która liczyła razem ze mną na palcach ilość wypitych trunków, z politowaniem. Jednak reszta naszych znajomych miała z nas naprawdę kupę śmiechu, ale to chyba dlatego, że byli wstawieni równie mocno co nasza dwójka.

Dziecko gangu: NarodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz