Rozdział 2.

1.3K 51 41
                                    

Jeżeli byłam zdziwiona ostatnim zachowaniem taty, to teraz wszystko stało się dla mnie jasne. Znalazł bowiem inny sposób na znęcanie się nad swoja biedną córką.

Od paru dni żyję w ciągłym stresie i morderczym biegu za pochwałami mojej nauczycielki. A czas, który mogłabym spożytkować na sen, wykorzystuję na naukę. Ojciec widocznie postanowił dopiąć swego i zrobić ze mnie jakiegoś prawnika, lekarza czy inne licho.

Siedziałam pochylona nad jednym z sześciu wypełnionych po brzegi segregatorów. Te wszystkie zadania, wzory i wykresy były już pomału ponad moje siły. Okej, wcześniej nie miałam jako takich problemów z nauką, ale rozszerzona matematyka, biologia, chemia, fizyka i angielski zdecydowanie mnie przytłaczały.

Dodatkowo ojciec kazała mi przynajmniej dwa razy w tygodniu spędzać popołudnie z Nathanielem i jego przyjaciółmi. Nigdy nie były to przyjemne spotkania, a przynajmniej mi się nie podobały. Oni zazwyczaj gadali, pili i żartowali, ale mnie traktowali jak odmieńca, a może i intruza. Dlatego zazwyczaj siadałam na jednej z kanap i odzyskawszy telefon, pisałam z Kevinem.

Wiem, że to nie miała być kara. Marzeniem mojego ojca byłam ja i Nathaniel jako kochające się, zgrane rodzeństwo. Dlatego zapewne pomyślał, że gdy będziemy spędzać ze sobą więcej czasu to w końcu się dogadamy. W sumie go rozumiałam, bo sama chciałam nawiązać z moim bratem podobną więź jak ta łącząca mnie np. z Kevinem. Jednak zdążyłam zauważyć, że Nathan zazwyczaj nie potrzebuje mnie w swoim życiu...

— Siostra, chcesz iść z nami wieczorem na miasto? — zapytał, wchodząc bez pukania do mojego pokoju. Ile razy bym nie powtórzyła, że ma nie wchodzić bez pozwolenia, to on i tak nie posłucha. Widząc mój karcący wzrok, chyba zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. — Dobra, nie patrz tak na mnie, po prostu zapomniałem. Przepraszam. — powiedział podnosząc ręce w kapitulacyjnym geście.

—Chciałaby, ale Alex zadała mi z miliard zadań!— Przewróciłam następną kartkę w segregatorze, co spowodowało jęk niezadowolenia. Ile można ciągle robić prawie identyczne zdania, co za kretyn je wymyśla.

Tato postanowił, że lepsze niż szkoła będzie domowe nauczanie. Niby miałam się dowiedzieć o wiele więcej przez te wszystkie rozszerzenia, ale prawda jest inna. Nauczycielka, którą dostałam, donosi mi tylko nowe zdania i każe je rozwiązywać, a sama w tym czasie prowadzi bardzo ciekawe, a czasami i żenujące rozmowy telefoniczne.

Zazdrościłam bratu, bo już za tydzień zaczyna wakacje, a potem wyjeżdża do Collegu. Ja nie miałam tak łatwo... Przez czas pobytu u wuja nie mam lekcji, ale po kilka dużych zadań do rozwiązania z poszczególnych przedmiotów. Nie byłby to dla mnie żaden problem, gdyby moja nauczycielka potrafiła mi cokolwiek wytłumaczyć. Głupio mi prosić ciągle wuja lub Kevina o pomoc w rozwiązaniu dziwnych, a często naprawdę skomplikowanych przykładów.

— Pogadam z ojcem, żebyś nie miała jutro lekcji, ale musisz wyjść z nami na miasto. — Zrobił minę zbitego pieska. — Siostra, przecież to moje urodziny!

Pierwszy raz od dawna odniosłam wrażenie, że w jakimś stopniu brat liczy się z moją decyzją. Bardzo chciałam, żeby nasze relacje były dobre, jednak zazwyczaj przeszkodą była jego bardzo widoczna niechęć do mojej osoby. Dzisiaj natomiast odniosłam wrażenie, że naprawdę zależy mu na mojej obecności!

— Okej, ale stawiasz mi alkohol! — powiedziałam patrząc na niego z chytrym uśmieszkiem.

Nie mówiłam przecież, że jestem grzeczną dziewczynką...

***

Siedziałam w kącie pokoju, podczas gdy Nathaniel bawił się w najlepsze. Wieczorne wyjście na miasto wyobrażałam sobie inaczej niż domówkę u jednego z jego znajomych. Od razu, gdy przekroczyliśmy próg mieszkania mój brat został porwany w wir imprezy, a ja zostałam sama. Nie znając nikogo, nie widziałam sensu przebywania tu, ale nie mogłam wrócić do domu.

Dziecko gangu: NarodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz